wtorek, 30 listopada 2010

Pamiętajmy o zmarłych Kolegach z FMW

Nie zapominajmy, o naszych zmarłych Przyjaciołach z Federacji Młodzieży Walczącej, utrzymujmy z nimi naszą wieź pokoleniową oraz środowiskową – także po ich śmierci! Z tej więzi jestem przekonany, narodzi się wiele łask zarówno dla nas – jak i dla nich!
Listopad to przecież taki szczególny miesiąc poświęcony w kościele duszom czyśćcowym, jednak bieżące nasze sprawy odrywają nas coraz częściej od spraw duchowych... I dlatego pewnie (bardzo to było przykre), tak niewielu z nas zjawiło się w podgórskim kościele 16 listopada br. w Krakowie na Mszy świętej za duszę śp. Roberta Bodnara m.in. dawnego działacza Federacji Młodzieży Walczącej.

darmowy hosting obrazków
O wiele więcej nas zjawia się na pogrzebach za naszych przyjaciół z FMW. Ukazują się wtedy okazjonalne teksty, organizowana jest pomoc dla rodzin zmarłych Kolegów. To wszystko bardzo szlachetne. Jednak postarajmy się również nie zapominać o „dusz świętych obcowaniu”, o łączności z naszymi Przyjaciółmi z FMW, także po tym, jak opuścili już nas w tym naszym życiu doczesnym.
Polecajmy ich Panu Jezusowi w naszej modlitwie, nie zapominajmy o nich w naszych intencjach mszalnych. Oni z pewnością się nam odwdzięczą, za tą naszą troskę, niewielką za nich ofiarę po stokroć. Sam doświadczyłem tego obcowania na sposób wymierny – już 17 listopada br. nad ranem, a więc w kilka godzin po uczestnictwie w Mszy za duszę śp. Roberta, kiedy to po przyjacielsku i bardzo szybko Robert pospieszył także i mi z pomocą (fakt, że sprawa błaha – a jednak), chociaż go wprost o to nie prosiłem.
Nie zapominajmy, że nasze federacyjne środowisko tworzą Ci pozostający wciąż tutaj na ziemi, ale także coraz większe grono tych - którzy odchodzą i czekają na nas w wieczności. Zazwyczaj to oczekiwanie połączone jest z mękami, jakich dusza doznaje w czyśćcu, tym bardziej dotkliwe są to męki, kiedy dusza jest pozbawiona wsparcia z naszej strony, kiedy podlega zapomnieniu. Tymczasem tak niewiele trzeba, – aby móc im ulżyć: modlitwa, Msza święta, post lub ofiara podjęta w ich intencjach – zdziałać potrafi cuda.
Nie zapominajmy, zatem o naszych zmarłych Przyjaciołach z Federacji Młodzieży Walczącej, utrzymujmy z nimi naszą wieź pokoleniową oraz środowiskową – także po ich śmierci!!! Z tej więzi jestem przekonany, narodzi się wiele łask zarówno dla nas – jak i dla nich!!!
Pragnę poinformować, że w duchu tej łączności, (o której powyżej) zostanie odprawiona Msza święta, którą za duszę naszych Przyjaciół z FMW: śp. Adama Dydzińskiego, śp. Tadeusza Dufeka, śp. Roberta Bodnara, śp. Wiesława Gęsickiego, śp. Dariusza Stolarskiego i innych, odprawi ks. Jarosław Wąsowicz (SDB).
Czas: Piątek 3 grudnia 2010 godz. 8.00
Miejsce: Kaplica zakonna Inspektoratu Salezjańskiego w Pile, ul. Św. Jana Bosko 1
To zrozumiałe, że nie każdy z nas będzie mógł przybyć na tą Mszę Świętą do Piły, ale postarajmy się, chociaż połączyć w tym dniu na modlitwie w intencji naszych Przyjaciół z FMW, lub uczestniczyć w ich intencji w innej Mszy Świętej. W każdym razie podejmujmy podobne inicjatywy i informujmy się o nich nawzajem!
Mariusz A. Roman
[Fot. Wikipedia]

poniedziałek, 29 listopada 2010

Wokół Powstania Listopadowego

Mianem Nocy Listopadowej określana jest noc z 29 na 30 listopada 1830 roku, kiedy wybuchło Powstanie Listopadowe. Mija 180 rocznica wybuchu najpoważniejszego z naszych zrywów narodowościowych. Podczas którego w lipcu 1831 wybitny rosyjski poeta - Aleksander Puszkin w wierszu zatytułowanym „Pieried grobnicieju swiatoj” wzywał ducha gen. Kutuzowa na pomoc w ratowaniu Cesarstwa Rosyjskiego.

darmowy hosting obrazków
Wokół Powstania Listopadowego narosło z biegiem lat wiele mitów. A dziś funkcjonują one w świadomości społecznej jako niepodważalne dogmaty i sprawiają, że tak wielu stawia to powstanie w jednym szeregu z insurekcją kościuszkowską, krakowską czy styczniową.
Powstańcze mity
Historiografia ostatniego półwiecza obaliła większość z tych mitów, wykazując choćby to, że w roku 1831 – inaczej, niż np. w 1846, 1863 czy 1981 – zrzucenie obcej dominacji, naprawdę leżało w zasięgu naszych możliwości. I tak, choćby Jerzy Łojek rozprawił się z mitem o ogromnej rzekomo przewadze wojskowej Rosji nad Królestwem Polskim.
W latach trzydziestych XIX stulecia – na długo przed wprowadzeniem powszechnej mobilizacji, transportu kolejowego i sprawnego systemu aprowizacji – silniejszy był, bowiem nie ten, kto dysponował większym potencjałem, lecz ten, kto był w stanie szybciej uruchomić go w odpowiednim miejscu i czasie. Tu przewaga leżała bezdyskusyjnie po stronie Polaków, nie inaczej było pod względem wyszkolenia żołnierzy, nowoczesności uzbrojenia i wreszcie – zasobów finansowych. Armia rosyjska pozostawała daleko w tyle: o skali jej technicznego zacofania niech świadczy fakt, że – jak zauważył Stefan Przewalski – race, których użyli w bitwie pod Grochowem polscy rakietnicy piesi, były bronią w ogóle Rosjanom nieznaną!

darmowy hosting obrazków
Więcej na ten temat, w tekście Romana Czubińskiego, pt. Powstanie inne niż wszystkie, patrz tutaj.
Wieje grozą z ust Puszkina
Do spraw najbardziej przez historiografię polską przemilczanych należy postawa ideowa i programowa twórczość poetycka Aleksandra Puszkina tworzona w dobie Powstania Listopadowego. Akcentując tradycyjnie przyjaźń dwóch wielkich poetów – Mickiewicza i Puszkina, podkreślając ich więzy ideowe, pomija się zazwyczaj zasadniczy zwrot ideowy Puszkina z roku 1831, nie prezentuje się jego antypolskich wystąpień i poparcia dla programu cara Mikołaja I, kiedy to domagał się jak najszybszego stłumienia powstania listopadowego przez armię rosyjską. W tym samym czasie, w liście do Jelizaviety Chitrovo pisał: "Wieść o powstaniu w Polsce prawdziwie mnie wzburzyła! Nasi starzy wrogowie zostaną, więc wytępieni. (...) Wojna, która ma się zacząć, będzie wojną na eksterminację, albo przynajmniej trzeba, żeby taką była”.

darmowy hosting obrazków
Zwraca uwagę na ten fragment twórczości Puszkina Jerzy Łojek w swoich rozważaniach pt. Szanse Powstania Listopadowego, gdzie czytamy m.in.:

„W lipcu 1831 roku sytuacja na froncie polskim wydawała się z petersburskiej perspektywy jak najgorsza. Bitwa ostrołęcka była druzgocącą klęską armii polskiej, ale zdawano sobie sprawę z jej skutków jedynie w Warszawie. Dowództwo rosyjskie było pod wrażeniem strat własnych; do stolicy dochodziły wieści o rozwoju powstania na Litwie; zdawało się, że końca wojny nie widać, że siły polskie są niespożyte, że lada tydzień załamią się ostatecznie działania wojsk rosyjskich w Polsce, a wtedy u wrót cesarstwa zjawi się nieprzyjaciel równie groźny jak w roku 1812. Pod wrażeniem tych nastrojów Puszkin pisze w lipcu wiersz zatytułowany Pieried grobnicieju swiatoj”, zwraca się ku cieniom zmarłego bohatera wojny 1812 roku - Kutuzowa, wzywa wielkiego wodza, by wskazał swego następcę: „W twym grobie entuzjazm żyje! Słyszymy tu rosyjski głos, opowiada nam o tej godzinie, gdy wiary narodowej głos wezwanie słał ku twej siwiźnie: idź, ratuj! Wstałeś i uratowałeś. Wysłuchajże i naszego wiernego głosu: wstań, ratuj cesarza, ratuj nas, starcze groźny! Na chwile ukaż się w drzwiach grobowca, ukaż się nam i natchnij entuzjazmem i chęcią do boju pułki, przez Ciebie opuszczone! Ukaz się i ręką wskaż nam w wodzów tłumie, kto Twój następca, kto wybraniec!”
14 sierpnia 1831 roku Puszkin napisał swój następny wiersz, związany z polskim powstaniem, słynną odpowiedź Oszczercom Rosji, patrz tutaj.
Puszkin, pełen gniewu, żądał w nim od Europy Zachodniej przychylnej powstaniu, by przestała się mieszać do konfliktu między Polską a Rosją. Pisał m.in.: konflikt to odwieczny, krzywdy zadawnione ciążą na nim, z jednej strony polskie najazdy na Moskwę w XVII wieku, z drugiej szturm Pragi w 1794 roku. Oburzał się na niewdzięczność Europy, która zapomniała już o orężnym czynie Rosji w latach 1812 – 1814, o wyzwoleniu wielu krajów spod dominacji Napoleona. Twórczość ta wywołały liczne sprzeciwy, między innymi polemizował z ich wymową Adam Mickiewicz w swym wierszu Do przyjaciół Moskali, patrz tutaj.
Z drugiej jednak strony wiersze Puszkina były syntezą wielkiego niepokoju społeczeństwa rosyjskiego w roku 1831. Są poniekąd dowodem, jak wielkie były szanse powstania w przekonaniu rosyjskiej opinii publicznej, jak poważnie oceniano niebezpieczeństwo grożące państwu rosyjskiemu.
Konkluzja i przestroga
Przyczyną powstania były represje i łamanie przez zaborcę konstytucji z 1815 roku. Wybuch akcji zbrojnej został przyśpieszony, zatem nie wystarczająco przygotowany. To przyśpieszenie nastąpiło, gdyż car planował użycie armii Królestwa Polskiego przeciw rewolucjonistom we Francji i Belgii.

darmowy hosting obrazków
Mimo, że do powstania doprowadziła jedynie garstka podchorążych, wsparta masami plebejskimi Warszawy, które zdobyły Arsenał, to realność odniesienia sukcesu była bardzo prawdopodobna. Zabrakło jedynie, wydawać by się mogło rzeczy najprostszej, ale jakże ważnej – zdecydowanego na wszystko kierownictwa narodowych dążeń. Podczas tamtych - 11 miesięcy walki o niepodległy byt, prawie wszyscy członkowie władz narodowych i wojskowych byli przerażeni i wstrząśnięci, byli zdecydowani powstanie za wszelką cenę stłumić i oddać się pod opiekę cara.
To właśnie wtedy, naród nasz nie po raz pierwszy i nie ostatni popełnił błąd oddając władzę w ręce osobistości, które były gotowe do pójścia na każdy kompromis, dogadania się za wszelką cenę. Natomiast wyrachowany przeciwnik skutecznie ich brał na ten lep, łudząc obietnicami. Gdy tylko jednak się wzmacniał to dawał w łeb(!), nie oglądając się na nic.
Pozostaje nam jedynie wciąż wierzyć, iż Opatrzność da kiedykolwiek jeszcze Polsce przywódcę godnego na miarę potrzeb, także w dzisiejszych czasach, takiego, który w interesie narodowej sprawy, nie ugnie się przed żadną przeciwnością. Jeżeli jednak to nie nastąpi, to sytuacje podobne do tej z okresu Powstania Listopadowego, wciąż będą się powtarzać.
Polecam również retrospekcję filmową, pt. Powstanie Straconych Szans, patrz poniżej:
Kolejna retrospekcja filmowa, pt. Powstanie Listopadowe, patrz poniżej:
Mariusz A. Roman
[Fot. Wikipedia]

sobota, 27 listopada 2010

Nowy portal: 10 MILIONÓW.pl

Warto odnotować ciekawą inicjatywę – tak bardzo pokrewną z Memento.org.pl, powołania w Internecie portalu społecznościowego: 10milionow.pl – Portal Ludzi Solidarnych. Głównym celem portalu jest stworzenie płaszczyzny dla integracji, wymiany poglądów, nawiązywania relacji i przekazywanie informacji między środowiskami opozycji antykomunistycznej i ruchów demokratycznych z czasów PRL.

darmowy hosting obrazków
Portal Ludzi Solidarnych będzie miał m.in. za zadanie promocję dokonań „pokolenia Solidarności” w przestrzeni publicznej i medialnej oraz wśród młodzieży szkolnej i akademickiej.
„Chcemy zebrać wspomnienia i materiały opisujące trudne drogi do wolności, którą się możemy dzisiaj cieszyć. Nazwą nawiązujemy do 10 milionów Polaków, którzy w latach 80-tych tworzyli Solidarność. Chcemy tym samym podkreślić jak ważne dla odzyskania naszej wolności była indywidualna i osobista walka, którą podjęło tak wielu Polaków” – piszą członkowie zespołu redakcyjnego.
Autorzy portalu stawiają sobie za zadanie, aby przekazywać młodemu pokoleniu: wspomnienia tych nawet pozornie najmniejszych wydarzeń, o których dziś się nie pamięta, a które tak bardzo przyczyniły się do odzyskania wolności. Zamierzają promować ciekawe oraz ważne aktualne wydarzeniach i inicjatywy. Prowadzić akcje edukacyjne propagujące postawy obywatelskie i patriotyczne.
Portal umożliwia zakładanie profili osobistych, budowanie grup, swobodną wymianę informacji oraz integracje już istniejących środowisk. Portal ma charakter społecznościowy – tworzony jest zatem przez samych użytkowników, którzy publikują swoje wspomnienia, piszą artykuły, dodają multimedia i zamieszczają komentarze.
Wysoki poziom merytoryczny ma gwarantować współpraca z innymi inicjatywami m.in. z redakcją „Encyklopedii Solidarności” oraz „Tygodnikiem Solidarność”. Autorzy portalu zamierzają uczestniczyć w budowie wirtualnego muzeum Solidarności tworzonego przez użytkowników (m.in.: zbierać fotografie, teksty, pamiątki i wspomnienia użytkowników). Za cel postawili sobie także wysoką jakość estetyczną i dużą funkcjonalność. Ma to umożliwić korzystanie z portalu także ludziom słabo obeznanym z komputerem.
Warto odnotować, że Portal Ludzi Solidarnych, patrz tutaj nie jest jedyną tego typu inicjatywą. Od trzech lat działa powstały z inicjatywy osób związanych obecnie ze SKOK Stefczyka, bardzo pokrewny portal: Memento.org.pl, patrz tutaj.
Polecam również krótki film poświęcony idei powołania portalu 10milionów.pl, patrz poniżej:

Mariusz A. Roman
[Fot. 10milionów.pl]

sobota, 20 listopada 2010

O Formozie w Warszawie

Wystawa „Zanim uderzył GROM” otwarta w Muzeum Wojska Polskiego ukazuje 90-lat historii polskich jednostek specjalnych. Poczesne miejsce w 90-letniej historii polskich komandosów zajmują marynarze z Formozy, jednostki powstałej w 1974 roku, obecnie podlegającej dowódcy wojsk specjalnych. W uroczystości otwarcia wystawy 17 listopada w Warszawie jednym z honorowych gości był komandor rezerwy Józef Rembisz, twórca i pierwszy dowódca Formozy, oraz obecny dowódca Morskiej Jednostki Działań Specjalnych Formoza, kmdr por. Dariusz Wichniarek.

darmowy hosting obrazków
Ekspozycja przedstawia historię polskich jednostek specjalnych począwszy od 1918 roku. Przypomina walki o Lwów i wojnę 1920 roku, czy działania spadochroniarzy w 20-leciu międzywojennym; prezentuje jednostki specjalne na Zachodzie i na Wschodzie, oddziały dywersyjne AK, działania specjalne partyzantki, a także historię jednostek specjalnych po 1945 roku. W części poświęconej ostatniemu 20-leciu są m.in. eksponaty z działań GROM-u, oczywiście jednostki specjalnej Marynarki Wojennej Formoza a także 1. Pułku Specjalnego Komandosów z Lublińca.
Przez rok w muzeum można oglądać zdjęcia, dokumenty, mundury bojowe w różnych kamuflażach, kombinezony i podwodne szkicowniki płetwonurków, odznaki pododdziałów, sprzęt radiowy, broń palną, noże i wyposażenie indywidualne. Wiele z tych elementów koniecznych do wykonania zadania i walki operatorzy, w tym także nurkowie bojowi Formozy, wykonywali własnoręcznie.
Więcej o wystawie w Muzeum Wojska Polskiego, patrz tutaj.
Polecam również krótki film, poświęcony Formozie, patrz poniżej:
MAR/BP Marynarki RP
[Fot. Marynarka Wojenna RP]

czwartek, 11 listopada 2010

O Polskę niepodległą!

Dziewięćdziesiąta druga rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę skłania do refleksji. Zwłaszcza, że wielu w tym media, stara się porównać dwudziestolecie międzywojnia do dwudziestolecia, z jakim mamy do czynienia w Polsce po 1989. Tymczasem, podstawowa różnica miedzy II a III Rzeczpospolitą, wynika z poczucia dumy wolnego narodu, dążącego do upodmiotowienia swojej pozycji na arenie międzynarodowej. Takiego mocarstwowego myślenia, tak bardzo brakuje nam dzisiaj, kiedy zmuszeni jesteśmy szukać miejsca dla siebie tam, gdzie wskazują je nam silniejsi.

darmowy hosting obrazków
Przypomnijmy zatem, w II Rzeczpospolitej byli różni politycy, zdarzały się też skandale, a nawet korupcja. Dominującym był jednak wzór poświęcenia dla Ojczyzny i wierności imponderabiliom, który emanował z takich postaci, jak m.in.: Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski, Roman Dmowski, Władysław Grabski czy Eugeniusz Kwiatkowski. Można się było nie zgadzać z takim czy innym rozumieniem interesu państwa, ale nie można im było zarzucić prywaty.
Niepodległa
Marszałek Piłsudski uważał, że nieważne, z kim się mówi, ważne, by w rozmowach z przedstawicielami innych państw występować jak równy z równym, bo tylko w ten sposób można bronić polskiego interesu narodowego. To poczucie dumy i wartości w II Rzeczpospolitej było głęboko wpojone, stąd brały się wzorce wychowawcze, przekładane na system edukacji, jakże różnej od tej obecnej. Nie sposób pominąć także sukcesów gospodarczych: silna i stabilna waluta, nowoczesna myśl naukowa i techniczna, rozwój własnego przemysłu, powstał m.in. Centralny Okręg Przemysłowy, magistrala węglowa uniezależniająca nas od Niemiec oraz port w Gdyni. A co zbudowaliśmy o własnych siłach przez ostatnie 20 lat?
II Rzeczpospolita powstała w skrajnie gorszych warunkach niż III RP, jej granice Polacy zmuszeni byli wywalczyć sobie sami. Warto sobie uświadomić, że ziemie polskie gospodarczo były bardziej zniszczone po I niż po II wojnie światowej. Wreszcie, musiano te ziemie gospodarczo, infrastrukturalnie i administracyjnie zjednoczyć po trzech systemach zaborczych. Jednak dochód narodowy na głowę był w latach trzydziestych wyższy niż w Hiszpanii, Portugalii czy krajach bałtyckich. To, że dzisiaj nikt – przynajmniej oficjalnie i przynajmniej na razie nie kwestionuje prawa Polaków do własnego państwa, że nie jest to państwo małe, ale średniej wielkości kraj w Europie, jest największym i trwałym osiągnięciem tamtego pokolenia.
Post-PRL
Tymczasem narodziny III Rzeczpospolitej były jedynie, nieudolną próbą reformowania Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, w wyniku koncesjonowanych, zupełnie niedemokratycznych wyborów. Powstały w ten sposób twór państwowy nie miał nic wspólnego z ideałami niepodległościowymi kilku pokoleń Polaków pragnących przywrócenia II RP. Umożliwił za to uwłaszczenie nomenklatury komunistycznej, przywrócił również realny wpływ na władzę: agentom i postkomunistom przefarbowanym w socjaldemokrację.

darmowy hosting obrazków
Czy Polska wybiła się na niepodległość po czerwcowych wyborach 1989 roku? Czy państwo działające w oparciu o konstytuantę pisaną pod dyktando okupanta, w którym 60 proc. miejsc w Sejmie było z nadania komuny - a nie z wyboru, w którym prezydentem zostaje agent sowiecki - odpowiedzialny za śmierć wielu milionów swoich rodaków, mogło być niepodległe? Czy premier rządu pozwalający na niszczenie teczek z archiwów Sb-eckich, który wysyłał brygady antyterrorystyczne przeciwko patriotycznej młodzieży w obronie PZPR, był premierem niepodległego państwa? Wreszcie czy w normalnym, wolnym kraju pozwala się na rozkradanie majątku wypracowywanego przez pokolenia?
Odpowiedź jest oczywista – Polska w 1989 roku była mniej niepodległa od Królestwa Kongresowego (1815-1830). W tamtej Polsce, poza stwarzaniem pozorów, władza utożsamiana z premierem Mazowieckim, a potem także z prezydentem Wałęsą, miała mentalność lokaja, na dowód wystarczy sobie przypomnieć, choćby czas kryzysu związany z puczem Janajewa, kiedy to słano wiernopoddańcze depesze z Warszawy do Moskwy. Tymczasem, rozpadał się Związek Radziecki, kraje bałtyckie z marszu przywracały swój przedwojenny ustrój, Niemcy się jednoczyły, Czechy przeprowadziły uwłaszczenie. Polska pozostawała w tyle.
Wybijanie się na niepodległość
Przypomnijmy, Polska na niepodległość zaczęła się wybijać dopiero w wyniku przeprowadzenia pierwszych wolnych wyborów parlamentarnych, w wyniku których, w pełni demokratycznie wyłoniony Sejm - powołał rząd Jana Olszewskiego. To właśnie ten rząd podjął wtedy, próbę zbudowania pierwszego po 1939., w pełni suwerennego, sprawiedliwego i sprawnego państwa. To właśnie rząd Jana Olszewskiego w wymiarze politycznym - próbował przeprowadzić dekomunizację, lustrację oraz oczyszczenie struktur państwa z aparatu bezpieczeństwa. W wymiarze gospodarczym starał się przeprowadzić reprywatyzację, wdrożyć w życie idee powszechnego uwłaszczenia. Niestety, rząd ten napotkał zmasowany opór wszystkich tych, którzy byli wierni ustaleniom z Magdalenki. Przypomnijmy, dokonano wtedy swoistego zamachu stanu, a już wkrótce postkomuniści (nie licząc krótkiej przerwy na rządy AWS-UW), przywrócili w Polsce swoje niepodzielne wpływy.

Była jeszcze tylko jedna, niestety nieudana próba wyrwania naszego kraju z tego letargu… Polskie społeczeństwo, zszokowane, oburzone aferami, w tym najgłośniejszą z nich – aferą Rywina, przejrzało na oczy i podjęło decyzję o przeprowadzeniu radykalnych zmian. Większość głosów podczas wyborów w 2005 roku padło na PO i PiS, które w ten czy inny sposób kwestionowały istniejący porządek. Niestety, wkrótce znowu górę wzięła małostkowość naszych dzisiejszych polityków, niezdolnych do stworzenia trwałej i większościowej koalicji, mogącej dokonać zmian w konstytucji, by radykalnie przemodelować nasz ustrój i kraj.
Polecam również krótką retrospekcję filmową poświęconą odzyskaniu niepodległości, patrz poniżej:
Święto Niepodległości Polski-Wiązanka Pieśni Patriotycznych
Mariusz A. Roman
[Fot. Wikipedia]

wtorek, 9 listopada 2010

Cień Katynia w Tczewie

Zespół Szkół im. ks. Pasierba w Tczewie zaprasza nauczycieli historii szkół ponadgimnazjalnych i gimnazjalnych powiatu tczewskiego, oraz młodzież klas maturalnych tych szkół, na konferencję popularnonaukową pt. „W cieniu Katynia”. Wspomnień o ostatnim świadku zbrodni katyńskiej będzie można wysłuchać w środę, 10 listopada 2010 r.
Spotkanie poświęcone będzie pracy naukowej i osobistym przeżyciom prof. Stanisława Swianiewicza – ekonomisty, prawnika i pisarza – który cudem ocalały spod ręki kata, jako pierwszy złożył zeznania dotyczące zbrodniczych praktyk stosowanych w ZSRR. Jego świadectwo zostało zawarte w książce: „Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów”, będącej swoistym aktem oskarżenia wobec oprawców z NKWD.
Bohaterką konferencyjnych prelekcji będzie również żona profesora Swianiewicza – Olimpia. Wykład poświęcony jej pracy pedagogicznej w tczewskich szkołach wygłosi prof. Kazimierz Denek.

darmowy hosting obrazków
Podczas konferencji odbędzie się również promocja książki St. Swianiewicz „W cieniu Katynia”, patrz fragment książki z przedmową A. Przewoźnika i prof. M. Swianiewicz-Nagięć. Gośćmi spotkania będą między innymi dzieci pp. Swianiewicz.
Program konferencji:
Miejsce: Zespół Szkół Ekonomicznych im. ks. Janusza St. Pasierba, Tczew, ul. Gdańska 17;
Czas: środa, 10 listopada, godz. 12.00.
- Słowo wstępne - dyr. Jerzy Cisewski;
- Prezentacja postaci Olimpii i Stanisława Swianiewiczów – Maria Bilińska, Hanna Niemczyk;
- Losy rodziny Swianiewiczów w czasie wojny i okresie stalinowskim” – prof. dr hab. Maria Swianiewicz-Nagięć;
- „Prof. Stanisław Swianiewicz a sprawa katyńska” – Bernadetta Swianiewicz-Szeglowska;
- „Olimpia Swianiewicz – pedagog wielkiego umysłu i serca” – prof. dr hab. Kazimierz Denek;
- Promocja książki Stanisława Swianiewicza „W cieniu Katynia”;
- Wystąpienia gości.
MAR/wrotapomorza.pl
Na zdjęciu: Olimpia Swianiewicz z rodziną
[Fot. Archiwum]

poniedziałek, 1 listopada 2010

Za polski Lwów

Przez stulecia tworzyła się wielkość i wspaniałość Lwowa, legendarnej strażnicy kresów Rzeczpospolitej, miasta mającego wpisaną w swój herb dewizę „Semper fidelis” - Zawsze Wiernego, bo gotowego w najtrudniejszych chwilach, do wiernej służby w narodowej sprawie. Przed 92 laty, dokładnie w jesienny i dżdżysty poranek 1 listopada 1918 roku, za broń w obronie polskości miasta chwycili jego najmłodsi mieszkańcy – Lwowskie Orlęta.

darmowy hosting obrazków
Tego dnia, po podstępnym i niespodziewanym opanowaniu miasta przez Ukraińców rozpoczął się samotny bój miasta, próba tak bardzo podobna do tej z sierpnia i września 1944, jakiej ćwierć wieku później poddana została Warszawa. Przeciwko doskonale wyekwipowanym żołnierzom, z demobilizującej się armii austro - węgierskiej, zorganizowanych i dowodzonych przez zawodowych oficerów, wystąpiły nieliczne i ad hoc zorganizowane oddziały polskie, masowo wsparte przez mieszkańców, a głównie przez młodzież, w tym także dzieci.
Obrońcy Lwowa nie mogli liczyć na szybką pomoc z innych części kraju, bo Polska dopiero, co zaczynała się wybijać na niepodległość. Musieli, więc sami się zorganizować. Jednak nikt nie miał wątpliwości: trzeba odzyskać Lwów dla Polski! To nic, że mieszkańcy mieli niewiele broni, a jeszcze mniej doświadczenia, jak się z nią obchodzić. Najważniejsze, że były gorące serca pałające miłością do Ojczyzny. Ponieważ dorośli przebywali na innych frontach - wciąż trwała pierwsza wojna światowa - w zaszczytnym obowiązku walki o wolność i niepodległość postanowili zastąpić ich najmłodsi mieszkańcy Lwowa.

darmowy hosting obrazków
Uczniowie i studenci tłumnie pospieszyli w szeregi obrońców. Poszli uczniowie w mundurkach szkolnych, studenci, ale także słynne lwowskie batiary - dzieci ulicy od najmłodszych lat zarabiające na chleb. Wesołe to, płatające psikusy i zawsze radosne towarzystwo. Wszędzie ich było pełno. Po kryjomu wymykali się z domów, nie pytając rodziców o zgodę. Jeszcze niedawno sami bawili się ołowianymi żołnierzykami, z wypiekami na twarzy czytali o polskich bohaterach - rycerzach, hetmanach, wodzach. A teraz sami stanęli w obronie ukochanego miasta.
W toku walk o budynki: poczty głównej, dworca kolejowego, szkoły im. Sienkiewicza, rodziła się legenda bohaterskich dzieci Lwowa – Orląt. Do walki stawały całe ulice, szkolne klasy, podwórka. Najmłodszy obrońca Lwowa miał 9 lat, siedmiu - po 10, trzydziestu trzech - po 12, siedemdziesięciu czterech - po 13, stu dwudziestu siedmiu - po 14, sześciuset czterdziestu jeden - po 15-16, i pięćset trzydziestu sześciu - po 17 lat. Jurek Bitschan - 14 lat. Symbol wszystkich Orląt - i tych znanych z nazwiska, i tych bezimiennych. Wychodząc z domu, napisał: "Kochany Tatusiu, idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę na tyle siły, by móc służyć i wytrzymać. Obowiązkiem moim jest iść, gdy mam dość sił, a wojska brakuje ciągle do oswobodzenia Lwowa. Z nauk zrobiłem już tyle, ile trzeba było. Jerzy".

darmowy hosting obrazków
Walczył w pierwszym szeregu. Został trafiony dwiema kulami na cmentarzu Łyczakowskim, tuż przed nadejściem odsieczy dla Lwowa. W tym samym czasie mama Jurka walczyła na innym odcinku jako komendantka Ochotniczej Legii Kobiet. Tadzio Jabłoński - 14 lat. On też uciekł z domu, by dołączyć do obrońców Lwowa. Bił się jak bohater. Szedł zawsze w pierwszym szeregu, nawet bez rozkazu, gdyż jak mówił kolegom, "chciałby być jak najbliżej mamy", która została w części miasta zajętej przez Ukraińców. Już nigdy jej nie zobaczył na ziemi. Zginął od kuli 18 listopada. Antoś Petrykiewicz - 13 lat. Był uczniem drugiej klasy gimnazjum. Walczył na Górze Stracenia - na placówce szczególnie mocno atakowanej przez wroga. A potem poszedł ze swoim dowódcą bronić Persenkówki. Tam został ciężko ranny. Zmarł po trzech tygodniach cierpień w szpitalu.
Obok chłopców - dziewczęta. Helenka Grabska - uczennica, poległa razem ze swoim bratem Jankiem. Janeczka Prus-Niewiadomska zginęła, ratując rannego żołnierza.
Orlęta nie tylko walczyły ramię w ramię z dorosłymi. Byli także doskonali łącznikami - przenosili meldunki i rozkazy, sprawdzali pozycje wroga. Dzięki ich odwadze, męstwu i poświęceniu odzyskano najpierw część miasta, a 23 listopada, po nadejściu odsieczy, cały Lwów. W nich też legenda Wiernego Miasta znalazła swoje nowe wcielenie.
Lwów jako jedyne miasto w Polsce został udekorowany 11 listopada 1920 roku przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego orderem Virtuti Militari - za niespotykane męstwo i dzielność. Małym bohaterom z Kleparowa, Łyczakowa, Zamarstynowa i innych dzielnic wdzięczny naród wzniósł mauzoleum, na miarę ich czynu. Przepiękny cmentarz, z rzędami jednakowych mogił, z kolumnadą, przez którą biegnie napis: "Polegli, abyśmy żyli wolni". Bezimienne Lwowskie Orlę spoczywa natomiast w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, wzniesionym w hołdzie wszystkim obrońcom Ojczyzny.
Polecam również krótki film pt. „Lwów nie zapomnę”, patrz poniżej:
Mariusz A. Roman
[Fot. Archiwum]