W najbliższą sobotę w Warszawie obędzie się kolejna manifestacja w obronie Polaków dyskryminowanych na Litwie. Organizatorzy zapraszają 30 lipca o godzinie 13.00 przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, przy Al. Ujazdowskich 1/3.
Jak podkreślają organizatorzy, powodem zorganizowania protestu jest wciąż pogarszająca się sytuacja mniejszości polskiej w Republice Litewskiej, oraz niedawne wypowiedzi Audroniusa Ażubalisa (szefa litewskiego MSZ) oraz Ireny Degutiene (marszałka Sejmu RL), informujących, że "mniejszość polska (czytaj: jej traktowanie) to wewnętrzna sprawa Litwy".
W programie manifestacji przewidziano m.in.:
- wypuszczenie metrowego balonu z listem do premiera RL, - zaprezentowanie karykatur polityków litewskich, - rozwinięcie plakatu: Kubiliusa Gargamela i Grybauskaite Hogaty - źle traktujących smerfy w biało-czerwonych czapeczkach.
Organizatorzy zamierzają zwrócić się także do premiera Donalda Tuska i liderów wszystkich partii politycznych o:
- podjęcie stanowczych działań mających na celu umożliwienie normalnego życia Polakom na Litwie, a pośród wielu spraw na to się składających m.in.: przyszłość po studiach w Polsce lub skończeniu polskiej szkoły na Litwie, bez szykan na rynku pracy,
- skłonienie rządu Litwy do zaprzestania zachowań przypominających do złudzenia początki narodzin państw totalitarnych i wykazanie, że nie trafiła ona do Unii Europejskiej przez pomyłkę,
- uratowania polskiego szkolnictwa na Litwie, a także sprawienie, że będzie ono w jakikolwiek skuteczny sposób konkurencyjne na terenie, w większości etnicznie polskiej, Wileńszczyzny.
Organizatorami manifestacji są: Stowarzyszenie Memoriae Fidelis, Stowarzyszenie KoLiber, Federacja Organizacji Kresowych, Fundacja Wolność i Demokracja.
Oblężenie Malborka – jedna z najciekawszych historycznych imprez plenerowych – odbywa się już po raz dwunasty. Jak co roku program wielkiej inscenizacji historycznej „Oblężenie Malborka” (21-24 lipca 2011) pełen jest niesamowitych atrakcji dla całych rodzin. Spektakl w tym roku reżyseruje słynny Bogusław Wołoszański.
Jedna z największych w Europie inscenizacji historycznych, „Oblężenie Malborka”, cieszy się już międzynarodową sławą. Od dwunastu lat, w gorące letnie dni, na Pomorze zjeżdżają miłośnicy „podróży w czasie” z całego świata, ale zobaczyć ten wyjątkowy spektakl, przygotowywany z dbałością o najmniejsze szczegóły.
Jak zwykle w ramach imprezy organizowane jest szereg atrakcji przygotowanych specjalnie z myślą o całych rodzinach. Przez wszystkie dni na terenach przyległych do zamku odbywają się szranki i konkursy rycerskie, turnieje łucznicze i kusznicze, plebejskie gry i zabawy, pokazy teatralne, a także jarmark rzemiosł średniowiecznych. Wszystko to tworzy atmosferę podróży w czasie do średniowiecza, na którą zawsze można liczyć w Malborku w drugiej połowie lipca.
Kulminacyjnym punktem każdego dnia jest inscenizacja bitwy o malborski zamek, nawiązująca do wydarzeń z 1410 roku, gdy wojska polsko-litewskie króla Władysława Jagiełły bezskutecznie oblegały warownię po marszu spod Grunwaldu.
Na Wałach von Plauena, w świetle płonących pochodni i ognisk toczyć boje będzie ponad dwustu statystów uzbrojonych w prawdziwy oręż. Podczas odtwarzania historycznych wydarzeń wykorzystane zostaną żywe konie, repliki machin miotających pociski zbudowane na wzór średniowiecznych oryginałów, w tym ogromna ruchoma wieża oblężnicza.
W tym roku scenarzystą i reżyserem spektaklu opowiadającego wydarzenia sprzed 601 lat jest Bogusław Wołoszański, dziennikarz znany przede wszystkim z programów telewizyjnych pt. "Sensacje XX wieku".
Jedną z nowości jest projekcja filmów, które wprowadzą widzów w nocną rekonstrukcję wydarzeń z 1410 roku. Dodatkowo będzie można zwiedzić Park Machin Oblężniczych, (patrz tutaj) zbudowanych na podstawie historycznych podań, przy użyciu tylko i wyłącznie dawnych metod ciesielskich. Dzieci na pewno chętnie zwiedzą też wioskę LEGO, która powstanie na Przedzamczu.
Organizatorzy, czyli Muzeum Zamkowe w Malborku, postanowili zadbać również o edukacyjny walor wydarzenia. Z wygłaszanych przez specjalistów wykładów dowiemy się między innymi tego, jak wyglądała tradycja grunwaldzka w Polsce, czym zajmowali się polscy i krzyżaccy dyplomaci, jak średniowieczni mieszkańcy Malborka radzili sobie bez lodówek i jak oblegano miasto w 1945 r.
Więcej informacji, w tym szczegółowy program, patrz tutaj.
Jeszcze tylko do 29 lipca zbierane będą podpisy pod obywatelskim projektem ustawy o zachowaniu przez państwo polskie większościowego pakietu akcji Grupy Lotos S.A. Autorzy projektu podkreślają, że strategiczne przedsiębiorstwo przynoszące ogromne zyski do budżetu nie powinno trafić w obce ręce. Zwłaszcza, że zabiegają o pakiet kontrolny firmy rosyjskie.
Właścicielem większościowym Grupy Lotos S.A. (53,19 proc.) wciąż pozostaje skarb państwa. W momencie jednak sprzedaży tych akcji przez rząd, istnieje niebezpieczeństwo, że Polska straci strategiczny zakład, najprawdopodobniej na rzecz mało przychylnych nam firm rosyjskich, od których to i tak już w dużej mierze uzależnieni jesteśmy energetycznie.
Grupa Lotos, w skład której wchodzą rafinerie i inne zakłady na terenie całej Polski ma zostać sprzedana za ok. 5 mld zł., tymczasem inwestycje w samą rafinerię gdańską Lotosu w ostatnich latach opiewają na ok. 10 mld zł. Do tego niezbyt logicznego rachunku warto dodać jeszcze jedną liczbę – rocznie z podatków Grupy Lotos budżet państwa uzyskuje ok. 3 mld zł. Sprzedaż pokryje więc jedynie dwuletnie wpływy budżetu z podatków. Nie wspominając o ewentualnych wpływach z dywidendy.
Dodatkowo należy liczyć się z tym, że nowy właściciel albo zostanie czasowo zwolniony z podatków, albo będzie starał się ograniczyć ich wysokość za wszelką cenę. Sprzedaż firmy nieuchronnie pociągnie za sobą także jej restrukturyzację i masowe zwolnienia w całym kraju.
Koniec Polskiego Lotosu to najprawdopodobniej także koniec sponsorowanych przez niego klubów i związków sportowych. Lotos to obecnie największy sponsor sportu w Polsce, nastawiony nie tyle na promowanie gwiazd co przede wszystkim na sportową edukację młodzieży.
Dlatego właśnie przygotowano Obywatelski Projekt Ustawy o Zachowaniu Przez Państwo Polskie Większościowego Pakietu Akcji Grupy Lotos SA. W tym celu potrzebne jest zebranie 100-tysięcy podpisów od osób popierających ideę Polskiego Lotosu. Liczy się każdy podpis!!! Druk zbierania podpisów można pobrać tutaj.
Obława augustowska, zwana również niekiedy: małym, drugim lub podlaskim Katyniem, była największą zbrodnią dokonaną przez Sowietów na obywatelach polskich po zakończeniu II wojny światowej. Po pacyfikacjach dokonywanych w lipcu 1945 r. przez NKWD, zaginęło ok. 600 działaczy podziemia niepodległościowego z okolic Augustowa i Suwalszczyzny. Wszystko wskazuje na to, że zostali zamordowani. Do dziś nie wiadomo, gdzie spoczywają ich szczątki.
W lipcu 1945 r. oddziały Armii Czerwonej wspomagane przez UB i MO przeprowadziły szeroko zakrojoną akcję pacyfikacyjną obejmującą tereny Puszczy Augustowskiej i jej okolic. Do dzisiaj trudno jest wyznaczyć daty graniczne obławy. Dokumenty wskazują na daty: 12-18 lipca, 11-24 lipca oraz 10-25 lipca 1945 r. W czasie obławy zatrzymano kilka tysięcy osób. Aresztowanych umieszczano w tzw. obozach filtracyjnych, przesłuchiwano, bito i torturowano. Przesłuchujący ich oficerowie sowieccy starali się ustalić, czy zatrzymani są członkami Armii Krajowej lub innej niepodległościowej organizacji.
Trwała selekcja zatrzymanych i zmiany miejsc odosobnienia. Osoby uznane za działaczy podziemia trafiały do kolejnego miejsca uwięzienia, inne były po kilku, kilkunastu dniach zwalniane. Część zatrzymanych, w liczbie około 600 osób, wywieziono w nieznanym kierunku. Los tych osób jest nieznany do dziś, ale wszystko wskazuje na to, że zostały zamordowane.
W Gibach usytuowano w 1991 r. symboliczny pomnik poświęcony ofiarom obławy.
W śledztwie prowadzonym obecnie przez IPN (wcześniej przez ówczesną Prokuraturę Wojewódzką w Suwałkach) przesłuchano dotąd ponad 600 świadków, w tym członków rodzin i sąsiadów osób, które zaginęły bez śladu. Instytut podkreśla jednak, że aby odtworzyć los tych osób i wskazać miejsce ich pochówku niezbędne jest dotarcie do informacji z archiwów rosyjskich. Chodzi głównie o archiwa jednostek sowieckich, biorących udział w obławie.
Kilka tygodni temu w Rosji ukazała się sensacyjna książka Nikity Pietrowa pt. "Według scenariusza Stalina", która odsłania szczegółowy plan zbrodni wojennej sprzed 66 lat. Już wiadomo: była natychmiastowa egzekucja jeńców bez stawiania ich przed sądem, był rozkaz generała Wiktora Abakumowa, dowódcy radzieckiego kontrwywiadu wojskowego.
W 1987 roku powstał Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w lipcu 1945 roku. W materiale dowodowym sprawy jest kopia dokumentacji zgromadzonej przez ten komitet.
Polecam również krótki film z tegorocznych obchodów rocznicowych, patrz poniżej:
Mija 67 rocznica operacji „Ostra Brama”, zakładającej w ramach Akcji Burza samodzielne opanowanie Wilna przez oddziały Armii Krajowej. W ten sposób żołnierze z orzełkami na rogatywkach chcieli zaznaczyć, że to właśnie oni są gospodarzami północno-wschodnich ziem Rzeczypospolitej. Inicjatorem operacji "Ostra Brama" był major Maciej Kalenkiewicz "Kotwicz", cichociemny, dowódca Nadniemeńskiego Zgrupowania Okręgu Nowogródzkiego AK.
Według planu operacji, połączone siły okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego AK - miały uderzyć samodzielnie na Wilno tuż przed wkroczeniem na przedpole miasta wojsk sowieckich i wystąpić wobec nich z pozycji przedstawicieli pełnoprawnych władz Rzeczypospolitej. Główne uderzenie sił AK miało nastąpić od wschodu i południowego wschodu. Chodziło o to, by uprzedzić działania Armii Czerwonej i podkreślić samodzielność walk.
Plan operacji zakładał, że po rozpoczęciu walk Niemcy szybko wycofają się z Wilna. Jednak na mocy rozkazu Hitlera miasto zostało przekształcone w strefę ufortyfikowaną, tzw. Fester Platz, obsadzoną przez ok. 18-tysięczny garnizon.
Walki o Wilno
Operacja „Ostra Brama” trwała od 7 do 13 lipca 1944 r. Rozkaz o jej rozpoczęciu wydał Dowódca Okręgu Wileńskiego AK ppłk Aleksander Krzyżanowski „Wilk”. Początkowo wzięło w niej udział około 4 tysięcy żołnierzy AK, wspieranych przez dwa działka przeciwpancerne oraz kilka moździerzy i granatników. W sumie jednak w bezpośrednich walkach o Wilno oraz w zewnętrznych atakach na linie komunikacyjne i pojedyncze oddziały Wehrmachtu uczestniczyło ponad 12,5 tys. żołnierzy AK.
7 lipca wieczorem Wilno zaczęli szturmować Sowieci. W bezpośrednich walkach na kierunku wileńskim wzięło wówczas udział około 100 tysięcy żołnierzy wspieranych przez kilkaset czołgów i masowe naloty lotnictwa. Oddziały garnizonu konspiracyjnego AK miasta Wilna, które wobec spóźnionego dotarcia rozkazów rozpoczęły atak z kilkugodzinnym opóźnieniem, opanowały własnymi siłami prawobrzeżną część miasta i, współdziałając z jednostkami sowieckimi, atakowały w części lewobrzeżnej.
Zarówno przed jak i w czasie Powstania Wileńskiego polscy partyzanci musieli także ścierać się z partyzantką litewską, litewskimi oddziałami podporządkowanymi Niemcom w tym policji oraz partyzantką sowiecką (która podpisała rozejm z Polakami, dopiero w chwili wkroczenia do walk oddziałów Armii Czerwonej).
Polska flaga na Wzgórzu Zamkowym
W czwartek 13 lipca, całe Wilno znalazło się w rękach Armii Czerwonej oraz AK. Rankiem tego dnia, gdy trwały jeszcze walki, biało-czerwony sztandar był dwukrotnie zawieszany na baszcie Zamku Gedymina, na zdobytym przez AK Wzgórzu Zamkowym. I dwukrotnie polską chorągiew zdejmowały wojska sowieckie, by ostatecznie po południu zastąpić ją sztandarem z czerwoną gwiazdą.
Oddziały polskie, atakujące Wilno z zewnątrz, zagrodziły drogę wycofującym się z Wilna Niemcom, staczając 13 lipca krwawą bitwę pod Krawczunami. Zginęło w niej bądź trafiło do niewoli blisko 1000 Niemców. Udało się ujść m.in. gen. Rainerowi Stahelowi, dowódcy niemieckiej załogi. W całej operacji „Ostra Brama” zginęło blisko 500 akowców, ponad 1000 zostało rannych.
Nazajutrz komendant Podokręgu Nowogródzkiego AK ppłk dypl. "Poleszuk" (Adam Szydłowski) przekazał za pośrednictwem znajdującej się w jego dyspozycji radiostacji następujący meldunek do dowódcy AK w Warszawie: "Wilno zdobyte przy znacznym udziale AK, która weszła do miasta. Duże zniszczenia i straty. Stosunki z armią sowiecką chwilowo poprawne. Rozmowy w toku. Wilno przeżyło bardzo krótką, ale jakże radosną chwilę wolności. 14 VII - polskość miasta bije w oczy. Pełno naszych żołnierzy. Służba opl. polska. Szpitale przepełnione, wszystkie w rękach polskich. Władze administracyjne ujawnią się w najbliższym czasie. Litwinów nie ma".
Walki o Wilno w lipcu 1944 r. miały charakter lokalnego powstania przeciwko Niemcom, które o miesiąc poprzedziło wybuch Powstania Warszawskiego. Operacja „Ostra Brama” była swoistym testem lojalności Sowietów w stosunkach z Polakami. Zdobyciem Wilna Komenda Główna AK chciała udokumentować Stalinowi i całemu światu polskość Kresów Północno-Wschodnich.
Epilog
17 lipca Sowieci podstępnie aresztowali komendanta okręgu „Wilka” wraz z licznymi oficerami, spotykając się z nimi pod pozorem kontynuacji rozmów na temat stworzenia polskiego korpusu. Zgromadzone oddziały akowskie próbowały wymknąć się obławie, ruszając do pobliskiej Puszczy Rudnickiej. Po dwóch dniach znalazły się jednak w okrążeniu.
Sowietom udało się internować niespełna 6000 żołnierzy, reszcie udało się skutecznie rozproszyć lub przebić na teren Polski centralnej, by dalej kontynuować walkę. Internowani w większości odmówili wstąpienia do armii Berlinga, za co zostali wywiezieni do Kaługi, gdzie przez kilka lat służyli w batalionach roboczych Armii Czerwonej, wyrąbując lasy. Oficerów aresztowano, osądzono i wywieziono do Riazania.
Ze względu na to, iż operacja Ostra Brama była niezgodna z między alianckimi ustaleniami tzw. wielkiej trójki, co do przynależności państwowej Wilna i ustaleniu nowej granicy polsko-radzieckiej na Linii Curzona, minister informacji Wielkiej Brytanii Brendan Bracken nałożył cenzurę prewencyjną na wszelkie informacje w brytyjskich mediach o jej przeprowadzeniu, wskutek czego nie została ona zauważona na Zachodzie.
Film poświęcony Powstaniu Wileńskiemu, patrz poniżej:
Propagandowy film sowieckiej kroniki filmowej przemilczającej udział AK w wyzwoleniu Wilna, patrz poniżej:
Urodzony w 1969 roku, politolog, specjalizujący się w samorządzie terytorialnym, ukończył również studia podyplomowe na kierunku zarządzania i przedsiębiorczości. Przywiązany do tradycyjnych wartości katolickich. Od 1991 roku znany jest ze swojej działalności na Kresach.
W latach 80-tych tworzy w podziemiu struktury gdyńskiej Federacji Młodzieży Walczącej. W maju i sierpniu 1988 roku czynnie wspomagał protest robotniczy na Wybrzeżu. Wielokrotnie represjonowany za działalność polityczną przez organa władzy komunistycznej.
W latach 1993-2002 redaktor naczelny „Prawicy Polskiej”, pisma redagowanego przez środowiska prawicowe Kaszub i Pomorza. Z czasem wokół „PP” powstało środowisko polityczne.
W latach 1998-2006 radny Rady Miasta Gdyni.