Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 4 czerwca 1989. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 4 czerwca 1989. Pokaż wszystkie posty

piątek, 11 listopada 2011

Kiedy wreszcie niepodległość?

Dziewięćdziesiąta trzecia rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę skłania do refleksji. Zwłaszcza, że wielu w tym media, stara się porównywać dwudziestolecie międzywojnia do dwudziestolecia, z jakim mamy do czynienia w Polsce po 1989. Tymczasem, podstawowa różnica między II a III Rzeczpospolitą, wynika z poczucia dumy wolnego narodu, dążącego do upodmiotowienia swojej pozycji na arenie międzynarodowej. Takiego mocarstwowego myślenia, tak bardzo brakuje nam dzisiaj, kiedy zmuszeni jesteśmy szukać miejsca dla siebie tam, gdzie wskazują je nam silniejsi.
darmowy hosting obrazków
Przypomnijmy zatem, w II Rzeczpospolitej byli różni politycy, zdarzały się też skandale, a nawet korupcja. Dominującym był jednak wzór poświęcenia dla Ojczyzny i wierności imponderabiliom, który emanował z takich postaci, jak m.in.: Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski, Roman Dmowski, Władysław Grabski czy Eugeniusz Kwiatkowski. Można się było nie zgadzać z taką czy inną prezentowaną wizją państwa, ale nie można było twórcom niepodległości zarzucić prywaty.
Niepodległa
Marszałek Józef Piłsudski uważał, że nieważne, z kim się mówi, ważne, by w rozmowach z przedstawicielami innych państw występować jak równy z równym, bo tylko w ten sposób można bronić polskiego interesu narodowego. To poczucie dumy i wartości w II Rzeczpospolitej było głęboko wpojone, stąd brały się wzorce wychowawcze, przekładane na system edukacji, jakże różnej od tej obecnej. Nie sposób pominąć także sukcesów gospodarczych: silna i stabilna waluta, nowoczesna myśl naukowa i techniczna, rozwój własnego przemysłu, powstał m.in.: Centralny Okręg Przemysłowy, magistrala węglowa uniezależniająca nas od Niemiec oraz port w Gdyni. A co udało się nam zbudować przez ostatnie 20 lat?
II Rzeczpospolita powstała w skrajnie gorszych warunkach niż III RP, jej granice Polacy zmuszeni byli wywalczyć sobie sami. Warto sobie uświadomić, że ziemie polskie gospodarczo były bardziej zniszczone po I niż po II wojnie światowej. Wreszcie, musiano te ziemie gospodarczo, infrastrukturalnie i administracyjnie zjednoczyć po trzech systemach zaborczych. Jednak dochód narodowy na głowę był w latach trzydziestych wyższy niż w Hiszpanii, Portugalii czy krajach bałtyckich. To, że dzisiaj nikt – przynajmniej oficjalnie i przynajmniej na razie nie kwestionuje prawa Polaków do własnego państwa, że nie jest to państwo małe, ale średniej wielkości kraj w Europie, jest największym i trwałym osiągnięciem tamtego pokolenia.
Post-PRL
Tymczasem narodziny III Rzeczpospolitej były jedynie, nieudolną próbą reformowania Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, w wyniku koncesjonowanych, zupełnie niedemokratycznych wyborów. Powstały w ten sposób twór państwowy nie miał nic wspólnego z ideałami niepodległościowymi kilku pokoleń Polaków pragnących przywrócenia niepodległości w 1918 roku. Umożliwił za to uwłaszczenie nomenklatury komunistycznej, przywrócił również realny wpływ na władzę: agentom i postkomunistom przefarbowanym w socjaldemokrację, a ostatnio także w tzw. nową lewicę.
Czy Polska wybiła się na niepodległość po czerwcowych wyborach 1989 roku? Czy państwo działające w oparciu o konstytuantę pisaną pod dyktando okupanta, w którym 60 proc. miejsc w Sejmie było z nadania komuny - a nie z wyboru, w którym prezydentem zostaje agent sowiecki - odpowiedzialny za śmierć swoich rodaków, mogło być niepodległe? Czy premier rządu pozwalający na niszczenie teczek z archiwów Sb-eckich, który wysyłał brygady antyterrorystyczne przeciwko patriotycznej młodzieży w obronie PZPR, był premierem niepodległego państwa? Wreszcie czy w normalnym, wolnym kraju pozwala się na rozkradanie majątku wypracowywanego przez pokolenia?
darmowy hosting obrazków
Odpowiedź jest oczywista – Polska w 1989 roku była mniej niepodległa od Królestwa Kongresowego (1815-1830). W tamtej Polsce, poza stwarzaniem pozorów, władza utożsamiana z premierem Mazowieckim, a potem także z prezydentem Wałęsą, miała mentalność lokaja, na dowód wystarczy sobie przypomnieć, choćby czas kryzysu związany z puczem Janajewa, kiedy to słano wiernopoddańcze depesze z Warszawy do Moskwy. Tymczasem, rozpadał się Związek Radziecki, kraje bałtyckie z marszu przywracały swój przedwojenny ustrój, Niemcy się jednoczyły, Czechy przeprowadziły uwłaszczenie. Polska pozostawała w tyle.
Wybijanie się na niepodległość
Przypomnijmy, Polska na niepodległość zaczęła się wybijać dopiero w wyniku przeprowadzenia pierwszych wolnych wyborów parlamentarnych, w wyniku których, w pełni demokratycznie wyłoniony Sejm - powołał rząd Jana Olszewskiego. To właśnie ten rząd podjął wtedy, próbę zbudowania pierwszego po 1939., w pełni suwerennego, sprawiedliwego i sprawnego państwa. To właśnie rząd Jana Olszewskiego w wymiarze politycznym - próbował przeprowadzić dekomunizację, lustrację oraz oczyszczenie struktur państwa z aparatu bezpieczeństwa. W wymiarze gospodarczym starał się przeprowadzić reprywatyzację, wdrożyć w życie idee powszechnego uwłaszczenia. Jednak rząd ten napotkał zmasowany opór wszystkich tych, którzy byli wierni ustaleniom z Magdalenki. Przypomnijmy, dokonano wtedy swoistego zamachu stanu, a już wkrótce postkomuniści (nie licząc krótkiej przerwy na rządy AWS-UW), przywrócili w Polsce swoje niepodzielne wpływy.
Jak dotychczas pojawiła się jeszcze tylko jedna, niestety nieudana próba wyrwania naszego kraju z tego letargu… Polskie społeczeństwo, zszokowane, oburzone aferami, w tym najgłośniejszą z nich – aferą Rywina, przejrzało na oczy i podjęło decyzję o przeprowadzeniu radykalnych zmian. Większość oddanych głosów podczas wyborów w 2005 roku padło na PO i PiS, które w ten czy inny sposób kwestionowały istniejący porządek. Niestety, wkrótce znowu górę wzięła małostkowość naszych dzisiejszych polityków, niezdolnych do stworzenia trwałej i większościowej koalicji, mogącej dokonać zmian w konstytucji, by radykalnie przemodelować nasz ustrój i kraj.
W konsekwencji ugrupowania post-solidarnościowe trwają w wyniszczającej siebie nawzajem wojnie i wciąż trwamy w stagnacji a korzystają jedynie na sytuacji różni cyniczni pseudo uzdrowiciele spod znaku Palikota. Wygląda na to, że naprawdę już wkrótce dotkniemy dna, podobnie jak w czasach saskich. Wtedy utraciliśmy suwerenne państwo, czy dzisiaj jesteśmy w stanie odbić się od tego przysłowiowego dna by wybić się na niepodległość?
Polecam krótką retrospekcję filmową z obchodów I rocznicy odzyskaniu niepodległości, patrz poniżej:
Mariusz A. Roman
[Fot. Wikipedia]

sobota, 4 czerwca 2011

Jakie znowu święto wolności?

Zbigniew Herbert pisał przed laty, że jeżeli Polska odzyska utraconą niepodległość, to wybiegnie na ulice Paryża i będzie krzyczał w kierunku każdego napotkanego przechodnia Vive la Pologne. Jednak, naszemu wielkiemu wieszczowi nie przyszło do głowy wybiec na ulice Paryża w dniu 4 czerwca 1989 roku. Nie zrobił tego nigdy, aż do chwili swojej śmierci w 1998 roku.
darmowy hosting obrazków

I znowu feta w rocznicę wyborów z 1989 roku. Wystawy, akademie, odznaczenia... Bryluje prezydent państwa, który jak sam wielokrotnie wcześniej podkreślał – że, 4 czerwca 1989 miał wątpliwości - co do sukcesu, teraz buńczucznie ogłasza nam nowe święto – święto wolności. Pomimo tego, że mediom często zdarza się nawet twierdzić, że 4 czerwca jest rocznicą „pierwszych wolnych wyborów” w Europie Wschodniej, a zarazem datą graniczną upadku komunizmu i odzyskania przez Polskę niepodległości. To jednak nie wszyscy Polacy ulegają podobnym nastrojom i nie podlegają zbiorowej amnezji świętowania.

Przecież jeszcze na kilka dni przed rozpoczęciem rozmów „okrągłego stołu” z tzw. opozycją konstruktywną gotową na podjęcie kompromisu z komunistami, „nieznani sprawcy” mordują 20 stycznia 1989 roku ks. Stanisława Niedzielaka, a 30 stycznia tego samego roku – ks. Stanisława Suchowolca – zaangażowanych m.in. w pomoc dla więzionych i represjonowanych działaczy „S”. Na kilka dni przed samymi wyborami z czerwca 1989 roku ginie utopiony w kętrzyńskim jeziorku przez tych samych „nieznanych sprawców” – Robert Możejko, działacz Federacji Młodzieży Walczącej...

Mówi ostatni więzień komunizmu

Wybory z 4 czerwca 1989 były klasycznym przykładem wyborów niedemokratycznych, a ich wynik z góry ukartowano w wyniku porozumień: Okrągłego Stołu i tych tajnych w Magdalence. Gwarantując w nich 65 proc. miejsc dla PZPR i jej satelickich organizacji partyjnych, a tylko 35 proc. dla tzw. strony społecznej. A jak się plan za pierwszym razem nie powiódł, bo wyborcy odrzucili tzw. listę krajową, to zrobiono tzw. dogrywkę z wyborów. Żartowano wtedy w szeregach tzw. opozycji „niekonstruktywnej”, że Wałęsa z Jaruzelskim i Kiszczakiem zafundowali nam 35 proc. demokrację, a wiadomo, tak jak nie ma 35 proc. dziewictwa, tak i niemożliwa jest 35 proc. demokracja.
darmowy hosting obrazków

Do 23 grudnia 1989 roku, a więc także w czasie, gdy premierem PRL był już Tadeusz Mazowiecki, w wiezieniu w Barczewie przetrzymywano wciąż Józefa Szaniawskiego, więźnia systemu komunistycznego w Polsce. W wywiadzie, jakiego udzielił on przed dwoma laty „Naszemu Dziennikowi”, mówi o 4 czerwca 1989 wprost:

- Jak mogę uznać ten dzień za datę zwycięstwa nad komunizmem, skoro siedziałem tego dnia w więzieniu? I to w więzieniu bez wątpienia komunistycznym. Mało tego, po tym rzekomym zwycięstwie nad komunizmem siedziałem tam jeszcze pół roku. Kto mnie wtedy więził, jak nie komuniści?

Poproszony jednak przez dziennikarza, aby odniósł się do tego problemu, abstrahując od swoich osobistych przeżyć i doświadczeń, stwierdza jeszcze bardziej dosadnie:

- Podobnie uważam, że tego dnia komunizm w Polsce wcale się nie skończył. Formalnie państwo o nazwie PRL istniało do grudnia 1989 roku. Mazowiecki nie tylko nie był pierwszym niekomunistycznym premierem, ale był ostatnim premierem komunistycznego rządu. Był nim ze względu na swój życiorys, na nazwę państwa, którym rządził, i ze względu na to, że na tę funkcję został wykreowany nie tylko przez Geremka, Wałęsę, Michnika, Jaruzelskiego i Kiszczaka, ale także przez ambasadora Związku Sowieckiego Wiktora Borowikowa. Warto podkreślić, że gdy Mazowiecki został premierem, to pierwszym gościem, jakiego przyjął, był gen. Władimir Kriuczkow, szef, KGB. To on jako pierwszy przyjechał złożyć Mazowieckiemu osobiste gratulacje. To daje wiele do myślenia. W rządzie Mazowieckiego Kiszczak dostał, oprócz funkcji szefa MSW, także tekę wicepremiera, a więc patrząc obiektywnie w kategoriach hierarchii państwowej, człowiek odpowiedzialny za śmierć górników w kopalni "Wujek", szef bezpieki w strasznej dekadzie lat 80., w rządzie Mazowieckiego awansował. Podobnie Wojciech Jaruzelski - z I sekretarza KC PZPR awansował na prezydenta III RP. Takie są fakty dotyczące zwycięstwa nad komunizmem 4 czerwca, a cały ten solidarnościowy sztafaż to manipulacja służąca robieniu ludziom wody z mózgu.

Trudno mi się nie zgodzić z autorem powyższych słów, zwłaszcza, iż sam zostałem zatrzymany i pobity w żoliborskim komisariacie MO w drugiej połowie lipca 1989 roku. A powodem mojego zatrzymania był kolportaż zdjęć Wojciecha Jaruzelskiego, podobno obrażających wtedy majestat Prezydenta PRL, którym 19 lipca 1989 roku został właśnie Jaruzelski w wyniku zdrady 19 posłów i senatorów OKP.

Czym zatem były wybory z 1989?

Z całą pewnością wyborów z 1989 roku nie należy utożsamiać z upadkiem komunizmu ani w Polsce, ani tym bardziej w Europie Środkowo-Wschodniej. W Polsce rok 1989 umożliwił raczej skuteczne przedłużenie agonii systemu komunistycznego na następne kolejne dziesięciolecia w sytuacji, kiedy uwarunkowania międzynarodowe kończyły jego racje bytu. Dzięki tamtym wyborom i tamtemu porozumieniu stało się możliwe uwłaszczenie komunistów kosztem całego narodu i zalegalizowanie zbrodni komunistycznych poprzez zapewnienie im „grubej kreski”.
darmowy hosting obrazków

I jeszcze jedna ciekawa konkluzja podczas zebrania założycielskiego Stowarzyszenia Federacji Młodzieży Walczącej bodajże we wrześniu 2007 roku, Sławomir Cenckiewicz, znany historyk i dawny działacz FMW, zaprezentował nieznany wcześniej film, nagrany podczas spotkania Lecha Wałęsy z przedstawicielami związkowymi a jednocześnie funkcjonariuszami MO z początków 1990 roku. Trudno nam było uwierzyć w to, co wtedy zobaczyliśmy. Otóż Lech Wałęsa przekonywał zebranych, aby nie mieli żadnych zahamowań, w używaniu siły, w celu przywracania porządku publicznego, zwłaszcza w stosunku do grup radykalnej młodzieży.

W innym tekście, Sławomira Cenckiewicza czytamy: Klimat przełomu lat 1989/1990 oddają też w jakiś sposób dokumenty odnalezione w Instytucie Pamięci Narodowej. Zwłaszcza jeden, z którego wynika, że jeszcze w końcu maja 1990 r. już nie Służba Bezpieczeństwa, a Urząd Ochrony Państwa rozpracowywał trójmiejską FMW. „Prowadzone przez nią akcje mają coraz mniejszy rezonans społeczny. Działalność FMW ulegnie prawdopodobnie całkowitemu zanikowi” – napisał kończący sprawę operacyjnego rozpracowania kryptonim „Federacja” funkcjonariusz UOP ppłk Andrzej Kuziała z WUSW w Gdańsku.

Kiedy zatem powinniśmy świętować?

Pozostaje, zatem odpowiedzieć nam na pytanie, kiedy rzeczywiście komunizm w Polsce upadł tak naprawdę. I tutaj znowu pojawiają się wątpliwości. Może nie w stosunku do samego systemu, którego z całą pewnością już dawno nie ma. Ale przecież pozostaje w pamięci, to, co tak niedawno kpiąc ze strony solidarnościowej, powiedział dla TVN 24 gen. Czesław Kiszczak. Stwierdził on dosadnie, że skoro nikt mu nawet nie próbował odebrać emerytury przez ostatnie 20 lat, to tak naprawdę twierdzenie o słabości i upadku strony komunistycznej w 1989 mija się z prawdą.

Tymczasem Józef Szaniawski we wspomnianym wywiadzie dla „ND” pytany o określenie takiego przełomowego momentu w Polsce, dodaje jeszcze:

- To niezwykle ważna sprawa dla naszego 40-milionowego Narodu, który od dziesięcioleci usiłował wybić się na niepodległość. (...) Niemcy mają taki symbol - to dzień zburzenia muru berlińskiego i rozpoczęcia szturmu na kwaterę główną Stasi, zakończonego jej zdobyciem i przejęciem całego archiwum. Czesi i Słowacy mają swoją aksamitną rewolucję w Pradze i w Bratysławie, Rumuni mają dzień rozstrzelania Ceausescu, nawet Rosjanie mają taki dzień, kiedy Borys Jelcyn z czołgu na placu Czerwonym proklamował upadek komunizmu. A w Polsce jakimś dziwnym trafem wszystko się rozmyło. Nie ma takiej przełomowej daty. Powiem więcej, fakt, że premierem polskim mógł zostać Józef Oleksy, prezydentem przez dwie kadencje Aleksander Kwaśniewski, fakt, że za zbrodnie komunistyczne nikt nie został do dziś tak naprawdę ukarany, że nie wykryto sprawców morderstw politycznych lat 80., nawet w tak zdawałoby się prestiżowej dla solidarnościowej strony sprawie mordu na ks. Jerzym Popiełuszce, to wszystko sprawia, iż dzisiaj taki przełomowy dzień trudno wskazać.

Dlatego też może dajmy sobie spokój ze ściganiem się w Europie na wydarzenia w 1989 roku. Nie lepiej byłoby podkreślać, że wszystko zaczęło się 31 sierpnia 1980 roku, kiedy po raz pierwszy na tak masową skalę powstał ruch związkowy i antykomunistyczny zarazem. Przecież właśnie wtedy, ten ogólnopolski i robotniczy zryw podważył sens istnienia systemu budowanego w oparciu o leninowską zasadę tzw. terroru klasy robotniczej. A jeżeli koniecznie chcemy mieć swój udział także w upadku muru berlińskiego, to z całą pewnością lepszym byłoby podkreślanie pierwszeństwa strajków majowo-sierpniowych w 1988 roku, niż wątpliwego sukces wyborów kontraktowych z czerwca 1989.

Polecam także krótki film pt. „Niech się święci 4 czerwca”, patrz poniżej:



Mariusz A. Roman

[Fot. Archiwum Autora]

czwartek, 11 listopada 2010

O Polskę niepodległą!

Dziewięćdziesiąta druga rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę skłania do refleksji. Zwłaszcza, że wielu w tym media, stara się porównać dwudziestolecie międzywojnia do dwudziestolecia, z jakim mamy do czynienia w Polsce po 1989. Tymczasem, podstawowa różnica miedzy II a III Rzeczpospolitą, wynika z poczucia dumy wolnego narodu, dążącego do upodmiotowienia swojej pozycji na arenie międzynarodowej. Takiego mocarstwowego myślenia, tak bardzo brakuje nam dzisiaj, kiedy zmuszeni jesteśmy szukać miejsca dla siebie tam, gdzie wskazują je nam silniejsi.

darmowy hosting obrazków
Przypomnijmy zatem, w II Rzeczpospolitej byli różni politycy, zdarzały się też skandale, a nawet korupcja. Dominującym był jednak wzór poświęcenia dla Ojczyzny i wierności imponderabiliom, który emanował z takich postaci, jak m.in.: Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski, Roman Dmowski, Władysław Grabski czy Eugeniusz Kwiatkowski. Można się było nie zgadzać z takim czy innym rozumieniem interesu państwa, ale nie można im było zarzucić prywaty.
Niepodległa
Marszałek Piłsudski uważał, że nieważne, z kim się mówi, ważne, by w rozmowach z przedstawicielami innych państw występować jak równy z równym, bo tylko w ten sposób można bronić polskiego interesu narodowego. To poczucie dumy i wartości w II Rzeczpospolitej było głęboko wpojone, stąd brały się wzorce wychowawcze, przekładane na system edukacji, jakże różnej od tej obecnej. Nie sposób pominąć także sukcesów gospodarczych: silna i stabilna waluta, nowoczesna myśl naukowa i techniczna, rozwój własnego przemysłu, powstał m.in. Centralny Okręg Przemysłowy, magistrala węglowa uniezależniająca nas od Niemiec oraz port w Gdyni. A co zbudowaliśmy o własnych siłach przez ostatnie 20 lat?
II Rzeczpospolita powstała w skrajnie gorszych warunkach niż III RP, jej granice Polacy zmuszeni byli wywalczyć sobie sami. Warto sobie uświadomić, że ziemie polskie gospodarczo były bardziej zniszczone po I niż po II wojnie światowej. Wreszcie, musiano te ziemie gospodarczo, infrastrukturalnie i administracyjnie zjednoczyć po trzech systemach zaborczych. Jednak dochód narodowy na głowę był w latach trzydziestych wyższy niż w Hiszpanii, Portugalii czy krajach bałtyckich. To, że dzisiaj nikt – przynajmniej oficjalnie i przynajmniej na razie nie kwestionuje prawa Polaków do własnego państwa, że nie jest to państwo małe, ale średniej wielkości kraj w Europie, jest największym i trwałym osiągnięciem tamtego pokolenia.
Post-PRL
Tymczasem narodziny III Rzeczpospolitej były jedynie, nieudolną próbą reformowania Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, w wyniku koncesjonowanych, zupełnie niedemokratycznych wyborów. Powstały w ten sposób twór państwowy nie miał nic wspólnego z ideałami niepodległościowymi kilku pokoleń Polaków pragnących przywrócenia II RP. Umożliwił za to uwłaszczenie nomenklatury komunistycznej, przywrócił również realny wpływ na władzę: agentom i postkomunistom przefarbowanym w socjaldemokrację.

darmowy hosting obrazków
Czy Polska wybiła się na niepodległość po czerwcowych wyborach 1989 roku? Czy państwo działające w oparciu o konstytuantę pisaną pod dyktando okupanta, w którym 60 proc. miejsc w Sejmie było z nadania komuny - a nie z wyboru, w którym prezydentem zostaje agent sowiecki - odpowiedzialny za śmierć wielu milionów swoich rodaków, mogło być niepodległe? Czy premier rządu pozwalający na niszczenie teczek z archiwów Sb-eckich, który wysyłał brygady antyterrorystyczne przeciwko patriotycznej młodzieży w obronie PZPR, był premierem niepodległego państwa? Wreszcie czy w normalnym, wolnym kraju pozwala się na rozkradanie majątku wypracowywanego przez pokolenia?
Odpowiedź jest oczywista – Polska w 1989 roku była mniej niepodległa od Królestwa Kongresowego (1815-1830). W tamtej Polsce, poza stwarzaniem pozorów, władza utożsamiana z premierem Mazowieckim, a potem także z prezydentem Wałęsą, miała mentalność lokaja, na dowód wystarczy sobie przypomnieć, choćby czas kryzysu związany z puczem Janajewa, kiedy to słano wiernopoddańcze depesze z Warszawy do Moskwy. Tymczasem, rozpadał się Związek Radziecki, kraje bałtyckie z marszu przywracały swój przedwojenny ustrój, Niemcy się jednoczyły, Czechy przeprowadziły uwłaszczenie. Polska pozostawała w tyle.
Wybijanie się na niepodległość
Przypomnijmy, Polska na niepodległość zaczęła się wybijać dopiero w wyniku przeprowadzenia pierwszych wolnych wyborów parlamentarnych, w wyniku których, w pełni demokratycznie wyłoniony Sejm - powołał rząd Jana Olszewskiego. To właśnie ten rząd podjął wtedy, próbę zbudowania pierwszego po 1939., w pełni suwerennego, sprawiedliwego i sprawnego państwa. To właśnie rząd Jana Olszewskiego w wymiarze politycznym - próbował przeprowadzić dekomunizację, lustrację oraz oczyszczenie struktur państwa z aparatu bezpieczeństwa. W wymiarze gospodarczym starał się przeprowadzić reprywatyzację, wdrożyć w życie idee powszechnego uwłaszczenia. Niestety, rząd ten napotkał zmasowany opór wszystkich tych, którzy byli wierni ustaleniom z Magdalenki. Przypomnijmy, dokonano wtedy swoistego zamachu stanu, a już wkrótce postkomuniści (nie licząc krótkiej przerwy na rządy AWS-UW), przywrócili w Polsce swoje niepodzielne wpływy.

Była jeszcze tylko jedna, niestety nieudana próba wyrwania naszego kraju z tego letargu… Polskie społeczeństwo, zszokowane, oburzone aferami, w tym najgłośniejszą z nich – aferą Rywina, przejrzało na oczy i podjęło decyzję o przeprowadzeniu radykalnych zmian. Większość głosów podczas wyborów w 2005 roku padło na PO i PiS, które w ten czy inny sposób kwestionowały istniejący porządek. Niestety, wkrótce znowu górę wzięła małostkowość naszych dzisiejszych polityków, niezdolnych do stworzenia trwałej i większościowej koalicji, mogącej dokonać zmian w konstytucji, by radykalnie przemodelować nasz ustrój i kraj.
Polecam również krótką retrospekcję filmową poświęconą odzyskaniu niepodległości, patrz poniżej:
Święto Niepodległości Polski-Wiązanka Pieśni Patriotycznych
Mariusz A. Roman
[Fot. Wikipedia]

sobota, 5 czerwca 2010

Wątpliwy sukces z 4 czerwca 1989

Zbigniew Herbert pisał przed laty, że jeżeli Polska odzyska utraconą niepodległość, to wybiegnie na ulice Paryża i będzie krzyczał w kierunku każdego napotkanego przechodnia Viva la Polonia. Jednak, naszemu wielkiemu wieszczowi nie przyszło do głowy wybiec na ulice Paryża w dniu 4 czerwca 1989 roku. Nie zrobił tego nigdy, aż do chwili swojej śmierci w 1998 roku.

darmowy hosting obrazków
Pomimo tego, że mediom często zdarza się twierdzić, że 4 czerwca jest rocznicą „pierwszych wolnych wyborów” w Europie Wschodniej, a zarazem datą graniczną upadku komunizmu i odzyskania przez Polskę niepodległości. To jednak nie wszyscy Polacy ulegają podobnym nastrojom i nie podlegają zbiorowej amnezji świętowania.
Mówi ostatni więzień komunizmu
Wybory z 4 czerwca 1989 były klasycznym przykładem wyborów niedemokratycznych, a ich wynik z góry ukartowano w wyniku porozumień Okrągłego Stołu. Gwarantując w nich 65 proc. miejsc dla PZPR i jej satelickich organizacji partyjnych, a tylko 35 proc. dla tzw. strony społecznej. A jak się plan za pierwszym razem nie powiódł, bo wyborcy odrzucili tzw. listę krajową, to zrobiono tzw. dogrywkę z wyborów. Żartowano wtedy w szeregach tzw. opozycji „niekonstruktywnej”, że Wałęsa z Jaruzelskim i Kiszczakiem zafundowali nam 35 proc. demokrację, a wiadomo, tak jak nie ma 35 proc. dziewictwa, tak i niemożliwa jest 35 proc. demokracja.

darmowy hosting obrazków
Do 23 grudnia 1989 roku, a więc także w czasie, gdy premierem PRL był już Tadeusz Mazowiecki, w wiezieniu w Barczewie przetrzymywano wciąż Józefa Szaniawskiego, więźnia systemu komunistycznego w Polsce. W wywiadzie, jakiego udzielił on przed rokiem „Naszemu Dziennikowi”, mówi o 4 czerwca 1989 wprost:
- Jak mogę uznać ten dzień za datę zwycięstwa nad komunizmem, skoro siedziałem tego dnia w więzieniu? I to w więzieniu bez wątpienia komunistycznym. Mało tego, po tym rzekomym zwycięstwie nad komunizmem siedziałem tam jeszcze pół roku. Kto mnie wtedy więził, jak nie komuniści?
Poproszony jednak przez dziennikarza, aby odniósł się do tego problemu, abstrahując od swoich osobistych przeżyć i doświadczeń, stwierdza jeszcze bardziej dosadnie:
- Podobnie uważam, że tego dnia komunizm w Polsce wcale się nie skończył. Formalnie państwo o nazwie PRL istniało do grudnia 1989 roku. Mazowiecki nie tylko nie był pierwszym niekomunistycznym premierem, ale był ostatnim premierem komunistycznego rządu. Był nim ze względu na swój życiorys, na nazwę państwa, którym rządził, i ze względu na to, że na tę funkcję został wykreowany nie tylko przez Geremka, Wałęsę, Michnika, Jaruzelskiego i Kiszczaka, ale także przez ambasadora Związku Sowieckiego Wiktora Browikowa. Warto podkreślić, że gdy Mazowiecki został premierem, to pierwszym gościem, jakiego przyjął, był gen. Władimir Kriuczkow, szef, KGB. To on jako pierwszy przyjechał złożyć Mazowieckiemu osobiste gratulacje. To daje wiele do myślenia. W rządzie Mazowieckiego Kiszczak dostał, oprócz funkcji szefa MSW, także tekę wicepremiera, a więc patrząc obiektywnie w kategoriach hierarchii państwowej, człowiek odpowiedzialny za śmierć górników w kopalni "Wujek", szef bezpieki w strasznej dekadzie lat 80., w rządzie Mazowieckiego awansował. Podobnie Wojciech Jaruzelski - z I sekretarza KC PZPR awansował na prezydenta III RP. Takie są fakty dotyczące zwycięstwa nad komunizmem 4 czerwca, a cały ten solidarnościowy sztafaż to manipulacja służąca robieniu ludziom wody z mózgu.
Kiedy zatem powinniśmy świętować?
Pozostaje, zatem odpowiedzieć nam na pytanie, kiedy rzeczywiście komunizm w Polsce upadł tak naprawdę. I tutaj znowu pojawiają się wątpliwości. Może nie w stosunku do samego systemu, którego z całą pewnością już dawno nie ma. Ale przecież pozostaje w pamięci, to co tak niedawno kpiąc ze strony solidarnościowej, powiedział dla TVN 24 gen. Czesław Kiszczak. Stwierdził on dosadnie, że skoro nikt mu nawet nie próbował odebrać emerytury przez ostatnie 20 lat, to tak naprawdę twierdzenie o słabości i upadku strony komunistycznej w 1989 mija się z prawdą.

darmowy hosting obrazków
Tymczasem Józef Szaniawski we wspomnianym wywiadzie dla „ND” pytany o określenie takiego przełomowego momentu w Polsce, dodaje jeszcze:
- To niezwykle ważna sprawa dla naszego 40-milionowego Narodu, który od dziesięcioleci usiłował wybić się na niepodległość. (...) Niemcy mają taki symbol - to dzień zburzenia muru berlińskiego i rozpoczęcia szturmu na kwaterę główną Stasi, zakończonego jej zdobyciem i przejęciem całego archiwum. Czesi i Słowacy mają swoją aksamitną rewolucję w Pradze i w Bratysławie, Rumuni mają dzień rozstrzelania Ceausescu, nawet Rosjanie mają taki dzień, kiedy Borys Jelcyn z czołgu na placu Czerwonym proklamował upadek komunizmu. A w Polsce jakimś dziwnym trafem wszystko się rozmyło. Nie ma takiej przełomowej daty. Powiem więcej, fakt, że premierem polskim mógł zostać Józef Oleksy, prezydentem przez dwie kadencje Aleksander Kwaśniewski, fakt, że za zbrodnie komunistyczne nikt nie został do dziś tak naprawdę ukarany, że nie wykryto sprawców morderstw politycznych lat 80., nawet w tak zdawałoby się prestiżowej dla solidarnościowej strony sprawie mordu na ks. Jerzym Popiełuszce, to wszystko sprawia, iż dzisiaj taki przełomowy dzień trudno wskazać.
Dlatego też może dajmy sobie spokój ze ściganiem się w Europie na wydarzenia w 1989 roku. Nie lepiej byłoby podkreślać, że wszystko zaczęło się 31 sierpnia 1980 roku, kiedy po raz pierwszy na tak masową skalę powstał ruch związkowy i antykomunistyczny zarazem. Przecież właśnie wtedy, ten ogólnopolski i robotniczy zryw podważył sens istnienia systemu budowanego w oparciu o leninowską zasadę tzw. terroru klasy robotniczej. A jeżeli koniecznie chcemy mieć swój udział także w upadku muru berlińskiego, to z całą pewnością lepszym byłoby podkreślanie pierwszeństwa strajków majowo-sierpniowych w 1988 roku, niż wątpliwego sukces wyborów kontraktowych z czerwca 1989.
Patrz również:
Wałęsa czy mur berliński

Historia PRL - Od Lenina się zaczęło...


Mariusz A. Roman
[Na załączonych zdjęciach: Wiec przedwyborczy Komitetu Obywatelskiego w Gdyni w 1989; Okolicznościowy transparent oraz plakat z 1989 roku. Fot. Archiwum Autora]

czwartek, 19 listopada 2009

W drodze do wolności

W dniach 19 – 20 listopada w Warszawie odbywa się Kongres opozycji „W drodze do wolności”, upamiętniający obalenie komunizmu w Europie Środkowej i Wschodniej. Spotkanie około 300 dysydentów z Polski i krajów Europy Środkowej i Wschodniej organizowane jest przez Senat Rzeczypospolitej Polskiej oraz Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych przy współpracy Stowarzyszenia Wolnego Słowa.
Przybyli na Kongres goście spotkają się po raz pierwszy na powitalnej kolacji w hotelu Novotel w czwartek 19 listopada. Gośćmi specjalnymi spotkania będą: Marszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej Bogdan Borusewicz oraz Kierownik Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Janusz Krupski. Jednak oficjalną inauguracją Kongresu będzie rozpoczęcie obrad (godz. 9.00), które odbędą się w piątek 20 listopada w sali konferencyjnej hotelu Novotel w centrum Warszawy.
Następnie zostanie wyświetlony film dokumentalny pt: „Efekt domina”, przedstawiający wpływ działalności polskiej opozycji demokratycznej na powstawanie i rozwój ruchów dysydenckich w krajach byłego bloku wschodniego. Podczas obrad w hotelowym holu prezentowana będzie wystawa, użyczona organizatorom przez Europejskie Centrum Solidarności.

darmowy hosting obrazków
Obrady Kongresu zostały podzielone na dwa bloki tematyczne. Pierwszemu organizatorzy nadali tytuł „Opozycja demokratyczna: podobieństwa – różnice – wpływy”. Podczas prawie dwugodzinnej debaty swój punkt widzenia na sprawy działalności opozycji w czasach istnienia podziału politycznego świata zaprezentują historycy z różnych krajów. Druga część obrad, „Jaka była opozycja”, upłynie w atmosferze wspomnień – elementów biograficznych ukazanych przez zaproszonych na Kongres gości.
Po zakończeniu części merytorycznej Kongresu odbędzie się główna uroczystość Kongresu – „Bankiet w swetrach” w Pałacu Kultury i Nauki. Oprócz opozycjonistów i dysydentów, którzy wezmą udział w Kongresie, Urząd zaprosił do wzięcia udziału w uroczystości w Pałacu Kultury przedstawicieli najwyższych władz państwowych z Prezydentem RP na czele.
Spotkanie rozpocznie się recitalem artystów związanych z opozycją: Antoniny Krzysztoń, Jacka Kleyffa raz Macieja Zembatego. Goście będą mogli podziwiać elementy wystawowe przypominające czasy poprzedniego systemu: gabloty z materiałami drukowanymi, sprzęt poligraficzny oraz inne pamiątki z epoki. Podczas bankietu wyświetlane będą migawki ze strajków, fragmenty kronik, zdjęcia. Wystrój pomieszczeń nawiązywać będzie do czasów sprzed 1989 roku.
Po części artystycznej odbędzie się właściwy punkt programu uroczystości – bankiet, podczas którego goście ubrani będą w swetry – nieformalny symbol polskiej „Solidarności” z czasów walki z reżimem komunistycznym. Jest to czas przewidziany na wspólne rozmowy, wspomnienia i dzielenie się doświadczeniami.
Mariusz A. Roman
[Fot. Archiwum]

środa, 11 listopada 2009

Na ile Polska jest niepodległa?

Dziewięćdziesiąta pierwsza rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę skłania do refleksji. Zwłaszcza, że wielu w tym media, stara się porównać dwudziestolecie międzywojnia do dwudziestolecia, z jakim mamy do czynienia w Polsce po 1989. Tymczasem, podstawowa różnica miedzy II a III Rzeczpospolitą, wynika z poczucia dumy wolnego narodu, dążącego do upodmiotowienia swojej pozycji na arenie międzynarodowej. Takiego mocarstwowego myślenia, tak bardzo brakuje nam dzisiaj, kiedy zmuszeni jesteśmy szukać miejsca dla siebie tam, gdzie wskazują je nam silniejsi.

darmowy hosting obrazków
Przypomnijmy zatem, w II Rzeczpospolitej byli różni politycy, zdarzały się też skandale, a nawet korupcja. Dominującym był jednak wzór poświęcenia dla Ojczyzny i wierności imponderabiliom, który emanował z takich postaci, jak m.in.: Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski, Roman Dmowski, Władysław Grabski czy Eugeniusz Kwiatkowski. Można się było nie zgadzać z takim czy innym rozumieniem interesu państwa, ale nie można im było zarzucić prywaty.
Niepodległa
Marszałek Piłsudski uważał, że nieważne, z kim się mówi, ważne, by w rozmowach z przedstawicielami innych państw występować jak równy z równym, bo tylko w ten sposób można bronić polskiego interesu narodowego. To poczucie dumy i wartości w II Rzeczpospolitej było głęboko wpojone, stąd brały się wzorce wychowawcze, przekładane na system edukacji, jakże różnej od tej obecnej. Nie sposób pominąć także sukcesów gospodarczych: silna i stabilna waluta, nowoczesna myśl naukowa i techniczna, rozwój własnego przemysłu, powstał m.in. Centralny Okręg Przemysłowy, magistrala węglowa uniezależniająca nas od Niemiec oraz port w Gdyni. A co zbudowaliśmy o własnych siłach przez ostatnie 20 lat?
II Rzeczpospolita powstała w skrajnie gorszych warunkach niż III RP, jej granice Polacy zmuszeni byli wywalczyć sobie sami. Warto sobie uświadomić, że ziemie polskie gospodarczo były bardziej zniszczone po I niż po II wojnie światowej. Wreszcie, musiano te ziemie gospodarczo, infrastrukturalnie i administracyjnie zjednoczyć po trzech systemach zaborczych. Jednak dochód narodowy na głowę był w latach trzydziestych wyższy niż w Hiszpanii, Portugalii czy krajach bałtyckich. To, że dzisiaj nikt – przynajmniej oficjalnie i przynajmniej na razie nie kwestionuje prawa Polaków do własnego państwa, że nie jest to państwo małe, ale średniej wielkości kraj w Europie, jest największym i trwałym osiągnięciem tamtego pokolenia.
Post-PRL
Tymczasem III Rzeczpospolita to jedynie, nieudolnie reformowana od środka, Polska Rzeczpospolita Ludowa. Rodziła się przecież w wyniku koncesjonowanych, zupełnie niedemokratycznych wyborów. Powstały w ten sposób twór państwowy nie miał nic wspólnego z ideałami niepodległościowymi kilku pokoleń Polaków pragnących przywrócenia II RP. Umożliwił za to uwłaszczenie nomenklatury komunistycznej, przywrócił również realny wpływ na władzę: renegatom, agentom i postkomunistom przefarbowanym w socjaldemokrację.

darmowy hosting obrazków

Czy Polska wybiła się na niepodległość po czerwcowych wyborach 1989 roku? Czy państwo działające w oparciu o konstytuantę pisaną pod dyktando okupanta, w którym 60 proc miejsc w Sejmie było z nadania komuny - a nie z wyboru, w którym prezydentem zostaje agent sowiecki - odpowiedzialny za śmierć wielu milionów swoich rodaków, mogło być niepodległe? Czy premier rządu pozwalający na niszczenie teczek z archiwów Sb-eckich, który wysyłał brygady antyterrorystyczne przeciwko patriotycznej młodzieży w obronie PZPR, był premierem niepodległego państwa? Wreszcie czy w normalnym, wolnym kraju pozwala się na rozkradanie majątku wypracowywanego przez pokolenia?
Odpowiedź jest oczywista – Polska po 1989 roku była mniej niepodległa od Królestwa Kongresowego (1815-1830). W tamtej Polsce, poza stwarzaniem pozorów, władza utożsamiana z premierem Mazowieckim, a potem także z prezydentem Wałęsą, miała mentalność lokaja, na dowód wystarczy sobie przypomnieć, choćby czas kryzysu związany z puczem Janajewa, kiedy to słano wiernopoddańcze depesze z Warszawy do Moskwy. Tymczasem, rozpadał się Związek Radziecki, kraje bałtyckie z marszu przywracały swój przedwojenny ustrój, Niemcy się jednoczyły, Czechy przeprowadziły uwłaszczenie. Polska pozostawała w tyle.
Wybijanie się na niepodległość
Przypomnijmy, Polska na niepodległość zaczęła się wybijać dopiero w wyniku przeprowadzenia pierwszych wolnych wyborów parlamentarnych, w wyniku których, w pełni demokratycznie wyłoniony Sejm - powołał rząd Jana Olszewskiego. To właśnie ten rząd podjął wtedy, próbę zbudowania pierwszego po 1939., w pełni suwerennego, sprawiedliwego i sprawnego państwa. To właśnie rząd Jana Olszewskiego w wymiarze politycznym - próbował przeprowadzić dekomunizację, lustrację oraz oczyszczenie struktur państwa z aparatu bezpieczeństwa. W wymiarze gospodarczym starał się przeprowadzić reprywatyzację, wdrożyć w życie idee powszechnego uwłaszczenia. Niestety, rząd ten napotkał zmasowany opór wszystkich tych, którzy wierni ustaleniom z Magdalenki, postanowili nadal państwo i majątek narodowy traktować jako swoje, przekazane im na użytek żerowisko. Przypomnijmy, dokonano wtedy swoistego zamachu stanu, a już wkrótce postkomuniści (nie licząc krótkiej przerwy na rządy AWS-UW), przywrócili w Polsce swoje niepodzielne wpływy.
Była jeszcze, co prawda próba utworzenia IV RP. Polskie społeczeństwo, zszokowane, oburzone aferami, w tym najgłośniejszą z nich – aferą Rywina, przejrzało na oczy i podjęło decyzję o przeprowadzeniu radykalnych zmian. Większość głosów podczas wyborów w 2005 roku padło na ugrupowania, które w ten czy inny sposób kwestionowały istniejący porządek. Niestety, wtedy znowu górę wzięła małostkowość naszych dzisiejszych polityków, niezdolnych do stworzenia trwałej i większościowej koalicji, mogącej dokonać zmian w konstytucji, by radykalnie przemodelować nasz ustrój i kraj.
Polecam również krótką retrospekcję filmową poświęconą niepodległości:


Na dzień Święta Niepodległości - Gaude Mater Polonia


Mariusz A. Roman
[Fot. Wikipedia]

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Odznaczona za prześladowanie opozycji!?

Schizofrenia życia w Polsce po 1989 roku to m.in. brak poszanowania dla prawdy i sprawiedliwości. Relatywizm III RP w postrzeganiu dobra i zła polega chociażby na odznaczaniu i premiowaniu tych, którzy przez lata pracowali w obcym naszemu narodowi aparacie przymusu spod znaku UB i SB. Jak długo jeszcze oprawcy z bezpieki będą drwić z prześladowanych ofiar?

darmowy hosting obrazków
Media wmawiają nam kult dla „grubej kreski” i bezkrwawo przeprowadzonej po 1989 roku „rewolucji” w Polsce. W rezultacie funkcjonariusze zbrodniczego aparatu represji, Ci którzy gnębili i prześladowali własny naród w czasach PRL, korzystają w pełni z transformacji, która zadbała przede wszystkim o nich samych. Ofiary systemu komunistycznego w Polsce - często pozostają zapomniane, żyją na krawędzi ubóstwa...
Dzieje się tak, gdyż nadal obowiązują ustalenia z Magdalenki, przyzwalające na uwłaszczenie komunistów kosztem własnego narodu. To Oni, a nie prześladowany przez nich naród, są nadal elitą korzystającą w pełni z apanaży, wysokich emerytur i karier zarówno w administracji jak i biznesie. Gdyby tego było mało, to nie tylko knebluje się prawdę o tamtych smutnych czasach zwłaszcza po 1970 roku, ale nawet odznacza funkcjonariuszy aparatu represji!!!
W rezultacie zatracamy jako społeczeństwo poczucie przyzwoitości i honoru, przeżywamy kryzys własnej tożsamości.
„Wybitne zasługi” Jadwigi Kmicińskiej
Przykładem zakłamania, w jakim żyjemy od 20 lat, jest petycja w sprawie nadania przez Aleksandra Kwaśniewskiego - Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski byłej funkcjonariuszce SB z Gdańska Jadwidze Kmicińskiej „za wybitne zasługi w umacnianiu bezpieczeństwa i porządku publicznego”.
Order został nadany w 1997 r., lecz dopiero niedawno ten fakt zauważyły osoby, aresztowane i zatrzymywane w latach osiemdziesiątych za działalność antykomunistyczną, które Jadwigę Kmicińską pamiętają z rewizji i przesłuchań. Zajmowała się ona między innymi rozpracowywaniem środowisk młodzieżowych (w tym: Federacji Młodzieży Walczącej).
List w tej sprawie podpisany przez przedstawicieli różnych środowisk ówczesnej opozycji, skierowano do Kancelarii Prezydenta RP - 5 czerwca 2009 r. Na razie, brak jest jakiejkolwiek odpowiedzi. Została zatem rozpoczęta akcja zbierania podpisów przez Internet, patrz tutaj.

darmowy hosting obrazków

Petycja powstała z inicjatywy Beaty Szmytkowskiej, która jako młoda dziewczyna (tuż przed maturą) została zatrzymana za kolportaż niezależnych wydawnictw w 1986 roku, a następnie poddana serii brutalnych przesłuchań m.in. przez Jadwigę Kmicińska. W rezultacie, Beata trafiła wtedy na kilka miesięcy do więzienia, a maturę broniła z rocznym opóźnieniem. Po latach pisze w swoim e-mailu m.in.: „...Ta wiadomość jest, więc kierowana bezpośrednio do ludzi, którym wtedy nie było i chyba dziś również nie jest obojętne szyderstwo ze sprawiedliwości. Może niektórzy z nich zechcą przyłączyć się do rozpoczętej akcji dalszego zbierania pod tym listem podpisów?”
Krótka relacja ze spotkania promocyjnego albumu poświęconego FMW, podczas którego o swoim zatrzymaniu mówiła m.in. Beata Szmytkowska, patrz poniżej:

Petycja w sprawie odznaczenia b. funkcjonariuszki SB
Zwracamy się z prośbą o wyjaśnienie sprawy nadania Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski postanowieniem Prezydenta RP z 23.10.1997 r. (Monitor Polski z 1998 r. nr 6 poz. 97) Jadwidze Kmicińskiej – byłej funkcjonariuszce Służby Bezpieczeństwa z Gdańska, w latach osiemdziesiątych biorącej czynny udział w prześladowaniach opozycji antykomunistycznej.
Jadwiga Kmicińska od 1980 r. pracowała w KWMO i WUSW w Gdańsku, najpierw jako inspektor sekcji gospodarczej Wydziału Dochodzeniowo - Śledczego, od lutego 1983 r. do końca lipca 1987 r. jako inspektor Wydziału Śledczego WUSW w Gdańsku, a później w Wydziale Kadr, jako inspektor Sekcji ds. Rent. Po 1990 r. pozostała pracownikiem Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. W 1982 r. otrzymała stopień porucznika, a w 1986 roku kapitana.
W grudniu 1981 r. uczestniczyła w internowaniach, w tym prowadziła przesłuchania i inne działania w ośrodku dla internowanych. Za zaangażowanie w tę akcję została przedterminowo awansowana do stopnia porucznika MO. W późniejszych latach Jadwiga Kmicińska prowadziła śledztwa w sprawach działaczy opozycji demokratycznej, rewizje i przesłuchania. Brała udział w aresztowaniach i w sprawach, kierowanych przed kolegia do spraw wykroczeń. Jak się dowiedzieliśmy, „podinsp. Jadwiga Kmicińska c. Antoniego” była jedną z osób, które zostały przez Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego odznaczone Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi w umacnianiu bezpieczeństwa i porządku publicznego”.

darmowy hosting obrazków
Wobec ludzi, którzy mimo represji działali na rzecz niepodległego i demokratycznego państwa, zniewagą jest szczególne honorowanie już w Wolnej Polsce, o którą walczyli, ich prześladowców. Jednocześnie ten fakt skłania do gorzkiej refleksji nad wartością takich samych odznaczeń, nadanych w ostatnich latach osobom, które wniosły swój wkład w obalenie systemu komunistycznego.
W związku z tym prosimy o wyjaśnienie, kto przedstawił wniosek o odznaczenie byłej funkcjonariuszki SB jednym z najwyższych odznaczeń państwowych i jakie było uzasadnienie tego wniosku, oraz o skonfrontowanie jego treści ze stanem faktycznym. Prosimy też o rozważenie, czy w świetle faktów, o których mowa wyżej, nadanie odznaczenia było zasadne i o stosowne decyzje w tej sprawie. Zwracamy się także o sprawdzenie, czy nie jest to przykład szerszego zjawiska. Treść tego listu udostępnimy również opinii publicznej.
Członkowie Stowarzyszenia „Godność”:
Czesław Nowak - odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski
Stanisław Fudakowski - odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski
Andrzej Osipów - odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski
Romuald Plewa - odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski
Andrzej Michałowski - odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski
Maria Antonina Kaczmarek - odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski
Nina Bronisława Milewska - odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski
Marek Ritter – były więzień polityczny
Janina Wehrstein - były więzień polityczny - odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski
Julita Bodzińska
Anna Kurska - odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski
Michał Kaczorowski
Mieczysław Wędrowski
Kazimierz Sowiński
Barbara Hejcz
Andrzej Malinowski - odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski
Eugeniusz Brenk - odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski
Bogusław Gołąb - odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski
Alojzy Szablewski - odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski
Osoby spoza Stowarzyszenia „Godność”:
Beata Szmytkowska (nazwisko panieńskie Górczyńska)
Piotr Szczudłowski - odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski
Dariusz Krawczyk
Jarosław Podsiadło
Agnieszka Dojlido - Śmiech
Krzysztof Grynder
Grzegorz Drzycimski
Andrzej Szulc
Józef A. Bela
Piotr Babiński
Mariusz A. Roman
Robert Kwiatek
Mariusz Popielarz
Witold Piekarski
Mariusz Wilczyński
Radosław Szmytkowski
Notatka z akt osobowych funkcjonariuszki SB, Jadwigi Kmicińskiej (IPN BU 1161/535)
Jadwiga Ewa Kmicińska, c. Antoniego i Celiny, ur. 9.09.1953 r. w Ełku, od razu po ukończeniu studiów prawniczych na Uniwersytecie Gdańskim w 1976 r., zatrudniła się w KMMO w Elblągu. W 1979 r. skończyła resortowe studia podyplomowe na ASW w Łodzi. Od 1979 r. pracowała w Wydz. Dochodzeniowym KMMO w Gdańsku, od stycznia 1980 r. do stycznia 1983 r. w KWMO w Gdańsku - inspektor sek. gosp. Wydz. Dochodzeniowo Śledczego. Od lutego 1983 r. do końca lipca 1987 r. inspektor Wydz. Śledczego KWMO/WUSW w Gdańsku. Od sierpnia 1987 r. Wydział Kadr WUSW w Gdańsku, inspektor Sekcji ds. Rent. Chronologicznie najpóźniejsza informacja, w piśmie Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku do Okręgowej Izby Radców Prawnych (skierowanie na aplikację radcowską), pochodzi z kwietnia 1991 r.: "jest specjalistą Zespołu Prawnego KWP w Gdańsku".
Bezpośrednio na temat walki z opozycją mowa jest we wniosku z 31.12.1981 r., o nadaniu jej, wówczas inspektorowi Sekcji Gospodarczej Wydziału Dochodzeniowo – Śledczego KWMO w Gdańsku, stopnia porucznika MO. Wniosek ten zawiera „szczegółową opinię bezpośredniego przełożonego”, w której jest następujący fragment: „W okresie od 12 do 18 grudnia 1981 r. włączyła się w rozpracowanie osób wytypowanych do internowania za działalność kontrrewolucyjną i antysocjalistyczną. Powierzone jej zadania w ośrodku dla internowanych, a w tym przesłuchania i inne czynności rozpoznawcze wykonywała z pełnym poświęceniem i zaangażowaniem oraz zrozumieniem potrzeb obrony ustroju PRL. Uwzględniając dotychczasową nienaganną służbę, osiąganie bardzo dobrych wyników wykrywczych oraz ofiarność i oddanie dla służby w dniach realizacji dekretu o stanie wojennym – zasługuje na wyróżnienie w postaci przedterminowego awansowania do stopnia porucznika MO”. Podpisał Komendant Wojewódzki MO w Gdańsku „płk mgr” Jerzy Andrzejewski.
Awanse w stopniu: 06.1979 ppor., 03.1982 por., 09.1986 kpt.
Odznaczenia państwowe: 09.1982r. Br. Odz. „Za Zasł. w OPP”, 09.1986 r. Brązowa Odznaka „WSN”, 09.1988 r. S.O. „Za zasł. w OPP”, 05.1989 r. SKZ.
Osoby zainteresowane historią okresu stanu wojennego, w tym historią FMW, NZS i innych niezależnych organizacji, zapraszamy do odwiedzania społecznościowego portalu: http://www.memento.org.pl/
Mariusz A. Roman
[Fot. Archiwum Autora]

czwartek, 4 czerwca 2009

Kiedy w Polsce skończył się komunizm?

Zbigniew Herbert pisał przed laty, że jeżeli Polska odzyska utraconą niepodległość, to wybiegnie na ulice Paryża i będzie krzyczał w kierunku każdego napotkanego przechodnia Viva la Polonia. Jednak, naszemu wielkiemu wieszczowi nie przyszło do głowy wybiec na ulice Paryża w dniu 4 czerwca 1989 roku. Nie zrobił tego nigdy, aż do chwili swojej śmierci w 1998 roku.

darmowy hosting obrazków
Pomimo wielkiej fety, jaką zorganizowano w Polsce, w 20 rocznicę wyborów kontraktowych. Pomimo tego, że mediom często zdarza się nawet twierdzić, że jest to rocznica „pierwszych wolnych wyborów” w Europie Wschodniej, ba publicznie stwierdził to sam premier Donald Tusk. To jednak nie wszyscy Polacy ulegają podobnym nastrojom i nie podlegają zbiorowej amnezji świętowania. Na najbardziej popularnym serwisie społecznościowym nasza-klasa, samorzutnie ktoś wymyślił i stworzył plakat z hasłem: „4 czerwca 1989 upadła komuna na cztery łapy”. Błyskawicznie zdjęcie to do swoich profili zaczęli dołączać także inni użytkownicy. W każdym razie, wśród moich znajomych, jest już całkiem spora grupa tych - którzy tak właśnie zrobili...
Mówi ostatni więzień komunizmu
Przecież wybory z 4 czerwca 1989 były klasycznym przykładem wyborów niedemokratycznych, gdyż ich wynik z góry ukartowano w wyniku porozumień Okrągłego Stołu. Gwarantując w nich 65 proc. miejsc dla PZPR i jej satelickich organizacji partyjnych, a tylko 35 proc. dla tzw. strony społecznej. A jak się plan za pierwszym razem nie powiódł, bo wyborcy odrzucili tzw. listę krajową, to zrobiono tzw. dogrywkę z wyborów. Żartowano wtedy w szeregach tzw. opozycji „niekonstruktywnej”, że Wałęsa z Jaruzelskim i Kiszczakiem zafundowali nam 35 proc. demokrację, a wiadomo, tak jak nie ma 35 proc. dziewictwa, tak i niemożliwa jest 35 proc. demokracja.

darmowy hosting obrazków
Do 23 grudnia 1989 roku, a więc także w czasie, gdy premierem PRL był już Tadeusz Mazowiecki, w wiezieniu w Barczewie siedział jeszcze Józef Szaniawski, ostatni więzień komunizmu w Polsce. W wywiadzie, jakiego udzielił on dzisiejszemu „Naszemu Dziennikowi”, mówi o 4 czerwca 1989 wprost:

- Jak mogę uznać ten dzień za datę zwycięstwa nad komunizmem, skoro siedziałem tego dnia w więzieniu? I to w więzieniu bez wątpienia komunistycznym. Mało tego, po tym rzekomym zwycięstwie nad komunizmem siedziałem tam jeszcze pół roku. Kto mnie wtedy więził, jak nie komuniści?
Poproszony jednak przez dziennikarza, aby odniósł się do tego problemu, abstrahując od swoich osobistych przeżyć i doświadczeń, stwierdza jeszcze bardziej dosadnie:
- Podobnie uważam, że tego dnia komunizm w Polsce wcale się nie skończył. Formalnie państwo o nazwie PRL istniało do grudnia 1989 roku. Mazowiecki nie tylko nie był pierwszym niekomunistycznym premierem, ale był ostatnim premierem komunistycznego rządu. Był nim ze względu na swój życiorys, na nazwę państwa, którym rządził, i ze względu na to, że na tę funkcję został wykreowany nie tylko przez Geremka, Wałęsę, Michnika, Jaruzelskiego i Kiszczaka, ale także przez ambasadora Związku Sowieckiego Wiktora Browikowa. Warto podkreślić, że gdy Mazowiecki został premierem, to pierwszym gościem, jakiego przyjął, był gen. Władimir Kriuczkow, szef, KGB. To on jako pierwszy przyjechał złożyć Mazowieckiemu osobiste gratulacje. To daje wiele do myślenia. W rządzie Mazowieckiego Kiszczak dostał, oprócz funkcji szefa MSW, także tekę wicepremiera, a więc patrząc obiektywnie w kategoriach hierarchii państwowej, człowiek odpowiedzialny za śmierć górników w kopalni "Wujek", szef bezpieki w strasznej dekadzie lat 80., w rządzie Mazowieckiego awansował. Podobnie Wojciech Jaruzelski - z I sekretarza KC PZPR awansował na prezydenta III RP. Takie są fakty dotyczące zwycięstwa nad komunizmem 4 czerwca, a cały ten solidarnościowy sztafaż to manipulacja służąca robieniu ludziom wody z mózgu.
A więc kiedy i jaka data?
Pozostaje, zatem odpowiedzieć nam na pytanie, kiedy rzeczywiście komunizm w Polsce upadł tak naprawdę. I tutaj znowu pojawiają się wątpliwości. Może nie w stosunku do samego systemu, którego z całą pewnością już dawno nie ma. Ale przecież pozostaje w pamięci, to co tak niedawno kpiąc ze strony solidarnościowej, powiedział dla TVN 24 gen. Czesław Kiszczak. Stwierdził on dosadnie, że skoro nikt mu nawet nie próbował odebrać emerytury przez ostatnie 20 lat, to tak naprawdę twierdzenie o słabości i upadku strony komunistycznej w 1989 mija się z prawdą.

darmowy hosting obrazków
Tymczasem Józef Szaniawski w wywiadzie dla „ND” pytany o określenie takiego przełomowego momentu w Polsce, dodaje jeszcze:
- To niezwykle ważna sprawa dla naszego 40-milionowego Narodu, który od dziesięcioleci usiłował wybić się na niepodległość. (...) Niemcy mają taki symbol - to dzień zburzenia muru berlińskiego i rozpoczęcia szturmu na kwaterę główną Stasi, zakończonego jej zdobyciem i przejęciem całego archiwum. Czesi i Słowacy mają swoją aksamitną rewolucję w Pradze i w Bratysławie, Rumuni mają dzień rozstrzelania Ceausescu, nawet Rosjanie mają taki dzień, kiedy Borys Jelcyn z czołgu na placu Czerwonym proklamował upadek komunizmu. A w Polsce jakimś dziwnym trafem wszystko się rozmyło. Nie ma takiej przełomowej daty. Powiem więcej, fakt, że premierem polskim mógł zostać Józef Oleksy, prezydentem przez dwie kadencje Aleksander Kwaśniewski, fakt, że za zbrodnie komunistyczne nikt nie został do dziś tak naprawdę ukarany, że nie wykryto sprawców morderstw politycznych lat 80., nawet w tak zdawałoby się prestiżowej dla solidarnościowej strony sprawie mordu na ks. Jerzym Popiełuszce, to wszystko sprawia, iż dzisiaj taki przełomowy dzień trudno wskazać.
Dlatego też może dajmy sobie spokój ze ściganiem się w Europie na wydarzenia w 1989 roku. Nie lepiej byłoby podkreślać, że wszystko zaczęło się 31 sierpnia 1980 roku, kiedy po raz pierwszy na tak masową skalę powstał ruch związkowy i antykomunistyczny zarazem. Przecież właśnie wtedy, ten ogólnopolski i robotniczy zryw podważył sens istnienia systemu budowanego w oparciu o leninowską zasadę tzw. terroru klasy robotniczej. A jeżeli koniecznie chcemy mieć swój udział także w upadku muru berlińskiego, to z całą pewnością lepszym byłoby podkreślanie pierwszeństwa strajków majowo-sierpniowych w 1988 roku, niż wątpliwego sukces wyborów kontraktowych z czerwca 1989.
Mariusz A. Roman
Na załączonych zdjęciach: Wiec przedwyborczy Komitetu Obywatelskiego w Gdyni w 1989; Hasło okolicznościowe umieszczane na profilach użytkowników serwisu nasza-klasa; Okolicznościowy plakat Federacji Młodzieży Walczącej z 1989 roku.