sobota, 31 grudnia 2011

Perypetie ulicy Wiśniewskiego

Nie ma już w Gdyni - starych, malowanych ręcznie tabliczek z nazwą ulicy J. Wiśniewskiego, zawieszanych społecznie przez młodzież z SW i FMW w 1990. Zastąpiły je zupełnie nowe tabliczki na niebieskim tle. Jednak wmurowanie przed trzema laty nowej tablicy w ramach pomnika ofiar Grudnia ‘70 przy al. Solidarności, to swoiste epitafium dla wszystkich gdyńskich ofiar. Tablica została odsłonięta w ramach obchodów rocznicy wydarzeń grudnia 1970.
darmowy hosting obrazków
Nowopowstała Rada Miasta w Gdyni, składająca się w 49/50 z radnych Komitetu Obywatelskiego Solidarność, wahała się w 1990 roku ze zmianą nazwy ulicy Juliana Marchlewskiego (czołowego działacza komunistycznego) na ulicę Janka Wiśniewskiego. Twierdząc m.in., że Janek Wiśniewski to postać fikcyjna. I rzeczywiście, to fakt bezsporny. Jednak Janek Wiśniewski, to, co prawda postać symboliczna, ale najbardziej kojarząca się z wydarzeniami Grudnia 1970 roku na Wybrzeżu.
Akcja denazyfikacyjna
Nie mogąc się doczekać oficjalnej decyzji władz miejskich, czynnik społeczny postanowił sprawę wziąć we własne ręce. 20 rocznicę obchodów Grudnia 1970, działacze Solidarności Walczącej oraz Federacji Młodzieży Walczącej uczcili w ten sposób, że samodzielnie, bez uchwały Rady Miasta, przeprowadzili akcję denazyfikacyjną polegającą na zmianie wszystkich tabliczek z nazwą ul. Marchlewskiego na ul. Wiśniewskiego.
darmowy hosting obrazków
Akcja została przeprowadzona w nocy z 16/17 grudnia 1990 roku, brałem w niej także, osobiście udział. Ulica Wiśniewskiego jest jedną z dłuższych w Gdyni – liczy dobrych parę kilometrów. Całość prac, trwała zatem, kilka nocnych godzin, ale zakończyła się pełnym sukcesem. Zamalowano wszystkie tabliczki z Marchlewskim, w to same miejsce przymocowując przygotowane wcześniej (w stoczniowym warsztacie) tabliczki z napisem: ul. J. Wiśniewskiego. Jedną z tych tabliczek przymocowano do siatki na ogrodzeniu przy torach, zarówno w stronę peronu kolejki SKM Gdynia Stocznia, jak i do ulicy. I właśnie ta tabliczka przetrwała najdłużej, jeszcze kilka lat temu była na swoim miejscu...
Podczas uroczystości grudniowych w 1990, przy pomniku poległych stoczniowców u zbiegu wcześniej: ulic Marchlewskiego i Czechosłowackiej, zebrani (w tym radni RM w Gdyni) zauważyli, że nie ma już tabliczek z ulicą Marchlewskiego. Z racji tego, że były o wiele szersze od „naszych”, zostały wcześniej zamalowane, a do nich przymocowane zostały tabliczki z napisem: ul. J. Wiśniewskiego. Władzom miasta nie zostawiono zatem wyboru, pozostało im jedynie usankcjonować uchwałą – to, co zostało już faktycznie i tak, społecznie wykonane.
darmowy hosting obrazków
Na miejsce tabliczek wykonanych społecznie (napis malowany ręcznie czerwoną farbą), pojawiły się wkrótce nowe, oryginalne miejskie tabliczki. Z racji tego, że „naszych” było dość sporo i mocowaliśmy je także do płotów i siatek ogrodzeń, przez jakiś czas funkcjonowały one, obok tych oficjalnych i była to, przez długie lata, bodajże najlepiej oznakowana ulica w Gdyni. Do niedawna przetrwała jedna z tych tabliczek przy kolejce SKM. Tabliczka wykonana w stoczniowym warsztacie różniła się od oficjalnej tym, że napis z nazwą był namalowany ręcznie i oficjalne tabliczki podają całe imię: Janka Wiśniewskiego, a „nasze” były o treści: ul. J. Wiśniewskiego.
Po 20 latach...
Sprawdziłem dokładnie, nie przetrwała żadna z malowanych ręcznie i przywieszanych bez zgody władz miejskich przez SW i FMW, tabliczek z nazwą: ul. J. Wiśniewskiego. Nie ma nawet, tych miejskich tabliczek z czerwona obwolutą - zastąpiły je zupełnie nowe, na niebieskim tle, które pojawiły się przy okazji przeprowadzanego remontu historycznego wiaduktu i ronda pod stocznią w Gdyni. To znak czasu, ale za to wiecznie zakorkowana ulica Wiśniewskiego została poszerzona o dodatkowe pasy w każdą ze stron.
Tradycyjnie, rozpoczynające się każdego 17 grudnia o godz. 6 rano, przy pomniku - obok przystanku SKM Gdynia Stocznia, gdyńskie obchody rocznicy tragedii z 1970, przed trzema laty miały szczególnie uroczystą oprawę. Połączono je bowiem z odsłonięciem tablicy, upamiętniającej pomordowanych stoczniowców w 1970. Tablicę, w towarzystwie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, odsłoniły Izabela Godlewska - matka i Stefania Drywa – wdowa, po zabitych w Gdyni.
darmowy hosting obrazków 
Tablica została ufundowana przez społeczny komitet i została zamontowana na Pomniku Ofiar Grudnia. Zaprojektował ją rzeźbiarz Stanisław Gierada, który jest także autorem samego pomnika. Tablica jest dwustronna. Po jednej ze stron znajduje się lista znanych nam nazwisk 18 osób poległych na ulicach Gdyni w grudniu 1970, a po drugiej swoiste epitafium o treści:
„Ulica, po której codziennie zmierzają do pracy gdyńscy portowcy i stoczniowcy nosi imię Janka Wiśniewskiego – bohatera ballady opiewającej młodego portowca Zbyszka Godlewskiego, którego ciało niesiono na drzwiach przez miasto”.
I choć najprawdopodobniej na drzwiach niesiono wtedy, co najmniej dwie ofiary, to z całą pewnością, jedną z nich był uwieczniony na tablicy Zbyszek Godlewski.
Ballada o Janku Wiśniewskim wg. interpretacji E. Wojnowskiej, patrz poniżej:
Ballada o Janku Wiśniewskim wg. Interpretacji R. Przemyk, patrz poniżej:
Mariusz A. Roman
[Fot. M. Roman]

czwartek, 29 grudnia 2011

Rocznica urodzin inż. E. Kwiatkowskiego

30 grudnia przypada 123. rocznica urodzin inż. Eugeniusza Kwiatkowskiego - ekonomisty, polityka, wielkiego Polaka, ojca portu i miasta Gdyni. Wzorem lat ubiegłych uroczyście ten dzień obchodzony jest w Gdyni.
Towarzystwo Miłośników Gdyni zaprasza mieszkańców Pomorza, młodzież szkolną oraz firmy do wzięcia udziału w uroczystości składania kwiatów pod pomnikiem inż. Eugeniusza Kwiatkowskiego (przy ul. 10 Lutego 16 ) - 30 grudnia br. o godz.12.00.
Eugeniusz Kwiatkowski (ur. 30 grudnia 1888 w Krakowie, zm. 22 sierpnia 1974 w Krakowie) w Gdyni jest traktowany jako jedna z bardziej zasłużonych postaci dla rozwoju miasta.
Studiował na wydziale chemii technicznej Politechniki Lwowskiej, studia ukończył w Monachium. W latach 1916-19 służył w Legionach Polskich, potem do roku 1920 w Wojsku Polskim. W latach 1926-30 był ministrem przemysłu i handlu, 1931-35 - dyrektorem Państwowej Fabryki Związków Azotowych w Chorzowie i Mościcach, w latach 1935-39 wicepremierem i ministrem skarbu.
darmowy hosting obrazków
Z działalnością Kwiatkowskiego powiązane są wszystkie wielkie osiągnięcia II RP m.in. związanie Śląska z Wybrzeżem Morskim, magistrala kolejowa Katowice-Gdynia, rozbudowa Warszawskiego Okręgu Przemysłowego czy przede wszystkim budowa gdyńskiego portu, który stał się dla międzywojennej Polski '"oknem na świat". Poza budową portu przyczynił się do powstania polskiej floty handlowej, uwalniając Polskę od opłacania obcych armatorów. Jednocześnie z jego inicjatywy powstała Dalekomorska Flota Rybacka. W 1928 roku Eugeniusz Kwiatkowski otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Gdyni.
Dziś jest w Gdyni patronem:
- Trasy Eugeniusza Kwiatkowskiego - łączącej port i północne dzielnice miasta z obwodnicą Trójmiasta;
- Medalu przyznawanego przez Radę Miasta za wybitne zasługi dla Gdyni;
- Dwóch placówek oświatowych: Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu oraz Szkoły Podstawowej nr 10;
- Centrum Handlu i Biznesu przy ul. 10 Lutego, wybudowane obok jego pomnika.
Ubiegłoroczne obchody rocznicy urodzin Eugeniusza Kwiatkowskiego, patrz poniżej:
(MAR)
[Fot. Wikipedia.pl]

niedziela, 25 grudnia 2011

Życzenia Bożonarodzeniowe - A.D. 2011

Venite, adoremus. Venite, adoremus.
Venite, adoremus Dominum.

Bożego Narodzenia ta noc jest dla nas święta. Niech idą w zapomnienie niewoli gnuśne pęta. Daj nam poczucie siły i Polskę daj nam żywą, by słowa się spełniły nad ziemią tą szczęśliwą. Jest tyle sił w narodzie, Jest tyle mnogo ludzi, niechże w nie duch twój wstąpi i śpiące niech pobudzi. Niech się królestwo stanie, Nie krzyża lecz zbawienia.
Stanisław Wyspiański „Wyzwolenie"
darmowy hosting obrazków

Na Wigilię, na Święta, na Rok Nowy
życzenia szczęścia znów nad światem mkną.
Niech noc truchleje, a nadziei płomyk
niechaj ogrzeje ciepłem swym Wasz dom,
Jak sople lodu niech topnieją zawiści
sercom zmęczonym słów tak mało trzeba...
Tak wiele życzeń noc ta może ziścić
ta noc, w której księżyc świeci bochnem chleba...

darmowy hosting obrazków

A wcześniej był codzienny udział w Roratach w parafii Św. Rodziny w Gdyni. Wśród dzieciaków - także nasze: Ola i Karol, patrz poniżej:


Zdrowych, Radosnych i Pogodnych Świąt Bożego Narodzenia oraz Wszelkiego Błogosławieństwa Bożego w Nadchodzącym 2012 Roku,
życzą
Emilia i Mariusz ROMAN z dziećmi: Oleńką i Karolkiem
Boże Narodzenie 2011.

Kolęda Adeste Fideles w wykonaniu Ewy Dani Sikocińskiej, patrz poniżej:


Jest to jedna z najpiękniejszych kolęd świata śpiewana przez Ewę Dani po łacinie. Autorem tej kolędy jest John Francis Wade. Utwór powstał około 1743 roku. Aranżerem tej jak i reszty kolęd na płycie "Białe Boże Narodzenie" jest Andrzej Gacki. Słowa kolędy wraz z polskim tłumaczeniem, patrz tutaj.

sobota, 24 grudnia 2011

Narodzinom Chrystusa towarzyszyła nowa gwiazda

W dniu urodzin dziecka zwanego Jezusem Nazarejczykiem widziano na niebie nową gwiazdę. Ustalenia nauki potwierdzają to, co napisano w Biblii – mówi brytyjski astronom prof. Mark Kidger - tygodnikowi „Uważam Rze”.

Polacy nie siadają do wigilijnego stołu dopóty, dopóki na niebie nie pojawi się pierwsza gwiazdka. Tradycja ta nawiązuje do Gwiazdy Betlejemskiej, która miała zwiastować narodzenie Chrystusa. Czy zjawisko takie rzeczywiście pojawiło się na niebie?
Są trzy podstawowe teorie na ten temat. Według pierwszej cała opowieść o Gwieździe Betlejemskiej to zwykła legenda. Mit, jakich w Biblii jest pełno. Wymyślił go św. Mateusz i zamieścił w swojej Ewangelii, aby wypełnić starotestamentową przepowiednię Balaama. Zgodnie z nią przyjście na świat Mesjasza miało poprzedzić pojawienie się nowej gwiazdy. Według drugiej teorii Gwiazda Betlejemska była cudem, który znajduje się poza obszarem naukowego poznania. Wreszcie według trzeciej w momencie, gdy Jezus Chrystus przyszedł na świat, na niebie rzeczywiście miał miejsce jakiś fenomen astronomiczny. Jako naukowiec mogę odnieść się tylko do tej ostatniej teorii.
darmowy hosting obrazków
Czy jakieś nietypowe zjawisko miało więc wówczas miejsce?
Tak. W momencie, gdy na świat przyszedł Jezus Chrystus, ówcześni astronomowie zaobserwowali na niebie pewien fenomen. Dysponujemy chińskimi źródłami – Chińczycy bardzo dokładnie obserwowali niebo – według których narodziła się wówczas nowa gwiazda. Widziano ją na wschodzie, mniej więcej pomiędzy konstelacjami Koziorożca i Orła. Zapis tego zjawiska wydaje się idealnie pasować do tego, co napisano na temat Gwiazdy Betlejemskiej w Biblii.
(…)
Może więc był to meteoryt?
To z kolei wymagałoby posiadania wyjątkowo szybkich wielbłądów. Meteoryt widoczny jest bowiem przez jedną, góra dwie sekundy. Trudno – nawet przy dzisiejszych nowoczesnych środkach lokomocji – przebyć w takim czasie odległość między Persją a Jerozolimą.
Rosyjscy naukowcy sugerowali swego czasu, że być może za Gwiazdę Betlejemską wzięto Wenus.
Planeta ta rzeczywiście co pewien czas pojawia się i jest niezwykle wyraźnie widoczna na niebie. Będzie widoczna na przykład w święta Bożego Narodzenia w tym roku. Problem w tym, że jest to zjawisko bardzo częste, które każdy, kto obserwuje gwiazdy, zna doskonale. Gdyby biblijni mędrcy dali się nabrać na Wenus, nie byliby mędrcami. Wiemy, że to, co zobaczyli, musiało być naprawdę niezwykłe. I musiało trwać na niebie na tyle długo, by mogli dostać się w tym czasie z Persji do Judei.
darmowy hosting obrazków
Może więc supernowa?
Supernowa – czyli wielka kosmiczna eksplozja – rzeczywiście odpowiadałaby naszemu opisowi. Jest jasna, duża i długo widać ją na niebie. To niezwykle spektakularne zjawisko. Problem w tym, że niestety w tamtym czasie żadnej supernowej nie było. Badając fale radiowe wysyłane przez obiekty kosmiczne, byliśmy w stanie ustalić i zlokalizować wszystkie supernowe z ostatnich dwóch tysięcy lat. Zjawisko takie można było zobaczyć z ziemi dopiero mniej więcej 200 lat po narodzeniu Chrystusa, w roku 185. Tak więc supernowa odpada.
A koniunkcja planet?
To kolejna z teorii, która wydaje się nieprawdziwa. Zjawisko to polega na ustawieniu się ciał niebieskich w jednej linii. Wtedy rzeczywiście widzimy na niebie „nowy”, bardzo jasny obiekt. To się jednak zdarza dość często. W ostatnich dniach doszło na przykład do koniunkcji Jupitera i Księżyca. Podobnie jak w przypadku teorii o Wenus mędrcy na pewno nie wyruszyliby w drogę na poszukiwanie Mesjasza, gdyby zobaczyli tak częste zjawisko jak koniunkcja.
Istnieje także teoria, że magowie zobaczyli okultację.
To zjawisko polega z kolei na częściowym zasłonięciu jednego ciała niebieskiego przez drugie. Ostatnio obliczono, że ok. roku 6 przed narodzeniem Chrystusa miała miejsce okultacja Jowisza przez księżyc. Nastąpiło to w konstelacji Barana. Znany badacz Michale Molnar z Rutgards University uważa, że to właśnie była Gwiazda Betlejemska. To miało być bardzo symboliczne. Planeta ginie zakryta księżycem, aby po pewnym czasie odrodzić się na nowo i zabłysnąć. Cóż lepiej może symbolizować narodzenie Mesjasza. Brzmi więc to świetnie. Wystarczy jednak ustalić ówczesne położenie ciał niebieskich i okaże się, że prawdopodobnie… okultacja ta nie była widoczna z ziemi. Miała bowiem miejsce podczas zachodu słońca i została przyćmiona przez jego blask.
Jaka jest więc pańska teoria?
To była nowa. Czyli pojawienie się na niebie nowej gwiazdy. Dzieje się tak, gdy na powierzchni starej gwiazdy, która nie jest widoczna z ziemi, dochodzi do olbrzymiej eksplozji termojądrowej. Wówczas rozbłyska ona silnym światłem. Staje się milion razy jaśniejsza i widać ją z ziemi nawet przez kilka tygodni. Czyli mniej więcej tyle czasu, ile magowie z Persji potrzebowali, aby dostać się do Betlejem. Jak już mówiłem na początku, w marcu 5 r. przed Chrystusem – a więc wtedy, gdy naprawdę urodził się Jezus –chińscy astrologowie zobaczyli coś nowego na niebie. Nowe zjawisko, które trwało przez dwa i pół miesiąca. Z opisu można wywnioskować, że była to właśnie nowa. Była ona zresztą zakończeniem całej serii astronomicznych fenomenów.
Jakich?
Przed eksplozją nowej nastąpił szereg niesamowitych zjawisk na niebie. W roku 7 przed narodzeniem Chrystusa miała miejsce potrójna koniunkcja Jupitera i Saturna. Planety te spotkały się trzy razy w ciągu siedmiu miesięcy. Rok później w gwiazdozbiorze Ryb – zwanym często konstelacją Żydów – doszło do zbliżenia Marsa, Jupitera i Saturna. W tym samym roku nastąpiła wspomniana okultacja Jupitera. Taki układ był całkowicie niebywały. Wszystkie te znaki mogły skłonić magów do przekonania, że zbliża się coś wyjątkowego i należy się szykować do drogi. I rzeczywiście, w marcu roku 5 przed narodzeniem Chrystusa wybuchła nowa. Narodziła się nowa gwiazda, która – według magów – zwiastowała narodzenie Króla, na którego czekali. Kapłani natychmiast wsiedli na wielbłądy i podążyli do Betlejem, gdzie znaleźli dzieciątko w żłobie.
Czy pojawienie się tej nowej gwiazdy rzeczywiście było związane z narodzinami Jezusa Chrystusa?
Tu już moja rola się kończy. Każdy musi dokonać własnej oceny. Samemu to przemyśleć i samemu odpowiedzieć sobie na to pytanie. To, co mogę powiedzieć jako naukowiec, to to, że takie zjawisko bez wątpienia miało wówczas miejsce. Że to, co napisano w Biblii o pojawieniu się Gwiazdy Betlejemskiej przed narodzeniem żydowskiego dziecka zwanego Jezusem Nazarejczykiem, było prawdą. Jeżeli ktoś jest ateistą, to nic, nawet naukowe argumenty go nie przekonają. Uzna, że był to zwykły zbieg okoliczności. Osoba wierząca stwierdzi zaś, że nie ma mowy o przypadku. Że gwiazda pojawiła się dokładnie w tym momencie, w którym miała się pojawić, i że zwiastowała narodziny Pana.
Rozmawiał: Piotr Zychowicz
Całość wywiadu w świątecznym numerze „Uważam Rze”.
Prof. Mark Kidger jest światowej sławy brytyjskim astronomem. Obserwowaniem nieba zajmuje się od kilkunastu lat. Jest autorem setek artykułów i wielu książek, m.in. „Gwiazda Betlejemska” (1999). Obecnie pracuje w Europejskim Centrum Astronomii Kosmicznej w Madrycie.




[Fot. Archiwum]

środa, 21 grudnia 2011

O. Edward Ryba nie żyje

W niedzielę (18 grudnia br.) po długiej chorobie zmarł w wieku 78 lat kapelan gdyńskiej „Solidarności” o. Edward Ryba. Pochodzący z Jaworza Dolnego duszpasterz zostanie pochowany w Gdyni, gdzie spędził ostatnie 16 lat swego życia. Pogrzeb odbędzie się w czwartek (22 grudnia).
Ks. Edward Ryba urodził się 5 listopada 1933 w Jaworzu Dolnym. Ukończył Juwenat oo. Redemptorystów w Toruniu i Seminarium Redemptorystów w Tuchowie, święcenia kapłańskie przyjął w 1959 r. W latach 1959–72 był wikariuszem parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Skarżysku - Kamiennej. Później do 1984 pełnił funkcję proboszcza parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy oo. Redemptorystów w Gdyni. Zapamiętany jako inicjator zbudowania kościoła i domu klasztornego oraz organizator Duszpasterstwa Ludzi Morza Stella Maris.
darmowy hosting obrazków
W sierpniu 1980 r. odprawiał codziennie msze św. dla strajkujących w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni i Zarządzie Portu Gdynia. Głosił patriotyczne kazania, współorganizował pomoc dla rodzin osób internowanych i represjonowanych. W 1984 r. został przeniesiony do Głogowa, gdzie miał objąć probostwo, jednak Wydział ds. Wyznań w Legnicy nie zaakceptował go na tym stanowisku z powodu „nielojalności politycznej”. Trafił więc do parafii w Mierzynie k. Szczecina, której gospodarzem był przez 11 lat. Dzięki niemu odrestaurowano 7 okolicznych zabytkowych kościołków krytych miedzianą blachą.
darmowy hosting obrazków
Od 1995 r. przebywał na emeryturze w parafii MBNP oo. Redemptorystów w Gdyni. W 2009 r. doczekał się odznaczenia Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Ojciec Edward Ryba pozostanie w pamięci mieszkańców Gdyni przede wszystkim jako wspaniały kapłan i człowiek wspierający strajkujących w pamiętnym Sierpniu 1980 roku oraz podczas nocy stanu wojennego. W ostatnich latach zaangażowany w gdyńskie obchody kolejnych rocznic wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ojcu Rybie tytuł „Zasłużony dla NSZZ Solidarność", nadał XIX Krajowy Zjazd Delegatów w Wasilkowie.
darmowy hosting obrazków
Uroczystości żałobne odbędą się w czwartek 22 grudnia 2011 r. w kościele pw. MBNP i św. Piotra Rybaka w Gdyni, ul. Portowa 2.
Godz. 9.00 – uroczyste wprowadzenie zwłok do kościoła i modlitwy;
Godz. 12.00 – Msza święta żałobna pod przewodnictwem J.E. Ks. Bp. Ryszarda Kasyny.
Godz. 14.00 – uroczystości pogrzebowe na cmentarzu witomińskim. Ciało Zmarłego zostanie złożone w grobowcu zakonnym redemptorystów.
(MAR)
[Fot. Archiwum Autora]

sobota, 17 grudnia 2011

Grudzień 1970 – masakra na Wybrzeżu

Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni,
Dzisiaj milicja użyła broni,
Dzielnieśmy stali i celnie rzucali.
Janek Wiśniewski padł. (...)

Jeden zraniony, drugi zabity,
Krwi się zachciało słupskim bandytom,
To partia strzela do robotników,
Janek Wiśniewski padł.

Autor ballady o Janku Wiśniewskim – Krzysztof Dowgiałło, nadał to symboliczne imię - temu, co: „Na drzwiach ponieśli go Świętojańską”. Masakra gdyńska była najbardziej krwawa, przeprowadzona na zamówienie władz, by pokazać, że „kto podnosi rękę na władzę ludową, temu władza tę rękę utnie” – jak to w 1956 sformułował Cyrankiewicz. Zenon Kliszko bez ogródek dodawał do tego w 1970 roku – „zginie trzystu robotników, ale bunt zdławimy”. Zastawili więc pułapkę pod gdyńską stocznią, bo nie było stamtąd jak uciekać, aby wziąć krwawy odwet na znienawidzonym sanacyjnym mieście.
W grudniu 1970 roku robotnicy zbuntowali się przeciwko komunistycznej władzy. Doszło do spontanicznych protestów w wielu miastach Wybrzeża, m.in. w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie, Elblągu i Słupsku. Wszystko zaczęło się od strajku zorganizowanego 14 grudnia w stoczni gdańskiej. Od 15 grudnia trwały strajki i demonstracje w Gdyni i Szczecinie, od 16 grudnia demonstrowano też w Słupsku i Elblągu. Doszło do gwałtownych wystąpień ulicznych w Gdańsku, o których po latach wspomina Joanna Wojciechowicz (w latach 80. kierowała Agencja Informacyjną Solidarności):
darmowy hosting obrazków
- Pracowałam wtedy w Miejskiej Pracowni Urbanistycznej w Gdańsku, która mieściła się w budynku Miejskiej Rady Narodowej, obecnie budynek Urzędu Miasta. Następnego dnia, tj. we wtorek, 15-go grudnia, niewielu z nas przyszło do pracy. (...) Około 7:30 na ul. 3-go maja, na wysokości "Żaka" pojawił się ogromny, szary pochód. (...) W każdym razie, około 8-ej rano, pochód stoczniowców zaczął szturmować budynek Milicji, dokładnie naprzeciwko nas. Leciały kamienie w szyby i pojawiały się raz po raz jakieś ognie. Trzeba było kilku lat, żeby się dowiedzieć, ze stoczniowy pochód przyszedł odbić swoich, strajkowych przywódców. (...) Około 8:05 ze zdumieniem zobaczyłam, ze ktoś spośród stoczniowców, uderzony czymś w ramię, nagle pada. Potem drugi, trzeci... Nie mogłam pojąć, dlaczego? Dlaczego, ten uroczy chłopak z flagą, zakręcił się nagle dookoła siebie samego i upadł na bruk ulicy? Potrzeba było dobrych kilku minut, żebym uwierzyła w to, co się dzieje. To były prawdziwe strzały, z ostrej amunicji, oddawane z naszego budynku, z piwnicy, dokładnie 5 pięter pod nami. (...).
To partia strzela do robotników
Władysław Gomułka zdecydował o użyciu wobec demonstrantów broni palnej i wprowadzeniu do Gdańska wojska. Żadna z osób obecnych na posiedzeniu ścisłych władz PZPR nie zgłosiła sprzeciwu wobec tej decyzji, także ówczesny szef MON gen. Wojciech Jaruzelski. Gomułka podjął decyzję po przedstawieniu mu nieprawdziwej - jak już dziś wiadomo - informacji o zabiciu przez demonstrujących dwóch milicjantów.
- Przede wszystkim, to był szok. Nikt jeszcze na dobre nie uwierzył, co się naprawdę stało. "To partia strzela do robotników" - śpiewano potem. Wtedy, choć wiedzieliśmy już, że ci wszyscy strzelcy byli gotowi i ukryci w piwnicy naszego budynku, to jednak ciągle w to nie mogliśmy uwierzyć, widząc dosłownie 10-tki ciał. Pewnie większość z tych osób była ranna, a nie nieżywa, ale potworne zdziwienie, z powodu ich liczby było takie, ze wszyscyśmy jakby zamarli. Nikt, już nie mówił o niczym. Skończyła się euforia, zaczęła się zgroza – wspomina Joanna Wojciechowicz.
Następnego dnia, zgromadzone przed bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej wojsko, otworzyło ogień do opuszczającej teren stoczni grupy robotników, na cześć poległych wówczas osób w 1980. postawiono w tym miejscu pomnik Poległych Stoczniowców. Strzelano do „chuliganów, bandytów i kontrrewolucyjnych wichrzycieli”, do „rozjuszonego tłumu”, twierdziła wtedy oficjalna propaganda.
Krwawy Kociołek to kat Trójmiasta
Tego samego dnia wieczorem w gdańskiej telewizji wystąpił wicepremier i były I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku, Stanisław Kociołek. Wezwał wszystkich do powrotu do pracy. Gdy jednak następnego dnia o świcie na stacji kolejki SKM w Gdyni Stoczni, wysiadały grupy robotników spieszące do pracy, wojsko blokujące na polecenie Zenona Kliszki Stocznię im. Komuny Paryskiej otworzyło ogień - padły kolejne ofiary. Prawdziwej masakry dokonywali tam strzelcy pokładowi z helikopterów, którzy strzelając ostrą amunicją z powietrza, nie mogli przecież trafiać w nogi – a takie było ponoć oficjalne zalecenie władz z Warszawy. Admirał Janczyszyn, były dowódca Marynarki Wojennej stwierdził w udzielonym wywiadzie dla Sekcji Historycznej NSZZ „Solidarność”, że Kociołek o zarządzonej blokadzie SKP wiedział, jeśli nawet przesunięcie blokady od bramy stoczni do przystanku kolejki elektrycznej dokonane zostało poza jego wiedzą, to jak nazwać wysłanie ludzi do zamkniętych i obstawionych wojskiem gdyńskich zakładów pracy?
darmowy hosting obrazków
Rozgoryczony - komunistyczną krwawą zemstą, gdyński tłum formował się kilkakrotnie. I to właśnie spod stoczni niesiono na drzwiach ofiary, w kilkukilometrowym pochodzie m.in. ulicą Świętojańską pod budynek Miejskiej Rady Narodowej w Gdyni. Całodzienne zamieszki przeniosły się do Śródmieścia Gdyni, gdzie potem w dosłownych łapankach, chwytano często zupełnie przypadkowych przechodniów i poddawano strasznym torturom w komisariatach milicji i podziemiach budynku MRN. Grudzień 1970. na trwałe i bardzo krwawo zapisał się w powojennej historii Gdyni.
17 grudnia strajki i zamieszki rozpoczęły się także w Szczecinie, gdzie także były ofiary. Protesty trwały również w Słupsku, Elblągu, Krakowie i Wałbrzychu oraz w innych miastach. 17 grudnia do Gomułki dzwonił zaniepokojony sytuacją w Polsce generalny sekretarz KPZR Leonid Breżniew, który miał podkreślać, że "na ulice wyszli robotnicy". Gomułka miał mu odpowiedzieć, że to nie robotnicy, lecz kontrrewolucja i że zostanie stłumiona tak jak Lenin stłumił antybolszewickie powstanie marynarzy w Kronsztadzie w 1921 r.
Padają dzieci, starcy, kobiety
Według oficjalnych danych, w grudniu 1970. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga zginęły 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych. Prawdziwa liczba ofiar - chodzi tu przede wszystkim o rannych - może być większa. Lekarze bowiem - obawiając się represji wobec uczestników zamieszek - nie zarejestrowali udzielenia pomocy wielu osobom, wielu poszkodowanych nie podawało nazwisk. Wiarygodność tych danych podważają również przekonujące relacje mieszkańców Trójmiasta, opowiadający m.in. o tym, że widzieli np. postrzelone śmiertelnie kobiety, których jednak w oficjalnym spisie brak.
Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł, patrz poniżej:
Osoby mieszkające wtedy, przy Cmentarzu Witomińskim w Gdyni - pamiętają, że w nocy z 19 na 20 grudnia 1970. ulica Witomińska została dla ruchu zamknięta, następnie na cmentarz wjechały samochody ciężarowe. Rano okazało się, że jedna z cmentarnych alejek została świeżo przekopana. Relacjonujący to wydarzenie dla Sekcji Historycznej NSZZ „S” są przekonani, że zakopano wtedy w alejce anonimowe zwłoki. Trudno sobie zresztą wyobrazić, po co innego miano by rozkopywać potajemnie i nocą, cmentarną ziemię? Wiele takich grobów, może się również znajdować w okolicznych trójmiejskich lasach. Poza ofiarami śmiertelnymi i rannymi, kilka tysięcy osób aresztowano i poddano różnorodnym represjom, m.in. zwolnieniom z pracy. Wiele rodzin zostało zastraszonych i zmuszonych do milczenia o ofierze swych bliskich.
Za chleb i wolność, za nową Polskę
Najczęściej, wciąż jako jedyny powód grudniowych protestów, podaje się drastyczną podwyżkę cen na podstawowe artykuły spożywcze, jaką 12 grudnia 1970. ogłosił rząd PRL. Tymczasem podwyżka była jedynie kroplą przepełniającą czarę. Oto, co na ten temat napisano m.in. w pracy zbiorowej, opracowanej przez Instytut Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego w 1988 roku:
darmowy hosting obrazków
„Postulaty z lat 1970/71 są równie polityczne i systemowe w swej krytyce systemu leninowskiego jak postulaty z 1980 roku. Jeszcze przed stworzeniem KOR-u i aktywizacją społeczną kościoła katolickiego robotnicy wyraźnie sformułowali program, który mógłby być programem „Solidarności”: wolne związki zawodowe niezależne od Partii, rządu i kierownictwa zakładu pracy. Ich zainteresowania wykraczały poza płace i warunki pracy po samo państwo leninowskie i zawierały szeroką krytykę strukturalną władzy i jej przywilejów. Jeszcze bardziej godne uwagi jest to, że nie byli po prostu antypaństwowi i nastawieni na zniszczenie, ale proponowali alternatywne rozwiązania obejmujące główne postulaty, jakie przyniosła 10 lat później „Solidarność”.
Tego rodzaju dojrzałość polityczna była dla komunizmu tak niebezpieczna, że władza postanowiła brutalnie spacyfikować zamieszki i niepokoje społeczne, nawet za cenę ofiar po swojej stronie. Wzrost napięcia politycznego spowodował bowiem przesilenie na szczytach władzy i zmianę ekipy rządzącej. Kierujący państwem od 1956 r. Gomułka został zmuszony do ustąpienia. 20 grudnia 1970 r. nowym I sekretarzem Komitetu Centralnego PZPR został Edward Gierek, dotychczas kierujący wojewódzką organizacją partyjną w Katowicach. Zmienił się też premier - Józefa Cyrankiewicza (pełniącego tę funkcję z dwuletnią przerwą od 1947 r.) zastąpił generał Piotr Jaroszewicz.
Polecam film pt. Pamiętajcie Grudzien '70, patrz poniżej:


Mariusz A. Roman
[Fot. Archiwum]

wtorek, 13 grudnia 2011

W rocznicę stanu wojennego

Do generała
Wesołych Świąt, panie generale!
U nas jak zwykle nic się nie zmieniło.
W siedemdziesiątym był taki karnawał,
W czarnych kostiumach się wtedy tańczyło!
Tańce były wcale nie taneczne,
Trupy stoczniowców trochę przeszkadzały.
Ja dzisiaj myślę, że te trupy wiecznie
Będą po ziemi się poniewierały.
Wesołych Świąt, panie generale!
Przy ruskiej wódce i ruskim kawiorze.
Ja siedząc sama przy świątecznym stole,
Wciąż nasłuchuję, bo o tej to porze
Twoi służalcy mogą drzwi wyłamać,
Mogą opłatek jak życie znieważyć.
To dzięki tobie jestem dzisiaj sama,
Ty dałeś rozkaz zabronić nam marzyć.
Wesołych Świąt, panie generale.
Krew zmyć się nie da, popatrz na swe ręce.
Już nie odejdziesz ty w glorii i chwale,
Lecz pozostaniesz w niejednej piosence.
Wszak prawda a naszym narodzie powraca,
Jak ci esbecy, co drzwi wyważają.
Po ruskiej wódce ma się w Polsce kaca,
A za krwią polską jej obrońcy stoją.
Wesołych Świąt, panie generale
Wesołej śmierci, choć nie będzie chlubna.
Dław się krwią naszą przy świątecznym stole –
Życzą ofiary następnego grudnia.
(BiS Nr 23 24 grudnia 1982 r.
NSZZ "S" Regionu Pomorza Zachodniego)
Wprowadzając przed 30 laty stan wojenny gen. Jaruzelski wydał wojnę własnemu narodowi, by zabezpieczyć wpływy, profity i władzę komunistom, wypełniając przy tym solennie zalecenia swoich mocodawców z Kremla. A wszystko po to, aby stłumić polskie dążenie do wolności. Stan wojenny spowodował – bezpośrednio lub pośrednio – około 100 ofiar śmiertelnych. Zbrodnia ta wciąż czeka na rozliczenie, chociażby w aspekcie moralnym.
darmowy hosting obrazków
Jaruzelski był faktycznym dyktatorem w PRL, pełnił jednocześnie stanowiska: I Sekretarza Komitetu Centralnego PZPR, premiera i ministra obrony narodowej, szefa Komitetu Obrony Kraju, a od 13 grudnia 1981. szefa Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, czyli junty wojskowej odpowiedzialnej za zamach stanu przeprowadzony w imię imperialnych celów Moskwy, którego celem było zniszczenie 10 milionowego ruchu „Solidarności”.
Dzisiaj, opinia publiczna dysponuje już dokumentami, świadczącymi o służalczej postawie Jaruzelskiego, obalającymi wszelkie mity o mającej ponoć nastąpić interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Polsce. To nie kto inny, tylko sam Jaruzelski, bojąc się determinacji własnego narodu, błagał marszałka Wiktora Kulikowa, cyt.: „Gdyby demonstracje miały ogarnąć cały kraj, to będziecie musieli nam pomóc. My sami nie damy sobie rady z wielomilionowym tłumem”. Słowa te padły, podczas narady przeprowadzonej w jego gabinecie w nocy z 8 na 9 grudnia 1981., na której zapadła ostateczna decyzja o ogłoszeniu stanu wojennego. Na pytanie marszałka Kulikowa: „Czy mogę złożyć meldunek Breżniewowi, że rozpoczynacie realizacje stanu wojennego w Polsce?”, Jaruzelski odpowiedział twierdząco, dodając: „Tak, ale pod warunkiem udzielenia pomocy przez wasze siły”. Prawda zatem o stanie wojennym, jest bardziej niż brutalna, Breżniew nie musiał i nie chciał interweniować w Polsce (z uwagi na ewentualność ogólnoświatowego kryzysu), posiadał wszakże do własnej dyspozycji oddane sobie i wierne „polskie” władze komunistyczne, które były wystarczająco silne i zdeterminowane, by pacyfikować i mordować własny naród.
Nieco statystyki
Przypomnijmy, wprowadzenia stanu wojennego, rozpoczęło się po północy 13 grudnia 1981 r. Jeszcze tej samej nocy internowano ponad trzy tysiące osób, w tym niemal wszystkich członków Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". Władze PRL utworzyły 52 ośrodki internowania i wydały decyzje o internowaniu 9736 osób. W czasie stanu wojennego obowiązywała godzina milicyjna, a na ulicach miast pojawiły się wspólne patrole milicji i wojska, czołgi, transportery opancerzone i wozy bojowe. Wprowadzono też oficjalną cenzurę korespondencji i łączności telefonicznej. Władze zmilitaryzowały najważniejsze instytucje i zakłady pracy, kierując do nich komisarzy wojskowych. Ograniczono też działalność Polskiego Radia i Telewizji Polskiej. Zawieszone zostało również wydawanie prasy, z wyjątkiem dwóch gazet ogólnokrajowych ("Trybuny Ludu" i "Żołnierza Wolności") oraz 16 terenowych dzienników partyjnych.
darmowy hosting obrazków
Nie zawahano się, używając sił milicyjnych i wojska do brutalnej pacyfikacji strajkujących zakładów. Wariant siłowy zastosowano w 40 spośród 199 strajkujących w grudniu 1981 r. zakładów pracy. Największe akcje pacyfikacyjne przeprowadzono w Hucie im. Lenina, stoczniach Gdańskiej i Szczecińskiej, Hucie Warszawa, Ursusie, WSK Świdnik, kopalniach Manifest Lipcowy, Wujek, Borynia i Staszic. Najtragiczniejszy przebieg miała akcja w kopalni Wujek, gdzie interweniujący funkcjonariusze ZOMO użyli broni, w wyniku czego zginęło 9 górników, a kilkudziesięciu zostało rannych.
Opór społeczny
Najważniejszym ośrodkiem oporu społecznego wobec władzy z nadania sowieckiego w Polsce były wtedy duże miasta, z Trójmiastem jako niekwestionowanym bastionem sprzeciwu i oporu na czele. Przecież to tutaj, jakże żywe było wspomnienie Grudnia 1970., działalności opozycyjnej i Wolnych Związków Zawodowych, wielkiego strajku z sierpnia 1980 i powstania „Solidarności”. Dlatego, Stocznie Gdańską trzeba było pacyfikować przy pomocy oddziałów ZOMO aż do 16 grudnia. Port Gdański spacyfikowano dopiero 19 grudnia. 17 grudnia na ulicach Gdańska odbyła się regularna bitwa tysięcy demonstrantów z ZOMO, milicją i wojskiem. Byli ranni, śmierć poniósł 20-letni Antoni Browarczyk. Kolejne rocznice porozumień sierpniowych z 1980., wprowadzenia stanu wojennego, wydarzeń grudniowych z 1970. lub innych rocznic patriotycznych, takich jak 3 Maja lub 11 listopada, były w Trójmieście wspominane poprzez spontaniczne i gwałtowne manifestacje uliczne, podczas których żądano przywrócenia „Solidarności”, ale też coraz częściej dopominano się o niepodległość dla Polski.
darmowy hosting obrazków
Doskonale pamiętam atmosferę tamtych dni, opór społeczny na Wybrzeżu był powszechny, obejmował nawet uczniów szkół podstawowych i średnich. Jako trzynastolatek wydałem wraz z przyjaciółmi pierwszą w życiu odezwę, powielaną przez kalkę na maszynie do pisania, zatytułowaną do „Ludzi dobrej woli” i rozwieszaną następnie, jeszcze w grudniu 1981 na ulicach Gdyni. Założyliśmy w szkole podziemną „Organizację Starej Polski”, jako dzieci gotowi byliśmy walczyć, chociażby poprzez przypinanie oporników do naszych fartuszków lub przepisując ręcznie ulotki lub różnego rodzaju piosenki, jakie do nas docierały, a jakie podtrzymywały wtedy na duchu.
Na początku powszechną była wiara w: „byle do wiosny”, potem okazało się jednak, że potrwa to dłużej. W liceum zacząłem działalność w szeregach Federacji Młodzieży Walczącej, była to organizacja działająca głównie na terenie trójmiejskich szkół średnich. Wydawaliśmy coraz bardziej profesjonalne pisma szkolne i o szerszym zasięgu, organizowaliśmy ciche przerwy, koła samokształceniowe, w grudniu przychodziliśmy do szkoły ubrani na czarno. Coraz częściej i coraz bardziej profesjonalnie młodzież z FMW, NZS, WiP czy RSA dokonywała akcji ulotkowych, malowała hasła na murach, organizowała happeningi na ulicach miasta.
darmowy hosting obrazków
Z czasem, to właśnie młodzież wzięła na siebie organizację demonstracji i stała się siłą napędową opozycji. To młode pokolenie, a nie „starzy, coraz bardziej wypaleni działacze”, zorganizowali strajki 1988. w stoczni, Uniwersytecie Gdańskim i protesty poparcia w szkołach. Było to wspólne dzieło niezależnej młodzieży regionu gdańskiego jako całości, a nie jakieś indywidualnej, jednej organizacji. 20 lat temu młodzi stoczniowcy, studenci i uczniowie, podjęli walkę z reżimem komunistycznym, jako spadkobiercy Kolumbów – nazywając siebie generacją 1988. Ich działania wymykały się wówczas nie tylko spod kontroli komunistycznych władz, ale i podziemnej „Solidarności”. I tego się pewnie jedni i drudzy wystraszyli. Przyspieszając proces przemian demokratycznych w Polsce, ale i łagodząc zarazem proces transformacji wobec nomenklatury i agentury sowieckiej.
Rozliczenie mrocznej przeszłości
Do tej pory nie została sporządzona kompletna lista ofiar stanu wojennego. Według ustaleń kierowanej przez Jana Marię Rokitę nadzwyczajnej sejmowej komisji, która w latach 1989-1991 badała zbrodnie stanu wojennego, konsekwencją ówczesnych działań MO i SB było co najmniej 91 ofiar śmiertelnych. Niektóre ofiary stanu wojennego prawdopodobnie na zawsze pozostaną anonimowe, ponieważ w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. zostały wyłączone wszystkie telefony, nie tylko zwykłych obywateli, ale też służb ratunkowych: placówek służby zdrowia, w tym pogotowia ratunkowego, i straży pożarnej...
darmowy hosting obrazków
Początkowo ludzie ginęli najczęściej w demonstracjach ulicznych oraz podczas pacyfikacji w zakładach pracy, były także przypadki wyroków śmierci wykonanych na żołnierzach LWP, za odmowę rozkazu strzelania do rodaków. Z czasem przepisy o stanie wojennym ulegały złagodzeniu, oficjalnie stan wojenny zniesiono 22 lipca 1983. Ogłoszono także amnestię dla więźniów politycznych. Jednak rozbudowany do niebotycznych rozmiarów aparat represji działał dalej i mordował, tyle że bardziej skrycie. Jednymi z ostatnich ofiar śmiertelnych z przełomu 1988/1989 byli księża: Zych, Niedzielak i Suchowolec, ale także Robert Możejko działacz FMW z Kętrzyna, zamordowany w czerwcu 1989 na dzień przed zarządzonymi wyborami w wyniku porozumień okrągłego stołu. Wiele niewyjaśnionych zgonów działaczy opozycji z lat 80-tych, zanotowano także w następnych latach, choć tych nie traktuje się już jako ofiary stanu wojennego.
Tylko nielicznych funkcjonariuszy PRL, sądy III RP skazały za zbrodnie stanu wojennego. Dziś śledztwa w tych sprawach prowadzi pion śledczy IPN. O osądzeniu winnych przestępstw aparatu władzy PRL, także ze stanu wojennego, zaczęto mówić zaraz po przełomie 1989 r. Wymierzanie sprawiedliwości napotykało i napotyka jednak wciąż na liczne przeszkody, takie choćby jak: „gruba kreska” ogłoszona przez premiera Mazowieckiego, ciągłe przestrzeganie przed „polowaniem na czarownice” połączone ze wparciem dla generałów odpowiedzialnych za wprowadzenie stanu wojennego, jakiego udziela im środowisko skupione wokół „Gazety Wyborczej”.
Tymczasem bez rozliczenia zbrodni stanu wojennego (podkreślmy dzisiaj chodzi jedynie o aspekt moralny tego rozliczenia, poznanie całej prawdy o tamtym mrocznym okresie), nie będziemy w stanie wytłumaczyć nowym pokoleniom Polaków, co jest w życiu dobre, a co złe. Ciągła relatywizacja, upolitycznianie dążenia do poznania prawdy historycznej, wmawianie nam konieczności kierowania się w życiu „mniejszym złem”, sprzyja wciąż rozszerzającemu się kryzysowi tożsamości w Polsce.
Polecam również krótką retrospekcję filmową, pt. Stan Wojenny Nowa Huta, patrz poniżej:
Program Bliżej wyemitowany na TVP Info poświęcony stanu wojennego, patrz poniżej:
Mariusz A. Roman
[Fot. M. Roman]

sobota, 10 grudnia 2011

Grudniowe obchody w Trójmieście

W Trójmieście ruszyły obchody związane z upamiętnieniem Grudniowej Masakry na Wybrzeżu w 1970 oraz 30 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. W kilku trójmiejskich kościołach odprawione zostaną msze św. w intencji ofiar grudniowych. Zaplanowano szereg wystaw, konferencji, marszy, koncertów oraz innych imprez towarzyszących.
W piątek 9 grudnia br. odsłonięto na budynku Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” w Gdańsku przy ul. Wały Piastowskie, baner upamiętniający śmierć Antoniego Browarczyka (Tolka), który zginął podczas pierwszych dni stanu wojennego.
darmowy hosting obrazków
"Tolek", chłopak z gdańskiej Zaspy, zafascynowany ruchem "Solidarności" i zagorzały kibic piłkarski został zastrzelony przez MO na Targu Rakowym 17 grudnia 1981 roku. Miał zaledwie 20 lat. Został trafiony strzałem prosto w głowę podczas rozpędzania demonstracji pod komitetem wojewódzkim PZPR w Gdańsku. Mimo że ludzie niemal natychmiast przenieśli go na ławce do szpitala, nie udało się go uratować. Ślady zbrodni były tuszowane, winni nigdy za nią nie odpowiedzieli.
Na banerze o wymiarach 6 na 16 metrów znajduje się autentyczne czarno-białe zdjęcie twarzy Browarczyka wykonane w czasie sekcji zwłok z widoczną raną postrzałową. Obok umieszczono informację o okolicznościach śmierci 20-latka.
Baner ten, choć odnosi się do konkretnej ofiary stanu wojennego, to jest jednak z jednej strony oddaniem hołdu wszystkim ofiarom junty gen. Jaruzelskiego jak i formą przypomnienia o tamtych tragicznych wydarzeniach sprzed 30 lat. Wydarzeniach, które na zawsze powinny wryć się w naszej świadomości, aby już nigdy więcej nie doszło do takiej tragedii.
O jego trwałe upamiętnienie, w postaci np. tablicy w miejscu śmierci, stara się rodzina, Solidarność oraz kilka miejscowych organizacji, w tym członkowie Federacji Młodzieży Walczącej i Stowarzyszenia "Lwy Północy".
Relacja TVP Gdańsk z odsłonięcia baneru, patrz tutaj.
darmowy hosting obrazków
W siedzibie związku otwarte zostały także dwie wystawy poświęcone tragedii stanu wojennego w Polsce. Pierwsza poświęcona jest pamięci zamordowanego Antoniego Browarczyka. Druga ukazuje walkę solidarnościowego podziemia z komunistycznym reżimem w pierwszych latach stanu wojennego. Złożyło się na nie około 40 plansz prezentujących m.in. archiwalne fotografie, dokumenty i wycinki z gazet z czasu stanu wojennego. Częścią wystawy będzie także zrekonstruowana cela więzienna mająca oddać warunki, w jakich przebywali internowani.
Szczegółowy program trójmiejskich obchodów:
10 grudnia (sobota):
godz. 12.00 – Gdańsk, Długi Targ 13/12, wernisaż wystawy „Codzienność stanu wojennego” (organizator: Europejskie Centrum Solidarności);
godz. 18.00 – Gdańsk, Centrum Św. Jana (ul. Świętojańska 50), „Szukamy stajenki” – Kolędy i pastorałki Jacka Karczmarskiego (organizator: Europejskie Centrum Solidarności);
godz. 20.00 – Sopot – Kościół Gwiazda Morza (ul. Kościuszki 19), koncert rockowy „KOLĘDA NOCKA” – w 30. Rocznicę stanu wojennego;
10 - 19 grudnia 2011 r. - Gdynia, Skwer Żeromskiego (skrzyżowanie ulic Świętojańskiej z 10 Lutego) - Wystawa plenerowa „Dwa Grudnie";
11 grudnia (niedziela):
godz. 19.00, Gdańsk Rock Cafe (ul. Tkacka 7/8), „Zadzwońcie na milicję” – Gdańska premiera płyty zespołu Big Cyc (organizator: Europejskie Centrum Solidarności);
darmowy hosting obrazków
12 grudnia (poniedziałek):
godz. 17.00 – Gdynia, Muzeum Miasta Gdynia ul. Zawiszy Czarnego 1, Polskie Grudnie - otwarte sympozjum: „Grudzień' 70 - Uniwersytet Robotniczy" oraz „Grudzień' 81 - Wojna z narodem - lekcja patriotyzmu". W programie:
- Archiwalne materiały filmowe z Gdańska i Gdyni z wydarzeń w 1970 roku;
- Prezentacja dokumentów archiwalnych wskazujących winnych zbrodni masakry w Gdyni (narada 16.12.70 w Gdańsku / wprowadzenie rozkazu użycia broni);
- „Bezwzględność władzy w tłumieniu społecznych protestów"- przedstawiciel IPN Gdańsk;
- Prezentacja publikacji IPN „Lista osób internowanych w regionie gdańskim";
- Promocja książki „Gdynianka. Opowieść o Wiesławie Kwiatkowskiej (1936 - 2006)";
- Niepodległość Polski i odrzucenie komunizmu - prezentacja filmu - „Głową mur przebijesz";
godz. 18.00 – Gdańsk, Ratusz Głównego Miasta, ul. Długa 46/47 „Wojna ze społeczeństwem” - debata(organizator: Europejskie Centrum Solidarności);
godz. 23.30 – Gdańsk, spotkanie na Placu Solidarności z okazji trzydziestej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego (złożenie kwiatów, zapalenie zniczy, wystąpienia). Organizatorzy: m.in.: Stowarzyszenie Godność, Zarząd Regionu Gd. NSZZ „S”, Stowarzyszenie „Solidarni z Kolebki”, Związek Stowarzyszeń Osób Represjonowanych;
13 grudnia (wtorek):
godz. 17.00 – Gdańsk – Sala BHP Stoczni Gdańskiej, spotkanie „Pamięć zbrodni Grudnia 1970 i stanu wojennego” Organizatorzy: m. in.: Stowarzyszenie Godność, Zarząd Regionu Gd. NSZZ „S”, Stowarzyszenie „Solidarni z Kolebki”, Związek Stowarzyszeń Osób Represjonowanych;
godz. 17.45 - Gdynia - Msza Święta w Kościele O.O. Redemptorystów przy ul. Portowej 2 w intencji ofiar stanu wojennego oraz montaż słowno-muzyczny (II LO w Gdyni) obejmujący rekonstrukcję wydarzeń związanych z tamtym okresem;
Następnie uczestnicy przejdą na Plac Kaszubski, gdzie na fasadzie Szpitala Miejskiego zaprezentowany będzie specjalny pokaz m.in. zdjęć z zasobów archiwalnych IPN, a także materiałów operacyjnych Służby Bezpieczeństwa nigdzie dotąd niepublikowanych. Pokaz zakończy symboliczne pochowanie komuny - czerń kiru oplatająca oddziały ZOMO, a biała i czerwona wstęga otuli uczestników wydarzenia odprowadzając ich pod pomnik Ofiar Terroru Komunistycznego przy ul. Pułaskiego, gdzie zostaną złożone okolicznościowe wiązanki kwiatów.
około godz. 20.30 – Gdynia, Franciszkańskie Centrum Kultury przy ul. Ujejskiego 40 wystąpi krakowski bard Leszek Długosz z zespołem.
O centralnych obchodach 30 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce z Przemysławem Miśkiewiczem, patrz poniżej:
16 grudnia (piątek):
godz. 09.00 – Gdynia, Teatr Miejski (ul Bema 26): Wystawa w foyer teatru: „Organizacje opozycyjne na Pomorzu" oraz Polskie Grudnie - Spotkanie z młodzieżą, a także Sympozjum: „Grudzień 70 - Uniwersytet Robotniczy" oraz „Grudzień' 81 - Wojna z narodem - lekcja patriotyzmu". W programie m.in.:
- Grudzień 70' w Gdyni - społeczny protest,
- „Niedziela bez teleranka" - materiał filmowy o wprowadzeniu Stanu Wojennego,
- „Przyczyny wprowadzenia stanu wojennego" - przedstawiciel IPN oddział Gdańsk,
- „Historia czynnego oporu" - prezentacja filmowa z walk ulicznych w latach 80,
- „Droga do Niepodległości - nowa jakość walki o „Wolność i Solidarność" - A. Kołodziej,
- Młodzież przeciw reżimowi - prezentacja filmu „Grupy Oporu" M. Dłużewskiej,
- Pokaz druku /sitodruk/,
- Musical „Wiatr od Morza" - fragmenty spektaklu w wykonaniu Klubu Młodych Gdynian,
Uroczystości przygotowała Fundacja Pomorska Inicjatywa Historyczna.
godz. 10.00 – Gdańsk – złożenie wieńców i kwiatów pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców przez pracowników Stoczni Gdańskiej SA;
godz. 17.00 – Gdańsk – uroczysta Msza Święta w Kościele Świętej Brygidy; Przemarsz na skwer im. Polskich Harcerzy w byłym Wolnym Mieście Gdańsku – uczczenie pamięci zamordowanego XXX lat temu Antoniego Browarczyka (w tym zapalenie zniczy); Przemarsz pod Pomnik Poległych Stoczniowców; Apel Poległych; Modlitwa; Składanie wieńców i wiązanek kwiatów. Organizatorzy: Zarząd Regionu Gd. NSZZ „Solidarność”, Stowarzyszenie „Lwy Północy”, Stowarzyszenie FMW. Uwaga: po uroczystości w historycznej Sali BHP Stoczni Gdańskiej odbędzie się koncert Jana Pietrzaka.
17 grudnia (sobota)
godz. 06.00 – Gdynia-Stocznia – Pomnik Ofiar Grudnia 1970: Apel Poległych; Modlitwa; Wystąpienia; Składanie wieńców i wiązanek kwiatów;
godz. 16.30 – Gdynia – Msza św. w Kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa; przemarsz pod Pomnik Ofiar Grudnia przy Urzędzie Miasta Gdynia: Apel Poległych, Modlitwa, Wystąpienia, Składanie wieńców i wiązanek kwiatów.
Opracował: M. Roman
[Fot. Archiwum]

czwartek, 8 grudnia 2011

Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP

8 grudnia 1854 r. wspaniała wiadomość przepełniła radością rzesze katolików na całym świecie: wiadomość o ogłoszeniu dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Błogosławiony papież Pius IX, opierając się na Piśmie Świętym i na ciągłym świadectwie Tradycji (podania ustne przekazywane z pokolenia na pokolenie) oraz na mocy nieomylnego Magisterium Kościoła, ogłosił jako objawienie Boże, że Najświętsza Maryja Panna była całkowicie wolna od grzechu pierworodnego, od pierwszej chwili Jej poczęcia, jak jest to zapisane w Bulli Ineffabilis Deus.
Deklaracja ta nabrała specjalnego splendoru, ponieważ była nie tylko na chwałę Matki Bożej i Kościoła świętego, była również triumfem nad liberalizmem i sceptycyzmem, które niszczyły Cywilizację Chrześcijańską, znieważając Zastępcę Chrystusa na Ziemi i prawa Stolicy Apostolskiej w połowie XIX wieku. Był to okres, kiedy różnymi częściami świata wstrząsały rewolucje antykatolickie rozpętywane przede wszystkim przez zwolenników racjonalizmu, naturalizmu i anarchizmu - wrogów Kościoła potępionych przez papieża w różnych dokumentach.
Entuzjazm związany z wydarzeniem był ogromny i miał szeroki oddźwięk wśród katolików na całej Ziemi, ponieważ niepowtarzalny przywilej Niepokalanego Poczęcia - w który niezliczeni święci, teologowie i wierni wierzyli zawsze od początków chrześcijaństwa przez wszystkie wieki - wreszcie został ogłoszony jako prawda Wiary.
Do tego błogosławionego dnia świat katolicki był już przygotowany. Sama Najświętsza Maryja Panna poczyniła takie przygotowanie: w roku 1830 poleciła świętej Katarzynie Labouré, aby rozpowszechniła Cudowny Medalik, zawierający wezwanie znane na całym świecie: O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy!
Niezwykłe potwierdzenie dogmatu o Niepokalanej
Cztery lata po ogłoszeniu dogmatu o Niepokalanym Poczęciu, dnia 25 marca 1858 roku w Lourdes, Matka Boża potwierdza tę prawdę Wiary. Kiedy mała wizjonerka, święta Bernadetta Soubirous, zapytała Ją, kim jest, Matka Boża, rozłożyła ramiona - tak, jak na Cudownym Medaliku - a następnie złączyła ręce na wysokości serca i odpowiedziała: Ja jestem Niepokalane Poczęcie!
darmowy hosting obrazków
W nieszczęsnym XX wieku, w Fatimie, Najświętsza Maryja Panna dla ocalenia i nawrócenia ludzkości poleciła nabożeństwo do swojego Niepokalanego Serca. Jest oczywiste, że takie nawrócenie nie miało miejsca, dlatego na ludzkość spadają kary zapowiedziane przez Nią w 1917 roku. Ale Matka Boża obiecała również wówczas: W końcu moje Niepokalane Serce zatriumfuje! Było to jeszcze jedno wielkie potwierdzenie dogmatu ogłoszonego przez błogosławionego papieża Piusa IX w XIX wieku.
Więcej o dogmacie Niepokalanego Poczęcia, patrz tutaj.
Niepokalana zapowiedzią zasług Boskiego Zbawiciela
Jeśli chodzi o Powszechne Zbawienie wszystkich ludzi, Kościół święty naucza, że Najświętsza Maryja Panna została uchroniona od grzechu pierworodnego jako zapowiedź przyszłych zasług Życia, Męki i Śmierci naszego Pana Jezusa Chrystusa. On Ją przed-zbawił od pierwszego momentu Jej istnienia i, dzięki owocom Zbawienia, została Ona stworzona w stanie pierwotnej niewinności.
darmowy hosting obrazków
Będąc poczętą bez grzechu pierworodnego, Matka Boża została również uchroniona przed jakąkolwiek żądzą (przed jakąkolwiek tendencją do czynienia zła), która jest konsekwencją skazy pozostawionej przez grzech pierworodny. Niemożliwe do uwierzenia jest, aby Bóg Ojciec Wszechmogący, mogąc stworzyć istotę doskonale świętą i w pełni niewinną, nie zrobił użytku ze swojej władzy na korzyść Matki swojego Boskiego Syna.
Słynny kaznodzieja, święty Bernardyn ze Sieny (1380-1444), podaje nam wymowny przykład: Żaden inny syn nie może wybrać swojej Matki. Ale gdyby któryś z nich miał taki wybór, który z nich, mogąc mieć za Matkę królową, chciałby niewolnicę? Lub, mogąc mieć Matkę szlachetną, chciałby nikczemną? Lub, mogąc mieć Matkę przyjaciółkę Boga, chciałby nieprzyjaciółkę? A więc Syn Boży, i tylko On jeden, może wybrać dla siebie matkę, która mu się spodoba. Oczywiście należy przyjąć za pewnik, że wybrał Matkę odpowiednią dla Boga. Najczystszemu Bogu należy się Matka wolna od jakiejkolwiek winy. Dlatego uczynił Ją Niepokalaną.
Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, patrz poniżej:
Godzina łaski dla całego świata, patrz tutaj.
MAR / "Przymierze z Maryją
[Fot. Archiwum]
Uroczystość Niepokalanego Poczęcia jest świętem nakazanym i przypada na dzień 8 grudnia. Według kanonu 1246 Kodeksu Prawa Kanonicznego w dniu dzisiejszym katolicy mają obowiązek uczestniczyć w Eucharystii. Polacy na mocy dekretu Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów z 4 marca 2003 r. są zwolnieni z tego obowiązku, ponieważ nie jest to dzień ustawowo wolny od pracy. W krajach takich jak Austria, Hiszpania, Portugalia i Włochy dzień ten jest dniem wolnym od pracy. Na Placu Hiszpańskim w Rzymie Papież modli się tego dnia pod pomnikiem Niepokalanie Poczętej Maryi. Zgodnie z tradycją, figurę Maryi kwiatami dekoruje ambasada Hiszpanii.

Godzina Łaski dla całego świata

To szczególna godzina i dobrze będzie, jeśli zdołasz wykorzystać ją całą. Im więcej czasu spędzisz z Maryją, tym więcej łask spłynie na ciebie i tych, których nosisz w sercu. Dlatego postaraj się oddać Niepokalanej całą świętą godzinę. Jeżeli to niemożliwe, przybliż się do Jej Niepokalanego Serca na tyle czasu, na ile cię stać. Każda chwila, którą spędzisz przytulony do obietnicy Matki Bożej, okaże się bezcenna!
darmowy hosting obrazków
Matka Boża, objawiając się w Święto Niepokalanego Poczęcia, 8 grudnia 1947 r., pielęgniarce Pierinie Gilli w Montichiari we Włoszech powiedziała:
"Przez swe przyjście do Montichiari chcę być znana jako Rosa Mystica. Jest mym życzeniem, by każdego roku, w dniu 8 grudnia, w południe, obchodzono godzinę łaski dla świata. Przez to nabożeństwo uzyskacie wiele łask duchowych i cielesnych. Nasz Pan, mój Boski Syn Jezus, ześle swe przeobfite miłosierdzie, jeżeli dobrzy ludzie będą stale modlić się za swych grzesznych braci. Będą masowe nawrócenia. Dusze zatwardziałe i zimne jak marmur poruszone będą łaską Bożą i znów staną się wierne i miłujące Boga. Jest moim życzeniem, aby ta Godzina była rozpowszechniona. Wkrótce ludzie poznają wielkość tej Godziny łaski. Jeśli ktoś nie może w tym czasie przyjść do kościoła, niech modli się w domu".
Jest taka jedna godzina w roku, gdy Niebo pochyla się tak nisko nad ziemią, że Bóg jest na wyciągnięcie ręki. I Jego odwieczne skarby miłości. Jest taka jedna godzina w roku, gdy wszystko jest możliwe. Obietnica z nią związana jest naprawdę wielka! Oto Matka Najświętsza ogłasza, że przez sześćdziesiąt minut w roku Niebo staje nad nami otworem, że każdy, kto w tym czasie zamknie trzymany nad głową parasol niewiary, otrzyma od Boga to, co mu najbardziej potrzebne.
Więcej na temat objawień, patrz tutaj.
Jak odprawić Godzinę Łaski?
darmowy hosting obrazków
Zacznij od przypomnienia sobie obietnic Matki Najświętszej.
"W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego". Skup się na modlitwie i zapytaj siebie: "Co obiecuje mi Matka Najświętsza?". Ona zapewnia, że Godzina Łaski "zaowocuje wieloma nawróceniami".
Proś o łaskę nawrócenia dla tych, którzy jej najbardziej potrzebują. "Serca zatwardziałe i zimne jak ten marmur zostaną dotknięte Bożą łaską i staną się wiernymi czcicielami naszego Pana, i będą Go szczerze miłować (...)".
Proś o tę łaskę dla siebie i najbliższych. "Przez to nabożeństwo uzyskacie wiele łask duchowych i cielesnych".
Nie bój się prosić o łaski - nawet największe! "Nasz Pan, mój Boski Syn, Jezus, ześle swe przeobfite Miłosierdzie, jeżeli dobrzy ludzie będą stale modlić się za swych grzesznych braci (...)".
Proś o łaskę nawrócenia dla grzeszników. "Każdy, kto będzie modlić się w tej intencji i wylewał łzy pokuty, odnajdzie pewną drabinę niebieską, przez me macierzyńskie Serce będzie też miał zapewnioną opiekę i łaskę".
A teraz podziękuj za tę łaskę, którą ci dziś Matka Najświętsza gwarantuje!
W tym momencie możesz zacząć rozmawiać z Maryją modlitwami, które są najbliższe twemu sercu. Odmów Różaniec, przeplatając go aktami miłości (Boże, choć Cię nie pojmuję...) i żalu za grzechy (Ach, żałuję za me złości...). Wyznaj swą wiarę w Boga (Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego), wychwalaj Jego dobroć (Chwała na wysokości Bogu), oddaj się Maryi pod opiekę (Cały jestem Twój, o Maryjo).
To słowa szczególnie miłe Maryi. One otworzą dla ciebie Jej Serce, ciebie zaś niech otworzą na Jej dary.
za: Wincenty Łaszewski, patrz tutaj.
Godzina łaski, patrz poniżej:

środa, 30 listopada 2011

„Z mocy bezprawia” w Gdyni

Klub "Gazety Polskiej" w Gdyni zaprasza na spotkanie z dziennikarzem śledczym Wojciechem Sumlińskim, połączone z promocją jego najnowszej książki: „Z mocy bezprawia”, odnoszącej się do mających miejsce w ostatnich latach wydarzeń wokół jego osoby. Spotkanie odbędzie się 30 listopada 2011 o godz. 17:30 w Cechu Rzemiosła i Przedsiębiorczości w Gdyni, ul. 10 Lutego 33, Ip.
darmowy hosting obrazków
„Z mocy bezprawia” to opowieść o wielomiesięcznej inwigilacji przez służby specjalne III RP dziennikarza śledczego Wojciecha Sumlińskiego, jego bliskich i przyjaciół. Autor bez ogródek odsłania sieć mafijnych interesów z udziałem najważniejszych osób w państwie, pisze o wielkich korporacjach i fundacjach, których jedynym celem było wyłudzenie z kasy publicznej setek milionów złotych, o rosyjskich i ukraińskich zabójcach, którzy za miejsce swych spotkań obrali polski Sejm, i tajnych interesach ludzi Wojskowych Służb Informacyjnych i o ich wpływie na losy poszczególnych osób i całego kraju.
Najnowsza książka Sumlińskiego to thriller, który napisało samo życie. Odnoszący się do mających miejsce w ostatnich latach wydarzeń wokół jego osoby, w szczególności związanych z tzw. „Aferą Marszałkową”, patrz tutaj.
Jak to możliwe, że w wolnej Polsce śledztwo w sprawie ujawnienia wszystkich osób odpowiedzialnych za śmierć błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki trwa od ponad 20 lat i utknęło w martwym punkcie? Jak to się stało, że prezydent Aleksander Kwaśniewski wolał „zaśpiewać i zatańczyć”, niż stanąć przed Sejmową Komisją Śledczą? Jak doszło do tego, że w 2006 roku oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych usiłowali uwikłać polskich biskupów w opatrzoną klauzulą najwyższej tajemnicy kombinację operacyjną? W jakim celu Bronisław Komorowski spotykał się z oficerami kontrwywiadu PRL? Jak to możliwe, że niedługo przed śmiercią Andrzej Lepper powierzył dokumenty stanowiące dla niego „polisę na życie” człowiekowi powiązanemu z tajnymi służbami? Jaką cenę trzeba zapłacić w III RP za ujawnianie niewygodnej dla elit prawdy?
Cytując za portalem Fronda.pl podpowiadamy, że odpowiedzi na powyższe pytania można znaleźć przy okazji lektury książki pt. „Z mocy bezprawia”. Daje to przy okazji sugestywny i przekonujący obraz czegoś, czego oficjalnie nie ma, a co od lat podskórnie niszczy naszą Ojczyznę i tych, którzy usiłują to zdemaskować.
Fragmenty książki, patrz tutaj.
Książkę można również zamówić w Internecie, patrz tutaj.
Wojciech Sumliński jest dziennikarzem, autorem licznych reportaży i książek dotyczących działalności służb specjalnych PRL, m.in.: „Kto naprawdę Go zabił?” i „Teresa Trawa Robot” opisujących sprawę zamordowania księdza Jerzego Popiełuszko i jej następstwa oraz autor scenariusza filmowego na ten temat.
Polecamy również krótki wywiad z Wojciechem Sulimskim, patrz poniżej:
(MAR)
[Fot. Archiwum]

wtorek, 29 listopada 2011

Szanse Powstania Listopadowego

Mianem Nocy Listopadowej określana jest noc z 29 na 30 listopada 1830 roku, kiedy wybuchło Powstanie Listopadowe. Mija 181 rocznica wybuchu najpoważniejszego z naszych zrywów narodowościowych. Podczas którego w lipcu 1831 wybitny rosyjski poeta - Aleksander Puszkin w wierszu zatytułowanym „Pieried grobnicieju swiatoj” wzywał ducha gen. Kutuzowa na pomoc w ratowaniu Cesarstwa Rosyjskiego.
darmowy hosting obrazków
Wokół Powstania Listopadowego narosło z biegiem lat wiele mitów. A dziś funkcjonują one w świadomości społecznej jako niepodważalne dogmaty i sprawiają, że tak wielu stawia to powstanie w jednym szeregu z insurekcją kościuszkowską, krakowską czy styczniową.
Powstańcze mity
Historiografia ostatniego półwiecza obaliła większość z tych mitów, wykazując choćby to, że w roku 1831 – inaczej, niż np. w 1846, 1863 czy 1981 – zrzucenie obcej dominacji, naprawdę leżało w zasięgu naszych możliwości. I tak, choćby Jerzy Łojek rozprawił się z mitem o ogromnej rzekomo przewadze wojskowej Rosji nad Królestwem Polskim.
darmowy hosting obrazków
W latach trzydziestych XIX stulecia – na długo przed wprowadzeniem powszechnej mobilizacji, transportu kolejowego i sprawnego systemu aprowizacji – silniejszy był, bowiem nie ten, kto dysponował większym potencjałem, lecz ten, kto był w stanie szybciej uruchomić go w odpowiednim miejscu i czasie. Tu przewaga leżała bezdyskusyjnie po stronie Polaków, nie inaczej było pod względem wyszkolenia żołnierzy, nowoczesności uzbrojenia i wreszcie – zasobów finansowych. Armia rosyjska pozostawała daleko w tyle: o skali jej technicznego zacofania niech świadczy fakt, że – jak zauważył Stefan Przewalski – race, których użyli w bitwie pod Grochowem polscy rakietnicy piesi, były bronią w ogóle Rosjanom nieznaną!
Więcej na ten temat, w tekście Romana Czubińskiego, pt. Powstanie inne niż wszystkie, patrz tutaj.
Wieje grozą z ust Puszkina
Do spraw najbardziej przez historiografię polską przemilczanych należy postawa ideowa i programowa twórczość poetycka Aleksandra Puszkina tworzona w dobie Powstania Listopadowego. Akcentując tradycyjnie przyjaźń dwóch wielkich poetów – Mickiewicza i Puszkina, podkreślając ich więzy ideowe, pomija się zazwyczaj zasadniczy zwrot ideowy Puszkina z roku 1831, nie prezentuje się jego antypolskich wystąpień i poparcia dla programu cara Mikołaja I, kiedy to domagał się jak najszybszego stłumienia powstania listopadowego przez armię rosyjską. W tym samym czasie, w liście do Jelizaviety Chitrovo pisał: "Wieść o powstaniu w Polsce prawdziwie mnie wzburzyła! Nasi starzy wrogowie zostaną, więc wytępieni. (...) Wojna, która ma się zacząć, będzie wojną na eksterminację, albo przynajmniej trzeba, żeby taką była”.
darmowy hosting obrazków
Zwraca uwagę na ten fragment twórczości Puszkina Jerzy Łojek w swoich rozważaniach zatytułowanych - Szanse Powstania Listopadowego, gdzie czytamy m.in.:
„W lipcu 1831 roku sytuacja na froncie polskim wydawała się z petersburskiej perspektywy jak najgorsza. Bitwa ostrołęcka była druzgocącą klęską armii polskiej, ale zdawano sobie sprawę z jej skutków jedynie w Warszawie. Dowództwo rosyjskie było pod wrażeniem strat własnych; do stolicy dochodziły wieści o rozwoju powstania na Litwie; zdawało się, że końca wojny nie widać, że siły polskie są niespożyte, że lada tydzień załamią się ostatecznie działania wojsk rosyjskich w Polsce, a wtedy u wrót cesarstwa zjawi się nieprzyjaciel równie groźny jak w roku 1812. Pod wrażeniem tych nastrojów Puszkin pisze w lipcu wiersz zatytułowany „Pieried grobnicieju swiatoj”, zwraca się ku cieniom zmarłego bohatera wojny 1812 roku - Kutuzowa, wzywa wielkiego wodza, by wskazał swego następcę: „W twym grobie entuzjazm żyje! Słyszymy tu rosyjski głos, opowiada nam o tej godzinie, gdy wiary narodowej głos wezwanie słał ku twej siwiźnie: idź, ratuj! Wstałeś i uratowałeś. Wysłuchajże i naszego wiernego głosu: wstań, ratuj cesarza, ratuj nas, starcze groźny! Na chwile ukaż się w drzwiach grobowca, ukaż się nam i natchnij entuzjazmem i chęcią do boju pułki, przez Ciebie opuszczone! Ukaz się i ręką wskaż nam w wodzów tłumie, kto Twój następca, kto wybraniec!”
14 sierpnia 1831 roku Puszkin napisał swój następny wiersz, związany z polskim powstaniem, słynną odpowiedź Oszczercom Rosji, patrz tutaj.
Recytacja wiersza w języku rosyjskim z polskim tłumaczeniem, patrz poniżej:
Puszkin, pełen gniewu, żądał w nim od Europy Zachodniej przychylnej powstaniu, by przestała się mieszać do konfliktu między Polską a Rosją. Pisał m.in.: konflikt to odwieczny, krzywdy zadawnione ciążą na nim, z jednej strony polskie najazdy na Moskwę w XVII wieku, z drugiej szturm Pragi w 1794 roku. Oburzał się na niewdzięczność Europy, która zapomniała już o orężnym czynie Rosji w latach 1812 – 1814, o wyzwoleniu wielu krajów spod dominacji Napoleona. Twórczość ta wywołały liczne sprzeciwy, między innymi polemizował z ich wymową Adam Mickiewicz w swym wierszu Do przyjaciół Moskali, patrz tutaj.
Z drugiej jednak strony wiersze Puszkina były syntezą wielkiego niepokoju społeczeństwa rosyjskiego w roku 1831. Są poniekąd dowodem, jak wielkie były szanse powstania w przekonaniu rosyjskiej opinii publicznej, jak poważnie oceniano niebezpieczeństwo grożące państwu rosyjskiemu.
Konkluzja i przestroga
Przyczyną powstania były represje i łamanie przez zaborcę konstytucji z 1815 roku. Wybuch akcji zbrojnej został przyśpieszony, zatem nie wystarczająco przygotowany. To przyśpieszenie nastąpiło, gdyż car planował użycie armii Królestwa Polskiego przeciw rewolucjonistom we Francji i Belgii.
darmowy hosting obrazków
Mimo, że do powstania doprowadziła jedynie garstka podchorążych, wsparta masami plebejskimi Warszawy, które zdobyły Arsenał, to realność odniesienia sukcesu była bardzo prawdopodobna. Zabrakło jedynie, wydawać by się mogło rzeczy najprostszej, ale jakże ważnej – zdecydowanego na wszystko kierownictwa narodowych dążeń. Podczas tamtych - 11 miesięcy walki o niepodległy byt, prawie wszyscy członkowie władz narodowych i wojskowych byli przerażeni i wstrząśnięci, byli zdecydowani powstanie za wszelką cenę stłumić i oddać się pod opiekę cara.
To właśnie wtedy, naród nasz nie po raz pierwszy i nie ostatni popełnił błąd oddając władzę w ręce osobistości, które były gotowe do pójścia na każdy kompromis, dogadania się za wszelką cenę. Natomiast wyrachowany przeciwnik skutecznie ich brał na ten lep, łudząc obietnicami. Gdy tylko jednak się wzmacniał to dawał w łeb(!), nie oglądając się na nic.
Pozostaje nam jedynie wciąż wierzyć, iż Opatrzność da kiedykolwiek jeszcze Polsce przywódcę godnego na miarę potrzeb, także w dzisiejszych czasach, takiego, który w interesie narodowej sprawy, nie ugnie się przed żadną przeciwnością. Jeżeli jednak to nie nastąpi, to sytuacje podobne do tej z okresu Powstania Listopadowego, wciąż będą się powtarzać.
Polecam również krótką retrospekcję filmową, pt. Powstanie Listopadowe, patrz poniżej:
Obchody 100-lecia Powstania Listopadowego - Warszawa 1930, patrz poniżej:
Mariusz A. Roman
[Fot. Archiwum]