Najpierw Sędziowie Trybunału
Konstytucyjnego sami biorą udział w procesie uchwalania sprzecznego z
konstytucją prawa, a potem orzekają w sprawie zgodności uchwały z prawem.
Przewodniczący TK uczestnicząc w legislacji bezprawia - całkowicie
skompromitował tą instytucję. Można by mnożyć przykłady, uważam – że najlepiej
ujął ten proceder Kornel Morawiecki w swojej dzisiejszej telewizyjnej
wypowiedzi, cyt.: „to tak jakby najpierw ukraść, a potem krzyczeć łapać
złodzieja”. Nic dodać, nic ująć.
A wszystko dlatego, że
od 1989 roku zamiast wzorem chociażby postsowieckiej Litwy - restytuować II RP,
narzucono nam jedynie przemodelowanie okupacyjnego tworu jakim była PRL, w
ramach układów bardziej oficjalnych przy tzw. „okrągłym stole” oraz tych mniej
oficjalnych prowadzonych w Magdalence. Przez następne lata w wyniku tych
„porozumień” obowiązywała w Polsce wciąż poprawiana konstytucja stalinowska, a
od 1997 roku z inicjatywy, o ironio prezydenta postkomunisty, obowiązuje
przegłosowana w referendum obecna konstytucja, którą jak możemy się obecnie
przekonać, mają w głębokim poważaniu, także jej twórcy.
O konsekwencjach
porozumień z Magdalenki powiedziano i napisano już tak wiele, że nie chcąc się
powtarzać, wspomnę jedynie o aspekcie emocjonalnie najważniejszym dla mnie, a
mianowicie braku przywiązania do idei suwerenności państwa przez współczesne
elity w Polsce. W konsekwencji podległość Sowietom do 1989 roku zastąpiono
wasalstwem na rzecz Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, Niemiec i w
zależności od okoliczności – kogo tam jeszcze?
Ci, którzy odpowiadają
za ten stan rzeczy, w tym m.in.: za bezkarność komunistycznych oprawców i
sowieckiej agentury, dzisiaj krzyczą z mównicy sejmowej „precz z komuną” – to
prawdziwy chichot historii jaką zafundowały nam łże elity i massmedia z nimi
związane. Czy naprawdę musiało dojść aż do tego? Czy ogłupianie narodu musiało
trwać niespełna 26 lat? Można by mnożyć stawianie pytań retorycznych… A
przecież wszystko mogło odbyć się inaczej.
Wystarczyło, nie dać
się zmanipulować i nie lecieć na lep bezpieki, nie siadać z nimi do stołu.
Poczekać, aż system komunistyczny i tak wreszcie się zawali, przesłanek do tego
w 1989 roku było aż nadto. Nie tworzyć ostatniego rządu PRL z Mazowieckim na
czele, ale strajkować, kontestować, bojkotować i przede wszystkim z komunistami
nie rozmawiać, aby ich nie legitymizować. Zresztą do rozmów tych zasiedli w
większości jedynie Ci, którzy byli przez system agenturalnie prowadzeni i
przygotowywani do tej roli przez lata lub ludzie naiwni, którzy dali się przez tych
pierwszych zwieźć. Dla świata, któremu było to jak najbardziej wygodne, to
wystarczyło…
O ileż lepszą Polakom
zapewniono by przyszłość doprowadzając do powrotu z wychodźtwa suwerennych
władz Rzeczpospolitej z Prezydentem Ryszardem Kaczorowskim na czele. W sposób
jednoznaczny dalibyśmy wtedy światu do zrozumienia, że w Polsce wojna skończyła
się dopiero w 1989 roku, a wszelkie zobowiązania PRL-u są po prostu niebyłe,
gdyż PRL był formą władzy okupacyjnej eksploatującej naród na rzecz obcej nam
dominacji sowieckiej. Dysponując tak wielu surowcami, tanią siłą roboczą i
energią bylibyśmy bezkonkurencyjni w Europie, a mając tak przedsiębiorczych
obywateli – po prostu tą Europę byśmy zdominowali mając dostęp do technologii.
Do tego jednak
potrzebny był powrót legalny władz Rzeczpospolitej do Kraju, gdzie zgodnie z
konstytucją kwietniową Prezydent miałby 3 miesiące na rozpisanie prawdziwie
wolnych wyborów do parlamentu. A parlament z mocy tejże samej konstytucji na
swoim pierwszym posiedzeniu zobligowany był do podjęcia prac nad nowelizacją
jedynej legalnej w 1989 konstytucji, jaką była konstytucja kwietniowa. Jaka
inna polska konstytucja, (ba, żadna z innych uchwalonych na świecie)
przewidywała tak precyzyjnie i umożliwiała trwanie ciągłości suwerennej władzy
podczas wojny w której agresorzy pozbawiali naród terytorium. Przodkowie nas
nie zawiedli, czy jako naród zdaliśmy egzamin przed 26 laty – to już inna
sprawa.
Niestety, wmówiono nam
wtedy i wmawia się nam do dzisiaj, że nie można było inaczej, że inaczej to
byłaby powtórka z Rumunii itp. Tymczasem, to właśnie w Polsce w tymże 1989 roku
ginęli polscy księżą: Niedzielak, Suchowolec i Zych, a z jeziorka w Kętrzynie
wyłowiono ciało Roberta Możejki, działacza Federacji Młodzieży Walczącej.
Służba Bezpieczeństwa miała się jak najlepiej i z równą zaciekłością dla nowego
premiera infiltrowała tych, którzy trwali w opozycji do „okrągłego stołu”. W
następnych latach z zaciekłą brutalnością traktowano tych, którzy próbowali nie
dopuścić do palenia akt w budynkach PZPR. Potem była „gruba kreska”,
uwłaszczenie komunistów kosztem narodu, nocna zmiana blokująca proces
dekomunizacji i lustracji, aż wreszcie nazwanie Jaruzelskiego – „człowiekiem
honoru”, od którego Michnik kazał się nam odpie…
Dlatego dzisiaj kiedy
Prezydent Andrzej Duda zachęca nas do budowania wspólnoty narodowej, kiedy
wybory wygrywają ugrupowania (PiS, Kukiz 2015), które wprost w swoich
programach odwołują się do zapisów brzmiących jednoznacznie z tymi zawartymi w
konstytucji kwietniowej, należałoby wreszcie zarzucić politykę półśrodków i
pomyśleć o autentycznej restytucji Rzeczpospolitej, przywracając nam ciągłość
prawną z II RP.
Mariusz
A. Roman