niedziela, 21 marca 2010

Topienie generała – Sopot 1988

Pierwszy dzień wiosny - 21 marca 1988, trójmiejska młodzież z opozycyjnych organizacji, takich jak: Wolność i Pokój, Federacja Młodzieży Walczącej, Ruch Społeczeństwa Alternatywnego czy Niezależne Zrzeszenie Studentów postanowiła uczcić happeningiem, którego centralnym punktem miało być utopienie Marzanny, czyli kukły gen. Jaruzelskiego. Sopocki happening został poprzedzony licznymi aresztowaniami działaczy WiP, do których doszło 20 marca. ZOMO nie udało się jednak spacyfikować samej akcji.

darmowy hosting obrazków
Jak pisze w swoim tekście pt. Utopić Generała jeden ze znanych Blogerów: W pierwszy dzień wiosny 1988 roku „o umówionej godzinie zwarta grupa młodych osób, w czapkach muchomorach, czapkach kwiatkach, okularach płetwonurków itp., nad głowami której wznosiły się transparenty „Niech żyje węgorz”, „Precz z centralną rybną” i „Ryby tak!, Wypaczenia nie!”, ruszyła w dół sopockiego deptaka. W takt gwizdków i wybijanych przez bęben rytmów śpiewano piosenki. U dołu deptaka zatrzymano się. W półkolu wznoszono okrzyki i przyśpiewki oraz odegrano skecz wyławiania z morza ostatniego węgorza. Węgorzem był jeden z młodych ludzi ubrany m.in. w płetwy, okulary płetwonurka i sieć.
Z powodu zmasowanych sił ZOMO i MO w rejonie deptaka około 100 młodych ludzi zebrało się na plaży za Grand Hotelem. SB zanotowała: „Niektórzy z nich wyjęli spod płaszczy elementy, z których zmontowali kukłę ucharakteryzowaną na przywódcę państwa. W wyniku natychmiast podjętych działań kukłę odzyskano”. (Meldunek nr 109, Gdańsk 21.03.1988 r., AIPN Gd IPN Gd 0027/3842, t. IX, k. 78.)”.

darmowy hosting obrazków
W wyniku poczynionych ostatnio ustaleń, samą kukłę gen. przygotowali: Janusz Waluszko z RSA oraz Krzysztof Figiel z Solidarności Młodych. Udało się ją niemal „cudem” przetransportować i zamelinować już dzień wcześniej w Sopocie. Uczestniczyłem osobiście w tym happeningu i rzeczywiście, Sopot w tym dniu był sterroryzowany ZOMO-wcami. Dlatego też, sama kukła pojawiła się dopiero na plaży w okolicach Grand Hotelu. Wokół kukły zrobiliśmy mur z ciał, trzymając się pod pachy i w ten sposób udało się nam dojść do morza i utopić ją. Tradycji stało się zadość!!!

darmowy hosting obrazków
Wtedy milicjanci przystąpili do szturmu i pałowania, wcześniej jedynie się przyglądali akcji i szli wciąż za nami. Wyłowili także utopioną wcześniej kukłę generała z morza. Wiele osób zostało zatrzymanych, ale też wiele ratowało się ucieczką w kierunku łazienek na plaży w Sopocie i następnie stacji kolejki PKP w Kamiennym Potoku. Mnie samemu udało się zbiec, choć milicjanci gonili nas kilka kilometrów.
Pokłosie tej imprezy, to nie tylko zatrzymania i kolegia. Mniej szczęścia miał Tadeusz Trocki, działacz FMW (Rumia). Próbował się on wyrwać ZOMO-wcom, w rezultacie został brutalnie poturbowany, a podczas ogólnej szarpaniny spadła czapka jednemu z milicjantów. Wykorzystano ten fakt do oskarżenia go o „naruszenie cielesności i pobicie funkcjonariusza na służbie”. Prowadzono wobec niego postępowanie, a następnie proces, który toczył się jeszcze kilka miesięcy przed Sądem Rejonowym w Sopocie. Trocki w jego wyniku otrzymał grzywnę i wyrok w zawieszeniu.

darmowy hosting obrazków
Utopienie kukły Jaruzelskiego, stało się głośne w całym Trójmieście a nawet Polsce, i to paradoksalnie w wyniku represji zastosowanych przez organy porządkowe wobec uczestników happeningu. O zajściu sopockim poinformowało m.in. Radio Wolna Europa. Pomimo tego, że władza komunistyczna starała się konsekwentnie nie dopuścić do obrazy „czołowej osobistości państwowej”, to obnażyła jedynie determinację i skalę oporu wśród młodego pokolenia. Pokolenia, które stawało się siłą napędową całej opozycji.
To właśnie młode pokolenie, a nie „starzy”, coraz bardziej wypaleni działacze, zorganizowali zaledwie w miesiąc później strajki 1988. w stoczni, Uniwersytecie Gdańskim i protesty poparcia w szkołach. Nasze działania wymykały się wówczas nie tylko spod kontroli komunistycznych władz, ale i podziemnej „Solidarności”. I tego się pewnie jedni i drudzy wystraszyli, doprowadzając do porozumienia przy tzw. „okrągłym stole”.
Mariusz A. Roman
[Fot. Archiwum Autora]

piątek, 19 marca 2010

Rocznica Prowokacji Bydgoskiej

Do najbardziej dramatycznych wydarzeń, jakie miały miejsce w czasie „karnawału Solidarności” (1980/1981) doszło 19 marca 1981 r. podczas sesji Wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy. W sesji tej brał udział wicepremier Stanisław Mach, a jako zaproszeni goście przybyli przedstawiciele bydgoskiej „Solidarności” z szefem regionu Janem Rulewskim na czele.

darmowy hosting obrazków
Bydgoszcz stała się wtedy miejscem szczególnych wydarzeń. Wówczas to, po raz pierwszy, radni Wojewódzkiej Rady Narodowej zbuntowali się przeciwko totalitarnej władzy, którą w pewien sposób reprezentowali. Część z nich, pozostając na sali sesyjnej, by wysłuchać problemów robotników i rolników, dała Polakom sygnał, że "czas wziąć sprawy we własne ręce".
Masowe protesty, do których wówczas doszło w całym kraju były z jednej strony sprzeciwem wobec brutalnej akcji milicji, jaka miała miejsce w tym dniu w stosunku do obecnych na obradach Wojewódzkiej Rady Narodowej członków delegacji "Solidarności", a z drugiej strony szczytem mobilizacji społeczeństwa, które stanęło w obronie pobitych, a przeciwko władzy komunistycznej. W konsekwencji wydarzenia te sprawiły, że Bydgoszcz znalazła się w centrum zainteresowania całej Polski.
Spór o „Solidarność Chłopską”
Przedmiotem obrad WRN był nasilający się protest przeciwko odmowie rejestracji powstałego na zjeździe zjednoczeniowym w Poznaniu w dniach 8-9 marca 1981 - NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”. Głównym obszarem konfrontacji była wówczas będąca siedzibą tego związku Bydgoszcz. 16 marca 1981 r. rozgoryczeni odmową poparcia ze strony ZSL działacze chłopskiej „Solidarności” zajęli tamtejszą siedzibę Komitetu Wojewódzkiego tej satelitarnej względem PZPR partii i rozpoczęli w niej strajk okupacyjny.

darmowy hosting obrazków
Działacze „Solidarności” mieli nadzieję, że uda im się wykorzystać salę obrad WRN jako trybunę dla poparcia postulatów strajkujących chłopów. W swoich kalkulacjach mocno się jednak przeliczyli. Nie tylko bowiem nie dopuszczono ich do głosu, ale w momencie, gdy próbowali protestować, zostali ciężko pobici. Najbardziej ucierpieli wtedy: Jan Rulewski, Mariusz Łabentowicz oraz znany działacz chłopski Michał Bartoszcze. Wszyscy trzej w wyniku pobicia trafili do szpitala. Tymczasem oficjalnie, nikt się nie przyznał do wezwania na salę obrad - milicji.
Nie nasza sprawa
Wiadomość o tym, co stało się w Bydgoszczy, a także reakcja władz na to wydarzenie (w oficjalnym komunikacie z posiedzenia Biura Politycznego KC PZPR z 22 III 1981 r. stwierdzono m.in., że „w trakcie interwencji służb porządkowych MO nikt nie był bity” a obrażenia odniesione przez Rulewskiego przypisano wypadkowi samochodowemu, w jakim uczestniczył parę dni wcześniej) wywołała gwałtowną reakcję w polskim społeczeństwie. Osobiście pamiętam, plakaty i ulotki informujące o pobiciu działaczy „Solidarności” rozwieszane zupełnie spontanicznie w sklepach, a nawet kioskach ruchu. W sposób szczególny, przemawiały zdjęcia pobitych. Zwłaszcza, że zaledwie miesiąc wcześniej funkcje premiera objął gen. Wojciech Jaruzelski, który tuż po objęciu urzędu zaapelował o słynne „90 spokojnych dni”. Tymczasem wydarzenia w Bydgoszczy stawiały pod dużym znakiem zapytania szczerość intencji generała.

darmowy hosting obrazków
Wbrew oczekiwaniom kierownictwa „Solidarności” , próba wyjaśnienia wydarzeń w Bydgoszczy jako antyrządowej prowokacji spotkała się z zaostrzeniem stanowiska władz partyjnych. Wyrazem tego było wypowiedziane przez Stanisława Kanię, I Sekretarza KC PZPR na posiedzeniu Biura Politycznego w dniu 26 marca 1981 r. zdanie: „Czy w Bydgoszczy MO biła, czy nie biła, to nie sprawa Biura Politycznego. Bronimy zasadności decyzji o usunięciu z sali siłą”.
Jednocześnie zaczęto rozpowszechniać ulotki, w których oczerniano Rulewskiego i wyrażano stwierdzenie, że odniesione przez niego obrażenia były wynikiem prowokacyjnego „samookaleczenia”. Jak się okazało, ulotki te, podpisane przez „prawdziwych członków „Solidarności”, wydrukowano w Oddziale Propagandy Specjalnej Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego pod osobistym nadzorem generałów Tadeusza Szaciły i Józefa Baryły. Atmosfera stawała się tym gęstsza, że od 16 marca 1981 r. na terenie Polski trwały manewry wojsk Układu Warszawskiego pod kryptonimem „Sojuz 81”, będące widomym znakiem nacisku Kremla na władze polskie w kwestii traktowania opozycji.
Wejdą, nie wejdą...
Tego już było dla „Solidarności” za wiele. Kierownictwo związku zażądało pełnego wyjaśnienia zaistniałych wydarzeń i ukarania winnych. Ostatecznie podjęto decyzję o przeprowadzeniu 27 marca czterogodzinnego strajku ostrzegawczego, zapowiadając jednocześnie na 31 marca strajk generalny, jeżeli w tym czasie nie dojdzie do porozumienia. Co ciekawe w dniu strajku ostrzegawczego gen Jaruzelski podpisał między innymi dokument pod tytułem „Myśl przewodnia stanu wojennego”. Jednocześnie dowódca ćwiczeń „Sojuz 81” zapowiedział bezterminowe przedłużenie trwających od 16 marca manewrów. W społeczeństwie polskim wściekłość wobec postępowania władz ścierała się obawami przed interwencją sowiecką.

darmowy hosting obrazków
Zaognianie się sytuacji zastopowało dopiero podpisane wieczorem 30 marca w Warszawie porozumienie między władzami a kierownictwem „Solidarności”. Komunistów reprezentował wicepremier Rakowski, stronę solidarnościową Wałęsa. Władze zobowiązały się do wyjaśnienia wydarzeń w Bydgoszczy i ukarania winnych, ale przede wszystkim zgodziły się na rejestrację rolniczej „Solidarności”. W zamian odwołano zapowiedziany na następny dzień strajk generalny.
Nie wszyscy działacze „Solidarności” zaakceptowali porozumienie, część z nich uznała, że Wałęsa przekroczył swoje kompetencje, a związek nie wykorzystał szansy. Emocje, jakie towarzyszyły przez te 14 dni uczestnikom sporu, atmosferę napięcia, w niezwykle realistyczny sposób pokazuje m.in. film dokumentalny Macieja Wasilewskiego pt. „Robotnicy, chłopi - czyli bydgoski marzec 1981”, patrz fragmenty tego filmu:


Mariusz A. Roman
[Fot. Archiwum]

czwartek, 18 marca 2010

Gdynia: Spotkanie z Janem Pietrzakiem

Klub "Gazety Polskiej" w Gdyni oraz Stowarzyszenie Promocji Artystów Wybrzeża ERA ART serdecznie zapraszają na spotkanie z Janem Pietrzakiem (satyryk, aktor, monologista, felietonista, a nade wszystko “człowiek kabaretu”), połączonym z promocją jego najnowszej książki: „Jak obaliłem komunę”. Spotkanie odbędzie się 19 marca br. o godz. 17:00 w Gdyni, Cech Rzemiosła i Przedsiębiorczości, ul. 10 Lutego 33, Ip.

darmowy hosting obrazków
Tematem przewodnim piątkowego spotkania będzie promocja autorska książki – „Jak obaliłem komunę”, która przybliża teksty Jana Pietrzaka obejmujące okres od powstania kabaretu Hybrydy (1966) przez Egidę do 1989 roku. Książka jest bogato ilustrowana zdjęciami wykonawców kabaretowych, biorących udział w programach, jak i rysunkami satyrycznymi Andrzeja Mleczki, Szymona Kobylińskiego i Andrzeja Krauzego. Dużo miejsca w książce zajmują fotokopie dokumentów wytworzonych przez SB, która rozpracowywała autora i jego otoczenie. Z raportów i donosów: “- Krytykuje i ośmiesza się władze najczęściej w sposób złośliwy” (z notatki służbowej por. Jerzego Filipowskiego).
Auto-promocyjny felieton Jana Pietrzaka, patrz poniżej:


“ - Program ten nacechowany jest akcentami o wrogiej politycznie treści, zawiera szereg aluzji przedstawiających w sposób złośliwy obecną rzeczywistość” (z informacji operacyjnej, przyjętej od k.o. “Janina”, przez ppor. Elżbietę Wójtowicz).

darmowy hosting obrazków
Polecamy również fragment zapisu wideo z jednego z ostatnich spotkania z Janem Pietrzakiem w Warszawie, patrz poniżej:


Podczas spotkania możliwy będzie zakup książki, która dostępna jest również w Internecie, patrz tutaj.
Mariusz A. Roman
[Fot. Archiwum]

środa, 17 marca 2010

Normalizacja stosunków z Litwą w 1938 r.

Litwa od chwili uzyskania niepodległości, przez wiele lat głosiła teorię trwania wojny z Polską i uporczywie zgłaszała pretensję terytorialne do Wileńszczyzny, w tym Wilna. Wrogie dwudziestolecie miało jednak także swój przedziwny finał. W wyniku incydentu granicznego, podczas którego zginął żołnierz KOP Stanisław Serafin, rząd polski zredagował 17 marca 1938r. ultymatywną notę, w której stwierdzał, że „za jedyne załatwienie odpowiadające powadze sytuacji uważa się natychmiastowe nawiązanie normalnych stosunków, bez żadnych warunków wstępnych”. Odpowiedź miała być udzielona w ciągu 48 godzin. W przeciwnym wypadku, jak była dalej mowa: „rząd polski własnymi środkami zabezpieczy słuszne interesy swego państwa”. Nota przekazana została niezwłocznie stronie litewskiej za pośrednictwem poselstwa polskiego w Tallinie.

darmowy hosting obrazków
W okresie międzywojennym skonsolidowane państwo litewskie i skrystalizowany naród litewski stały się faktem. Na Litwie wychowano nowe pokolenie obywateli, wyrosłych w izolacji od wszelkiego związku z państwem polskim i jego kulturą. W czasie dwudziestolecia mała i nie wyrobiona grupa działaczy separatystycznych stała się zasobną w doświadczenie i ugruntowaną w swej ideologicznej postawie, liczną warstwą rządzącą i kierowniczą. Koncepcja państwowości litewskiej opierała się na integrowaniu społeczeństwa poprzez podsycanie w nim polskiego zagrożenia.
W konsekwencji, oba państwa nie utrzymywały ze sobą stosunków dyplomatycznych, a zamknięta granica była miejscem ciągłych incydentów. Pomiędzy Polską i Litwą nie było komunikacji osobowej, towarowej, nie funkcjonowała poczta i łączność telefoniczna. Tymczasem – o ironio, państwowość litewska powstała i ugruntowała się tylko dlatego, że stabilizatorem sytuacji politycznej w okresie międzywojennym w Europie Środkowo-Wschodniej była właśnie ta znienawidzona przez establishment litewski Polska.
Dążenie do odprężenia
Konflikt dwóch państw rzadko bywa całkowicie totalny, zwłaszcza takich, które łączyła 600-letnia tradycja wspólnoty państwowej. Pomimo oficjalnej wrogości, wciąż podejmowano próby odprężenia, a niektóre litewskie elity wręcz dążyły do zbliżenia z Polską. W swych pracach Piotr Łossowski zebrał dokładne ślady oficjalnych rozmów, poufnych inicjatyw, wszelkich porównawczych sondaży i projektów zmierzających do złagodzenia sporu między Polską i Litwą, a nawet do normalizacji stosunków. Było tego naprawdę sporo. Z kolei Stanisław Swianiewicz (patrz: S. Swianiewicz, Wspomnienie o Wiktorze Sukiennickim, „Zeszyty Historyczne” nr 63, Paryż 1983, s. 61) wspomina porwanie przez policję polską i wydanie Litwie niejakiego Łukszy, będącego Litwinem, socjaldemokratą, emigrantem politycznym, a zarazem oskarżonym o udział w zamachu na premiera Voldemarasa. Łuksza na granicy przeciął sobie żyły, szybko jednak założono mu bandaże i w tym stanie przekazano go policji litewskiej. Działo się to latem 1937 roku, a więc w okresie głębokiej depresji we wzajemnych stosunkach, podczas obowiązywania zadekretowanego przez ministra Becka „twardego kursu” wobec Kowna, który był efektem ujawnienia pomocy, jakiej rząd litewski udzielał irredencie ukraińskiej w Polsce, a konkretnie zabójcom Pierackiego.
Od 1929 r. toczyły się rozmowy polsko-litewskie, były one jednak utrzymywane w największej tajemnicy. Brali w nich udział: ministrowie spraw zagranicznych – Lozoraitis i Beck, przyjaciel Piłsudskiego Aleksander Prystor, krewny Marszałka i obywatel litewski Włodzimierz Zubow, zaufany Lozoraitisa Kazimierz Narutowicz (bratanek zamordowanego prezydenta RP). Polska w tych rozmowach (zintensyfikowanych zwłaszcza w dobie zagrożenia niemieckiego po dojściu Hitlera do władzy) proponowała nawiązanie stosunków dyplomatycznych i zawarcie układu o współpracy. Miała także udzielić gwarancji dla granic Litwy, co musiało mieć istotne znaczenie w obliczu niemieckich zakusów na Kłajpedę. Polacy proponowali również, aby w drażliwych kwestiach wileńskich znaleźć wyjście przez nadanie Wileńszczyźnie autonomii i całkowite otwarcie granicy polsko-litewskiej.
W lutym 1937 r. pod przewodnictwem Franciszka Charwata (przyszłego posła RP w Kownie) udała się do Gdańska delegacja polska na rozmowy z Litwinami. Do spotkania jednak nie doszło. Mimo niezaprzeczalnej wspólnoty interesów i licznych kontaktów nieoficjalnych, wciąż nie było normalizacji stosunków. Otoczenie prezydenta Antanasa Smetony zdawało się sugerować, że postęp na drodze normalizacji, będzie niemożliwy, jeżeli Polska nie użyje pewnych form nacisku na Litwę (patrz: R. Szeremietiew, Polityka jest sztuką możliwości t. II, Wydawnictwo Przedświt, Warszawa 1989, ss. 83-84).

darmowy hosting obrazków
W publikacjach niektórych autorów litewskich zawarte jest wręcz twierdzenie, iż cała sprawa związana z kryzysem z marca 1938 r. była z góry ukartowana, gdyż rząd litewski dał Warszawie do zrozumienia, że przyjmie polskie ultimatum. Było ono dla niego nawet pożądane, ponieważ nie widziano innego sposobu zakończenia konfliktu, a to ze względu na nastroje społeczeństwa litewskiego. Kwestia ta nie została do końca wyjaśniona i nie znajduje pełnego potwierdzenia w źródłach polskich. Jedno wszakże można powiedzieć, że wysyłając swe żądania do Kowna, minister Beck był prawie pewien, iż zostaną one przyjęte.
Ultimatum
17 marca 1938 r. rząd polski wystosował wobec Litwy 48-godzinne ultimatum w sprawie natychmiastowego nawiązania stosunków dyplomatycznych, bez żadnych warunków wstępnych. Akredytowanie przedstawicieli w Kownie i Warszawie miało nastąpić do 31 marca 1938 r. W stan gotowości bojowej pozostawione zostały pułki garnizonu wileńskiego oraz innych garnizonów położonych w pobliżu granicy litewskiej. Z głębi kraju przybywać zaczęły nowe jednostki. W wielu miastach organizowano manifestacje i demonstracje pod antylitewskimi hasłami.
Jedną z nich przeprowadzoną w Warszawie, tak wspomina płk. Leon Mitkiewicz, późniejszy attache wojskowy w Kownie: „Tłum zalał całe Aleje Ujazdowskie od rogu ulicy Nowowiejskiej aż prawie do pałacu Belwederskiego. Przed budynkiem GISZ-u ustawiły się wszystkie sztandary i stanęli przywódcy tej manifestacji. Te same głośne okrzyki powtarzały się bez przerwy: My chcemy Litwy!, Wodzu prowadź nas na Kowno! W pewnej chwili, o zupełnym zmroku, na balkonie oświetlonym reflektorami, ukazał się marszałek Śmigły-Rydz w towarzystwie kilku oficerów, powitany uroczyście hymnem narodowym i okrzykami: Niech żyje nam marszałek Śmigły! (...)”.
Prof. Łossowski zwraca uwagę na to, iż manifestacje te w dużym stopniu zostały wyreżyserowane i że wśród większości ich uczestników nie było rzeczywistej wrogości wobec Litwinów. Patrząc na skromność polskiego żądania, mimo druzgocącej przewagi militarnej (stosunek sił 1:10), można chyba przypuszczać, że w rzeczywistości nikomu w Polsce, nie chodziło o „marsz na Kowno”.

darmowy hosting obrazków
Tymczasem pierwsze informacje, iż rząd litewski skłania się do zgody, nadeszły do Warszawy już 18 marca. Oficjalną odpowiedź otrzymano 19 marca w godzinach rannych, na 10 godzin przed upływem terminu ultimatum. Tego samego dnia nastąpiła wymiana not dyplomatycznych w Talinie, w których oba rządy zapowiedziały ustanowienie swoich przedstawicielstw, w Warszawie i Kownie do 31 marca.
Znaczenie normalizacji
We wzajemnych stosunkach polsko-litewskich, tym samym otwierał się zupełnie nowy okres. Wyjeżdżający do Kowna jako attache wojskowy płk Leon Mitkiewicz otrzymał od swego przełożonego, szefa Oddziału II Sztabu Głównego, płk. Tadeusza Pełczyńskiego, następujące wytyczne: „Bardzo nam zależy na przekonaniu Litwinów, wyższych dowódców i członków sztabu litewskiego, że nie zamierzamy w niczym czychać na ich niepodległość państwową ani zagrażać niezależności Litwy, że przeciwnie, respektujemy i niepodległość, i niezależność Litwy całkowicie, że pragniemy mieć z Litwą jak najlepsze stosunki oraz że tylko oparcie się Litwy o Polskę daje gwarancje jej niepodległości”.
Od chwili akredytacji posłów, polskie MSZ konsekwentnie, krok za krokiem, działało w kierunku rzeczywistej normalizacji stosunków. Prace postanowiono rozpocząć od uregulowania najbardziej elementarnych spraw w stosunkach między dwoma państwami. Od przywrócenia: komunikacji kolejowej i drogowej, łączności pocztowej i telefonicznej. Temu celowi poświęcona była konferencja polsko-litewska w Augustowie, która odbyła się jeszcze w marcu 1938r. Porozumienie w Augustowie stworzyło możliwość dalszych negocjacji w Warszawie i w Kownie, które doprowadziły do podpisania w maju 1938 r. umów w sprawie ogólnej łączności pocztowej i komunikacji kolejowej, a także żeglugi i spławu na Niemnie. To, czego poprzednio przez wiele lat nie udało się osiągnąć, teraz rozstrzygnięto w ciągu paru miesięcy. Oznaczało to przede wszystkim olbrzymie ułatwienia dla ludności. Nareszcie stawała się możliwa normalna wymiana korespondencji pomiędzy Polską a Litwą. Otwierała się perspektywa wzajemnych wyjazdów, skontaktowania się po latach wielu rodzin.
W lipcu 1938 r. podjęto sprawę stosunków gospodarczych. Do Warszawy przybyła specjalna delegacja litewska. Władze polskie zwracały jednak uwagę, iż mimo zawarcia konwencji, prasa i czynniki społeczne Litwy nie chciały przystosować się do nowych form, często atakując rząd polski i starając się jednocześnie utrzymać społeczeństwo litewskie w stanie napięcia wobec Polski. Dopiero od jesieni nastąpił przełom. Rząd litewski zdecydował się wtedy m.in. na rozwiązanie Związku Wyzwolenia Wilna, a także wpłynął na zmianę dotychczasowego nastawienia prasy. Te przejawy dobrej woli ze strony litewskiej pozwoliły na odprężenie również ze strony polskiej. 22 grudnia 1938r. podpisany został układ handlowy, normalizujący stosunki gospodarcze dwóch państw.

darmowy hosting obrazków
Współpraca polsko – litewska rozszerzała się coraz bardziej, ogarniając nowe dziedziny i prowadząc do dalszych kontaktów. I tak np. zostały uzgodnione staże oficerów polskich na Litwie i litewskich w Polsce. Postęp można było także zaobserwować w dziedzinie szeroko rozumianej współpracy kulturalnej. Wszystko wyraźnie zmierzało ku lepszemu, ale, niestety, miesiące normalizacji były już policzone. We wrześniu 1939 r. Litwa mimo silnych nacisków niemieckich zdecydowanie strzegła swej neutralności. Gdyby uległa, nasz przeraźliwie długi front rozciągnąłby się o dalsze 507 km, wzdłuż granicy z tym krajem. Tymczasem neutralność pozwoliła na zluzowanie czterech dywizji, które można było zwolnić z osłony Wileńszczyzny i skierować na front.
Okres normalizacji polsko – litewskiej trwał krótko – niespełna półtora roku. Chociaż w tym czasie wiele się zmieniało ku lepszemu i następowała dalsza poprawa – to jednak nie udało się przezwyciężyć wszystkich urazów, wrogości i uprzedzeń, które nagromadziły się przez lata. Wprawdzie zeszły one na plan dalszy, nie występowały już tak jawnie – istniały jednak dalej. Nie nastąpił zwłaszcza jakiś zasadniczy przełom w postawie i psychice społeczeństwa litewskiego wobec Polski i Polaków. Miały to już niedługo potwierdzić rozwijające się wypadki podczas wojny.
Kronika Filmowa z marca 1938, patrz poniżej:


Mariusz A. Roman
Na załączonych zdjęciach: Granica polsko - litewska po normalizacji stosunków wzajemnych; Demonstracja anty litewska w Wilnie; Ludność cywilna w Wilnie wita garnizon wileński powracający z manifestacji zbrojnej na granicy polsko-litewskiej; Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie – pierwsze spotkanie litewskiego Naczelnego Wodza gen. Stasysa Raštikisa z polskim wojskiem.

piątek, 12 marca 2010

100. rocznica urodzin mjr Łupaszki

Symbol niezłomnej walki o niepodległą Polskę, jaką toczyli Żołnierze Wyklęci - napisano w uchwale Sejmu RP o mjr Zygmuncie Szendzielarzu "Łupaszce", legendarnym dowódcy V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. W piątek, 12 marca br. mija 100. rocznica urodzin tego żołnierza, do końca wiernego Niepodległej Polsce, za swoją służbę dwukrotnie odznaczonego orderem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych oraz Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
Zygmunt Szendzielarz urodził się 12 marca 1910 r. w Stryju. Był żołnierzem kampanii wrześniowej. Jako dowódca szwadronu kawalerii walczył w szeregach Armii "Prusy" i Grupy Operacyjnej Kawalerii gen. Andersa.
Od początku okupacji był uczestnikiem konspiracji niepodległościowej, członkiem Związku Walki Zbrojnej, a następnie Armii Krajowej, jednym z organizatorów ruchu oporu na Wileńszczyźnie. W 1943 r. objął dowództwo pierwszego polskiego oddziału partyzanckiego na Wileńszczyźnie, który przyjął nazwę 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. W latach 1943-1944, 5 Wileńska Brygada Armii Krajowej stoczyła kilkadziesiąt bitew, prowadząc krwawe walki z okupantem: niemieckim i litewskim, oraz z sowiecką partyzantką terroryzującą Polaków. W czasie tych działań "Łupaszko" zdobył sobie zaszczytną opinię znakomitego dowódcy.

darmowy hosting obrazków
Major Zygmunt Szendzielarz uniknął tragicznego losu większości żołnierzy wileńskiej AK podstępnie rozbrojonych i uwięzionych przez Sowietów po operacji "Ostra Brama". W 1944 r. przedostał się na teren Białostocczyzny i odtworzył tam oddziały 5 Wileńskiej Brygady AK, stając do walki z komunistyczną okupacją. Mimo ogromnej dysproporcji sił szwadrony 5 Brygady rozwinęły szeroko zakrojoną działalność, tocząc walki z komunistycznymi siłami bezpieczeństwa na terenie Podlasia, Białostocczyzny, Warmii i Mazur, Pomorza Gdańskiego i Zachodniego. W latach 1945-1952 przeprowadziły około 450 akcji zbrojnych, mimo iż przeciwko żołnierzom 5 Wileńskiej Brygady AK zmobilizowano duże siły NKWD, UB, KBW i MO. W jednostkach podległych majorowi "Łupaszce" panowała wzorowa dyscyplina. Zwalczały one nie tylko komunistyczny aparat bezpieczeństwa, ale także chroniły ludność przed pospolitymi bandytami.
Major Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko" został aresztowany w czerwcu 1948 r., a następnie „skazany na osiemnastokrotną karę śmierci”. W śledztwie zachował godną postawę. O łaskę nie poprosił. Wieczorem, 8 lutego 1951 r. został stracony w więzieniu mokotowskim. Miejsce jego pochówku jest nieznane.
O "Łupaszce" pamiętała również Poczta Polska, która w 100. rocznicę jego urodzin wprowadziła do obiegu okolicznościową kartkę pocztową z nadrukowanym znakiem opłaty o wartości 1,55 zł. Autorka projektu kartki Joanna Czerwińska – Jędrych, do emisji wykorzystała zdjęcia wybitnych fotografików, operatorów oraz żołnierzy Wileńskiej Brygady AK - braci Mikołaja i Sergiusza Sprudinów.

darmowy hosting obrazków
Kartka obrazuje wojenną drogę dowódcy tułacza i jego wiernych towarzyszy broni. Sylwetka dowódcy "idącego pod prąd" wybija się na tle maszerujących żołnierzy, co symbolizuje przewrotność historii. Wstęga flagi polskiej jest elementem symbolizującym drogę do Polski – powiedziała autorka projektu kartki. Znaczenie symboliczne ma również majaczący się na horyzoncie napis: ŁUPASZKO ŻOŁNIERZ WYKLĘTY, który na pierwszy rzut oka jest niewidoczny – dodała. W miejscu opłaty pocztowej znajdują się trzy fotografie przedstawiające mjr. Zygmunta Szendzielarza.
Major Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko" stał się symbolem niezłomnej walki o Niepodległą Polskę, jaką toczyli Żołnierze Wyklęci - żołnierze antykomunistycznego ruchu oporu z organizacji Wolność i Niezawisłość, Armii Krajowej na Kresach Wschodnich, Ośrodka Mobilizacyjnego Wileńskiego Okręgu AK, Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, Ruchu Oporu Armii Krajowej, Konspiracyjnego Wojska Polskiego i z wielu innych organizacji; podkomendni podpułkownika "Kotwicza", podporucznika "Zagończyka", kapitana "Młota", majora "Orlika", majora "Zapory", kapitana "Warszyca", majora "Ognia", kapitana "Bartka" i wielu innych, których żołnierski szlak kończyła śmierć w nierównej walce z komunistycznymi siłami bezpieczeństwa bądź ubecki strzał w tył głowy.
Niech polska ziemia utuli ich do spokojnego snu!
Polecam również, krótką retrospekcję filmową, będącą hołdem dla żołnierzy V Wileńskiej Brygady AK i jej dowódcy majora Łupaszki, w wykonaniu zespołu De Press, patrz poniżej:


[Fot. Archiwum]

czwartek, 11 marca 2010

"Żołnierze Wyklęci" w Nidzicy

Władze Nidzicy zapraszają 11 marca br. o godz. 11 na konferencję historyczną połączoną z uroczystym otwarciem wystawy pt. "ŻOŁNIERZE WYKLĘCI - ZAPOMNIANI BOHATEROWIE". Antykomunistyczne Podziemie Zbrojne po 1944 roku.

darmowy hosting obrazków
Wystawa poświęcona bohaterskim żołnierzom z lat 1944 - 1956 dostępna będzie dla zwiedzających:
- Na zamku w Nidzicy (Sala Rycerska), w dniach: 11.03.2010 r. - 21.03.2010 r.
- W Zespole Szkół Ogólnokształcących w Nidzicy, ul. Jagiełły 1 w dniach: 22.03.2010 r. - 09.04.2010 r.
Program konferencji:
- Powitanie zaproszonych gości;
- Wystąpienie Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego;
- Prelekcja Waldemara Brendy: Konspiracja niepodległościowa na Warmii i Mazurach w latach 1945-1956;
- Prelekcja Patryka Kozłowskiego: Żołnierze Wyklęci - mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko", ppor. Zacheusz Nowowiejski "Jeż";
- Prezentacja karty pocztowej wydanej przez Pocztę Polską w 100 rocznicę urodzin mjr "Łupaszki";
- Otwarcie wystawy przez Starostę Nidzickiego.

darmowy hosting obrazków
Dla Polski data zakończenia II wojny światowej nie była dniem odzyskania wolności. Wkroczenie na tereny naszego państwa Armii Czerwonej i prowadzone przez komunistów działania zmierzające do całkowitego wciągnięcia Rzeczypospolitej w strefę wpływów sowieckiego imperium zmusiły wielu Polaków do podjęcia zbrojnej walki przeciwko nowemu wrogowi.
Mimo świadomości potęgi wroga na ten zgoła desperacki krok decydowały się tysiące młodych ludzi. Zdając sobie sprawę z nieuchronności przegranej w nierównej walce z sowieckim okupantem szli "do lasu" w imię honoru i zasad. Zostawali tam, bo wierzyli w to, czego nauczono ich w domach, szkołach i harcerstwie. Brali na serio wszystkie te wartości, których nauczyli się od kolegów w konspiracji. Byli rówieśnikami dzisiejszych licealistów, studentów i bywalców dyskotek – zwykłymi ludźmi, którzy w imię niepodległości Ojczyzny gotowi byli ponieść największe ofiary.
Wynik tego starcia był łatwy do przewidzenia, choć ostatni żołnierz zbrojnego podziemia antykomunistycznego zginął w obławie UB pod miejscowością Piaski (Lubelszczyzna) dopiero w 1963 r. Jego towarzyszy broni śmierć na polu walki, tortury lub wywózka do łagrów spotkały wcześniej. Nie one jednak okazały się najgorsze. Za sprawą wysługujących się moskiewskim mocodawcom intelektualistów – poetów, pisarzy, plastyków, historyków, filmowców – komunistycznym władzom udało się dokonać czegoś znacznie gorszego niż fizyczna eksterminacja tych, którzy ośmielili się negować nową rzeczywistość. To właśnie dzięki ich wieloletnim staraniom, gorliwemu opluwaniu pojęć takich jak honor i wierność zasadom, nieustannemu zohydzaniu w oczach społeczeństwa heroizmu ostatnich obrońców niepodległej Rzeczypospolitej do dzisiaj dla wielu Polaków tamta młodzież to wciąż "bandy" i "reakcyjne podziemie".
W ten oto sposób ci, którzy za wolność swojej Ojczyzny zapłacili najwyższą możliwą cenę stali się „Żołnierzami Wyklętymi”. Warto spojrzeć tym szlachetnym ludziom w oczy. I warto pomyśleć czy potrafilibyśmy dzisiaj być wolni, gdyby nie ich ofiara?
Tadeusz Pawlicki
Prezes Fundacji "Żołnierzy Wyklętych"
Polecamy również jeden z niesamowitych utworów pt. Marsz oddziału Zapory, napisany przez samych Wyklętych w interpretacji zespołu „De Press”, patrz poniżej:


[Fot. Archiwum]

niedziela, 7 marca 2010

O wiernych i „wyklętych”

W poniedziałek, 8 marca br. w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim odbędzie się sesja naukowa poświęcona „Żołnierzom Wyklętym”, pod patronatem honorowym Środowiska żołnierzy AK i WiN "Zaporczyków" oraz Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.

darmowy hosting obrazków
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II
Akademicku Klub Myśli Społeczno-Politycznej VADEMECUM
Fundacja Rozwoju Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
Katedra Historii Systemów Politycznych XIX i XX w.
Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej wrzesień ‘39
Katolickie stowarzyszenie CIVITAS CHRISTIANA
zapraszają do Colegium Norwidianum KUL (sala CN-107) w Lublinie, Al. Racławickie 14, na sesję zatytułowaną: „ Ponieważ żyli prawem wilka, historia o nich głucho milczy...”.
Program:
10:00 - 10.10 Otwarcie Sesji;
10.10 - 10.30 prof. Dr hab. Jan Żaryn – „Geografia politycznego i zbrojnego podziemia”;
10.30 - 10.50 dr hab. Mieczysław Ryba – „Profil ideowy narodowych oddziałów leśnych”;
10.50 - 11.10 dr Marcin Zaborski – „Działalność Narodowych Sił Zbrojnych na Lubelszczyźnie”;
11.10 - 11.30 dr Marcin Paluch – „Kapelani NSZ na Lubelszczyźnie”;
11.30 - 11.50 mgr Tomasz Greniach – „Zgrupowanie kpt Henryka Flame »Bartka«”;
11.50 - 12.10 dr Bohdan Szucki „Artur” - „W starciu z bezdusznym totalitaryzmem komunistycznym”.

darmowy hosting obrazków
12.10 -12.30 Dyskusja
12.30 - 13.30 Przerwa
13.30 - 13.50 dr Ewa Kurek – cc. mjr Hieronim Dekutowski »Zapora«”;
13.50 - 14.10 mjr Marian Pawełczak „Morwa” – „Ja, żołnierz wyklęty”;
14.10 - 14.30 Adam Broński – „Ostatni dowódca WiN na Lubelszczyźnie”;
14.30 - 14.50 mgr Adam Gładysz – „»Przywrócić pamięć« – zagadnienia związane z rekonstrukcją wyglądu i walk polskich oddziałów partyzanckich”;
14.50 - 15.10 Dyskusja i podsumowanie sesji.
Krótka retrospekcja filmowa zat.: „Żołnierze Wyklęci 1944-1956”, patrz poniżej:


[Fot. Archiwum]

wtorek, 2 marca 2010

W rocznicę śmierci "Ognia"

- Chociaż narody w 1945 roku świętowały zwycięstwo, to jednak nie było to zwycięstwo dla wielu żołnierzy i patriotów - powiedział ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, podczas mszy w intencji żołnierzy mjr Józefa Kurasia „Ognia”, która stanowiła część uroczystości patriotycznych na cześć "Żołnierzy Wyklętych", jakie odbyły się przed tygodniem w Waksmundzie.

darmowy hosting obrazków
Rocznica wymordowania przywódców zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” w dniu 1 marca 1951 roku obchodzona jest jako Dzień Pamięci o Żołnierzach Wyklętych. Jednym z nich był mjr Józef Kuraś „Ogień”, którego 63 rocznicę śmierci uroczyście upamiętniono w Waksmundzie.

darmowy hosting obrazków
22 lutego 1947 r. w wyniku zdrady Stanisława Byrdaka, Antoniego Twaroga i Stefanii Kruk, w Ostrowsku na Podhalu został otoczony przez obławę UB-KBW mjr Józef Kuraś ps. "Ogień", dowódca Zgrupowania Partyzanckiego "Błyskawica". Nie widząc szansy wyrwania się z okrążenia, ostatnią kulę przeznaczył dla siebie. W latach 1945-47 w oddziałach majora "Ognia" walczyło kilkuset partyzantów, kilka tysięcy ludzi współpracowało z oddziałami, które skutecznie przeciwstawiały się nowej okupacji w Małopolsce.

darmowy hosting obrazków
Więcej na temat bohaterskiego partyzanta z Podhala, patrz tutaj.
Z inicjatywy Związku Więźniów Politycznych oraz Społecznego Komitetu Pamięci Żołnierzy Konfederacji Tatrzańskiej, Rocha i Zgrupowania „Błyskawica”, w sobotę 20 lutego br. odbyły się w Waksmundzie k. Nowego Targu obchody 63 rocznicy ostatniej walki i śmierci mjr Józefa Kurasia „Orła”-„Ognia”.

darmowy hosting obrazków
Obchody rozpoczęła plenerowa inscenizacja historyczna z udziałem Grup Rekonstrukcji Historycznej z Waksmundu, Trójmiasta i Warszawy zatytułowana: „Za Orła Białego i koronę jego…’44-46”. Przedstawiono trzy epizody: jeden z czasów okupacji niemieckiej oraz dwa nawiązujące bezpośrednio do walk partyzantów „Ognia” z okupacją sowiecko-komunistyczną. Podczas ostatniego z nich odegrano scenę zdobycia posterunku Milicji.

darmowy hosting obrazków
Następnie, zebrani udali się na uroczystą mszę św. do kościoła św. Jadwigi Śląskiej, koncelebrowaną pod przewodnictwem Ks. Tadeusza Isakowicza - Zaleskiego - w intencji Podhalan poległych w walce o wolną Polskę z niemieckim i sowieckim okupantem w latach 1939-55. Msza poprzedzona była odznaczeniem oraz nadaniem stopnia kapitana – jednemu z ostatnich żyjących żołnierzy „Ognia”. Z programem artystycznym po nabożeństwie wystąpili najmłodsi mieszkańcy Waksmundu, a starsi wspominali czasy walki z oprawcami komunistycznymi.

darmowy hosting obrazków
Modlitwa i Apel Poległych z udziałem kompanii reprezentacyjnej Straży Granicznej na cmentarzu, przy grobach Konfederatów Tatrzańskich, żołnierzy Ochrony Sztabu mjr. ”Ognia” i mieszkańców Waksmundu, zakończyły oficjalny przebieg uroczystości. Po których członkowie i sympatycy Stowarzyszenia Federacji Młodzieży Walczącej zorganizowali wejście "ogniowym" szlakiem Konfederatów Tatrzańskich na Turbacz.

darmowy hosting obrazków
Więcej zdjęć z uroczystości w Waksmundzie na stronie foto.podhale.pl, patrz tutaj.
Mariusz A. Roman
[Fot. Mariusz Roman]