poniedziałek, 24 maja 2010
Apel o pomoc dla Wileńszczyzny
środa, 13 stycznia 2010
Rocznica tragicznych wydarzeń na Litwie
poniedziałek, 4 maja 2009
Dzień Polonii: Manifestacja polskości w Wilnie
„Pod sztandarem Związku Polaków na Litwie, który obchodzić będzie tego dnia jubileusz 20-lecia, stańmy ramię przy ramieniu i zamanifestujmy naszą obecność na wileńskiej ziemi. Jednością silni, mocni duchem i pamięcią wszystkich Rodaków, którzy tu, na tej ziemi, pracowali i tworzyli, rozsławiali ten kraj. Wileńszczyzna i Wilno ze swoim polskim rodowodem jest nieodłączną częścią naszej Ojczyzny, zaś my – Polacy – jej obywatelami. Biorąc udział w pochodzie w ludowych strojach, śpiewając pieśni ludowe i narodowe pokażmy współobywatelom i światu, że Polacy i polska kultura jest na Wileńszczyźnie obecna, że się rozwija łącząc pokolenia. Rodacy z Wilna, Wileńszczyzny i Kowieńsczyzny, Litwy Środkowej i Żmudzi, Inflant i Macierzy – niech nas połączy wspólny marsz!” – czytamy w odezwie ZPL.
czwartek, 2 kwietnia 2009
Litwa: Rekord poparcia, antagonizmy i polskie szanse w wyborach
„(...) - To koniec świata – lamentuje patriota o nicku „L”. – Mało tego, że napędzamy polską gospodarkę kupując u nich produkty, to jeszcze Polak zamierza kandydować na prezydenta Litwy! No, brak jeszcze tylko Unii Lubelskiej! Inny, pod pseudo „Vilnius”, zawodzi boleściwie: - Litwo najdroższa, czy to możliwe, że znów chcą Cię zająć Polacy?! Mój pradziadek poległ broniąc Litwy przed najeźdźcami Polakami. Od owych czasów oni i utwierdzili się w Vilniusie.
Słowem, pospólstwo – nawrócone nagle na towar czysto litewski (w Pałacu Prezydenckim – też) – nie ukrywa ani szoku, ani wściekłości, ani płaczu, ani zgrzytania zębów. - Wygląda na to, że wszyscy Litwini i nie-Litwini, którzy znaleźli na Litwie przystań, chcą być prezydentami. Nie mają honoru i bezczelnie się reklamują, prowokując naród do wieszania na nich psów, co czeka niechybnie i tego szlachciurę… – płonie patriotycznym oburzeniem ktoś o nicku „embrijus”. - Kochani ludzie Litwy, nie bądźcie bezmózgowcami i niech wam nie przyjdzie do głowy wybrać na prezydenta Litwy Polaka. Gdyby tak się stało, historia by się powtórzyła. Litwa znów dostałaby się Polakom i o moim rodzinnym Vilniusie mówiliby „Wilno nasze” – bojaźliwie ostrzega „antypolak”.
Zaś ci, w których na dźwięk nazwiska Tomaszewski duch bojowy nie uwiądł jak porzucona w letnim skwarze piwonia, nawołują do rozwiązań radykalnych. Ktoś proponuje, by: - zachowanie posła Tomaszewskiego poważnie oceniła policja, gdyż jego próba kandydowania – to prowokacja, mająca na celu wywołanie antypolskiej wrzawy. Wielu innych każe mu się wynosić do Polski: - bo widział to kto, by przyjechał taki do obcego klasztoru i dyktował tu własne warunki. Są i tacy (nick LLL), którzy bez ceregieli podgrzewają współobywateli do działania: - Widzisz Polaka, strzelaj, nie pomylisz się! A gdy oszołomy tak "klną i bluźnią, i płaczą, jęczą i syczą, i dyszą nieustającą rozpaczą...”, ich duchowi przywódcy – panowie Songaila, Ozolas czy Garšva – najpewniej zacierają ręce. Bo w gniewie tym nie tylko nacjonalizmu przebudzenie, lecz też dla Ojczyzny ratunek”.
(za: Lucyna Dowdo, Strzeż się Podlaskiego i Tomaszewskiego!, „Magazyn Wielński”, nr 3/2009. )
piątek, 13 marca 2009
Wilno: Pikieta przeciwko łamaniu praw mniejszości
sobota, 7 marca 2009
Litwa: Polacy apelują do premierów
"Zwracamy się do premiera Andriusa Kubiliusa z apelem, by rząd (...) zaniechał dalszych działań wymuszających usuwanie litewsko-polskich tablic z nazwami ulic w rejonach wileńskim i solecznickim, w których Polacy stanowią, według oficjalnych statystyk, odpowiednio 61,3 i 79,4 procent" - czytamy w liście podpisanym przez posłów: Waldemara Tomaszewskiego (przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie) oraz Michała Mackiewicza (szef Związku Polaków na Litwie).
Jego autorzy przypominają, że tuż przed styczniową wizytą w Warszawie premier Litwy zadeklarował, iż rozwiązanie problemów polskiej społeczności będzie jednym z priorytetów jego rządu. "Niestety, wkrótce po zakończeniu wizyty Najwyższy Sąd Administracyjny nakazał usunięcie w rejonie wileńskim tablic z polskimi nazwami ulic. (...) Liczna społeczność polska odczuła przykry zawód" - napisali w apelu. Posłowie zaznaczyli także, iż umieszczanie tablic polskich obok litewskich na terenach zwarcie zamieszkałych przez mniejszość narodową jest zgodne z litewską ustawą o mniejszościach narodowych oraz z ratyfikowaną przez Litwę w 2000 roku konwencją ramową Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych, która Litwa ratyfikowała w 2000 roku.
Polskojęzyczne tablice
Przypomnijmy, realizując prawa mniejszości polskiej zagwarantowane w Ustawie o mniejszościach narodowych i w Konwencji, m.in. w rejonie wileńskim, w niektórych miejscowościach zwarcie zamieszkałych przez mniejszość polską, obok nazw ulic w języku urzędowym, zostały zamieszczone tablice z nazwami ulic po polsku. Przedstawiciel rządu na powiat wileński uznał to za złamanie prawa ustawionego przez Ustawę o języku urzędowym, zażądał więc od samorządu rejonu wileńskiego usunięcia polskich nazw z ulic między innymi Mejszagoły, Rzeszy, Niemenczyna i Czerwonego Dworu. Gdy samorząd odmówił podporządkowania się żądaniom namiestnika rządu, ten skierował sprawę do sądu. Kolejne decyzje sądów były z kolei nieprzychylne samorządowi. Aż pod koniec stycznia Najwyższy Sąd Administracyjny nakazał bezapelacyjnie usunięcie polskich tablic. Przy tym zarówno Najwyższy Sąd Administracyjny, jak też sądy niższych instancji, podejmując decyzję kierowały się wyłącznie postanowieniami Ustawy o języku urzędowym, która mówi, że wszystkie napisy i nazwy są pisane w języku litewskim.
W rezultacie, przed kilkoma dniami samorząd rejonu wileńskiego poinformował, że zgodnie z decyzją sądu, przystąpił do usuwania tablic z polskimi nazwami ulic. - Jako instytucja państwowa musieliśmy wykonać orzeczenie sądu, nie oznacza to jednak, że zgadzamy się z nim - powiedziała wówczas mer rejonu wileńskiego Maria Rekść.
Unijne standardy i prawa człowieka
Mer rejonu wileńskiego uważa, że nakazując zdjęcie tablic z nazwami ulic w języku polskim w miejscowościach zwarcie zamieszkałych przez mniejszości narodowe, naruszono prawa właśnie mniejszości narodowych. Zresztą nie w każdym przypadku samorząd będzie mógł egzekwować orzeczenie sądu, bo w jaki sposób wyegzekwować usunięcia dwujęzycznych tablic np. z prywatnych posesji i domów?
- „Kurier Wileński”, codzienna polska gazeta na Litwie, podkreśla, że: „w Polsce, od kilku lat coraz częściej w miejscowościach, zamieszkałych zwarcie przez mniejszości narodowe, zamieszcza się tablice z nazewnictwem w języku mniejszości obok nazw polskich. Przy tym wystarczy, jeśli mniejszość narodowa stanowi zaledwie 20 proc. ogółu mieszkańców. Co więcej, tablice są zamieszczane na koszt Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, które rekompensuje wydatki związane z produkcją i zamieszczaniem tablic. Tymczasem, według litewskich standardów praw człowieka, aby zamieścić tablice z nazewnictwem ulic w języku mniejszości narodowej, nie wystarczy, jeśli mniejszość ta praktycznie stanowi większość w konkretnej miejscowości, jak też na koszt własny chce zamieścić tablice w swoim języku obok urzędowego.”
Spór o tablice w rejonie wileńskim, jak też solecznickim trwa już od kilku lat. Wobec presji sądów i litewskich struktur rządowych - polskich nazw ulic prawie już nie ma. Jednak presja dyskryminacyjna i nietolerancja władz wobec swoich obywateli należących do mniejszości narodowych staje się poważnym problemem nie tylko na Litwie. Sprawa ta ciągle bowiem ciąży na polsko-litewskich relacjach, jak też stale jest akcentowane w raportach międzynarodowych organizacji z zakresu ochrony praw człowieka.
Mariusz A. Roman
środa, 4 marca 2009
Polacy na Litwie przed kolejnymi wyzwaniami wyborczymi
Udział w wyborach prezydenckich na Litwie, których pierwsza tura odbędzie się 17 maja, zgłosiło już siedem osób. Wśród nich - unijna komisarz ds. budżetu Dalia Grybauskaite i przewodniczący Sejmu Arunas Valinskas. Kandydaturę Tomaszewskiego będzie musiała jeszcze zatwierdzić konferencja AWPL, która odbędzie się za tydzień, 10 marca. Druga tura wyborów prezydenckich odbędzie się 7 czerwca, jednocześnie z wyborami do Parlamentu Europejskiego. - Jesteśmy w kraju liczącą się siłą polityczną. Od lat zachowujemy stabilną pozycję w wyborach parlamentarnych i samorządowych, uzyskując około 5 proc. głosów i brak naszego kandydata w wyborach prezydenckich byłby pewną luką – powiedział dla PAP Waldemar Tomaszewski.
Podczas przeprowadzonej na początku lutego br. konferencji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, która odbyła się w Domu Kultury Polskiej w Wilnie, Waldemar Tomaszewski, oświadczył także, że partia weźmie aktywny udział w wyborach do Europarlamentu i wystawi własną listę kandydatów. Lider polskiej partii poinformował, że już rozpoczęła się praca organizacyjna i ruszył proces formowania komisji wyborczych. Zadaniem dla partii jest osiągnięcie maksymalnego wyniku w wyborach do Parlamentu Europejskiego. – Głównym zadaniem jest posiadanie swego przedstawiciela w tym najwyższym organie władzy na Starym Kontynencie, a uzyskanie jak najlepszego wyniku w tych wyborach będzie miało też wpływ na finansowanie partii - otwarcie stwierdził Tomaszewski. Dodał też, że aby utrzymać tendencję wzrostu zaufania i poparcia elektoratu dla AWPL potrzebna jest dogłębna analiza wyników każdych poprzednich wyborów. Według Tomaszewskiego polska partia ma jeszcze niewykorzystane rezerwy, szczególnie w mieście Wilnie, gdzie Polaków mieszka najwięcej.
O zauważalnej tendencji wzrostu poparcia dla kandydatów AWPL podczas ostatnich wyborów parlamentarnych mówił podczas ostatniej konferencji także Zdzisław Palewicz, wicemer rejonu wileńskiego, który poinformował zebranych, że kandydatów polskiej partii popierali nie tylko Polacy, ale i mieszkańcy litewskiego rejonu orańskiego. Zwrócił on jednocześnie uwagę na istotny problem, jakim dla AWPL wciąż pozostaje niska frekwencja wyborcza wśród głosujących Polaków.
Rada Naczelna AWPL na swym wczorajszym posiedzeniu wytypowała również 12 kandydatów mających startować w wyborach do PE. Listę tą uzupełnią oddziały lokalne partii. W sumie znajdzie się na niej 24 osoby.
Liczba oddanych głosów na ZPL i AWPL w wyborach parlamentarnych w ciągu ostatnich lat:
- Lata Liczba oddanych głosów %
- 1992 (ZPL) 39900 2,11
- 1996 (AWPL) 40941 2,98
- 2000 (AWPL) 28641 1,95
- 2004 (AWPL) 45302 3,79
- 2008 (AWPL) 59237 4,79
żródło: „ Tygodnik Wileńszczyzny”, Wilno, 10 - 16 lutego 2009 r. nr 7.
Obecny 2009 rok jest dla Polaków na Litwie bardzo szczególny z uwagi na dwa jubileusze: 20 – lecie działalności obchodzi Związek Polaków na Litwie, a swoje 15-lecie AWPL. Czy rok ten stanie się również rokiem polskiego sukcesu wyborczego na Litwie? Sukcesem niewątpliwie byłoby zdobycie przez AWPL mandatu erodeputowanego. Gdyby do tego doszło, byłby to pierwszy eroparlamentarzysta Polak, wybrany poza krajem.
Mariusz A. Roman
Na załączonym zdjęciu: Waldemar Tomaszewski składa wieniec przy grobie Matki i Serca Syna na wileńskiej Rossie. Fot. Autora.
wtorek, 13 stycznia 2009
W rocznicę masakry sowieckiej na Litwie
W drugiej połowie lat 80-tych na Litwie, na fali pierestrojki obowiązującej wtedy w ZSRR, ujawniły się od dawna ukrywane dążenia. W 1987 r. uroczyście obchodzono sześćsetlecie Chrztu Litwy, a w rocznicę układu Ribbentrop - Mołotow odbyła się w Wilnie potężna demonstracja. Na Litwie rozpoczęły się jednocześnie dwa procesy: narodowe i państwowe odrodzenie Litwinów oraz narodowe odrodzenie Polaków. Stąd powstanie 5 maja 1988 r. Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Polaków na Litwie i niemalże w tym samy czasie w dniu 3 czerwca 1988 r. Litewskiego Ruchu na Rzecz Przebudowy w skrócie nazywanym „Sajudisem”.
Wydarzenia zaczęły narastać lawinowo, jeszcze w tym samym 1988 r. Rada Najwyższą LSRR podjęła uchwałę, iż na terytorium Republiki Litewskie moc obowiązującą mają tylko ustawy uchwalone bądź ratyfikowane przez Radę Najwyższą LSRR. 8 lutego 1990 r. Rada Najwyższa uznała uchwałę Sejmu Ludowego z 1940 r. o przyłączeniu Republiki Litewskiej do ZSRR za bezprawną, a przeprowadzone 24 lutego 1990 wybory parlamentarne przyniosły zdecydowane zwycięstwo kandydatom „Sajudisu”. Wreszcie prawdziwym przełomem stał się „Akt o przywróceniu niepodległości państwa litewskiego” proklamowany 11 marca 1990 r.
Nie da się pominąć milczeniem, że w trakcie odzyskiwania przez Litwinów niepodległości, teren nowej republiki stał się miejscem konfliktów wywołanych w konsekwencji działań podejmowanych dla przyśpieszenia procesu ujednolicenia narodowego i dla bardziej wyrazistej dominacji jednego narodu. W konsekwencji spór władz litewskich i elit politycznych tego kraju z polską społecznością przybrał w końcu formę konfliktu politycznego. Zaznaczmy jednak, że przywódcy SSKPL - przekształconego następnie w Związek Polaków na Litwie próbowali wielokrotnie znaleźć modus vivendi z Sajudisem, jednak strona litewska odrzucała wszelkie polskie postulaty, często podważając „polskość” swoich rozmówców i wmawiając im tzw. „tutejszość”.
Wieża telewizyjna i parlament
Tymczasem w wyniku zamachu stanu przeprowadzonego na początku 1991 r. przez ówczesną proradziecką Komunistyczną Partię Litwy doszło do dramatycznego w swoich skutkach przesilenia. Stacjonujące w Wilnie sowieckie jednostki wojskowe przystąpiły 11 stycznia do zajmowania w mieście gmachów użyteczności publicznej i państwowej, mających strategiczne znaczenie. Do starć obywateli z żołnierzami doszło 13 stycznia przed wieżą telewizyjną, budynkiem litewskiego radia i telewizji oraz Domem Prasy w Wilnie. Szturmując wieżę telewizyjną w wileńskiej dzielnicy - Karolinki, żołnierze użyli m.in. czołgów, które natarły na tłum obrońców, rozpoczęła się też chaotyczna strzelanina. W wyniku ataku na bezbronny tłum śmierć poniosło 14 obrońców niepodległości, rany odniosło kilkaset osób. Wydarzenia te wywołały wielki powszechny protest na Litwie, solidaryzujący całe społeczeństwo ponad podziałami narodowościowymi.
- Była noc, wyszliśmy na ulice i wzięliśmy się za ręce, tworząc żywy łańcuch. Wkrótce nadjechały pojazdy opancerzone, komandosi, którzy z nich wyskoczyli, zaczęli strzelać ponad głowami ludzi. Po chwili również zaczął strzelać czołg – wspomina tamte wydarzenia na łamach „Kuriera Wileńskiego” - Jerzy Surwiło, dziennikarz, publicysta i pisarz, świadek tych zdarzeń oraz szturmu radzieckich komandosów z OMON-u.
Władze sowieckie przypuszczając szturm wieży telewizyjnej oraz Domu Prasy nie zdecydowały się na zajęcie siłą budynku parlamentu. Obawiając się dużych ofiar cywilów, którzy szczelnym kordonem otoczyli gmach, w którym ukryli się posłowie Sejmu restytucyjnego, budując dookoła budynku zaimprowizowane barykady. Wówczas w obronie parlamentu stanęło około 100 tys. obywateli, którzy nie zważając na szalejące mrozy dniem i nocą stali na warcie przed parlamentem. Aby się ogrzać, ludzie palili ogniska, śpiewano pieśni patriotyczne. Wśród manifestantów broniących dostępu do litewskiego parlamentu znaleźli się również Polacy z własnymi barwami narodowymi, czym jednoznacznie, wbrew twierdzeniom niechętnej im propagandy, opowiedzieli się po stronie niepodległej Litwy. Znana, polska dziennikarka radiowa - Nijola Masłowska, nadawała wtedy serwis w języku polskim, emitowany z obleganego parlamentu.
Podczas decydujących dni walki o niepodległość Litwy, duże znaczenie miało również wsparcie polityczne z Polski. Wówczas w litewskim parlamencie, który przecież był jednym z głównych celów, wspólnie z litewskimi posłami czuwali parlamentarzyści z Polski. Sytuacja była krytyczna na tyle, że litewski parlament zdecydował na stworzenie rządu na uchodźstwie. W tym celu ówczesny minister spraw zagranicznych Litwy Algirdas Saudargas wyjechał do Warszawy.
Szansa na normalizację...?
Postawa miejscowych Polaków oraz duża aktywność w czasie tych wydarzeń rządu polskiego, który nie tylko wspierał Litwinów wszelkimi możliwymi środkami politycznymi na arenie międzynarodowej oraz zorganizował nie małych rozmiarów pomoc materialną dla Litwy, zmieniły na moment stosunek władz litewskich do spraw polskich i Polaków. Wydawać się wtedy mogło i wiele na to wskazywało, że solidarność Polaków z Litwą i Litwinami w trudnych chwilach styczniowych i zmiana w wyniku tego nastawienia Litwinów do zagadnień polskich, staną się momentem przełomowym w stosunkach polsko – litewskich. Po obu stronach zapanować miała dobra wola, która odsunąć miała wszelkie kompleksy i uprzedzenia, waśnie i spory na margines normalnego współżycia.
Sielska atmosfera, podczas której zaczęto nawet wychodzić naprzeciw postulatom stawianym przez polską frakcję w parlamencie litewskim, a dotyczącym powołania nowej jednostki administracyjnej – okręgu wileńskiego (obejmującego obszar zwarcie zamieszkiwany przez społeczność polską), trwała zaledwie kilka miesięcy. Już bowiem na przełomie sierpnia i września 1991 r. władze litewskie pod pretekstem rzekomego poparcia puczu moskiewskiego z 19 sierpnia (tzw. puczu Janajewa), przeprowadziły operację likwidacji samorządów w rejonach solecznickim i wileńskim, zamieszkałych w przytłaczającej większości przez Polaków. 12 września Rada Najwyższa zawiesiła początkowo na pół roku (potem ten okres przedłużając) na obszarze tych rejonów obowiązywanie ustawy o samorządzie, zwalniając z pracy wszystkich urzędników administracji lokalnej. Jednocześnie mianowała dla tych rejonów komisarzy rządowych. Określani przez miejscowych Polaków mianem „gubernatorów” – komisarze: w rejonie wileńskim Arturas Merkys, solecznickim Arunas Eigirdas, przystąpili niezwłocznie do kolonizowania podległych rejonów przybyszami litewskimi z innych rejonów.
Mariusz A. Roman
Na załączonym zdjęciu z „Kuriera Wileńskiego”: widoczny jest plac Niepodległości w Wilnie, gdzie dzisiaj zapalono symboliczne ogniska ku czci obrońców wolności.