piątek, 8 maja 2009

21. rocznica strajków majowych na Wybrzeżu

W drugiej połowie kwietnia 1988 roku doszło do fali protestów. Jako pierwsi zastrajkowali pracownicy komunikacji miejskiej w Bydgoszczy – 25 kwietnia, dzień później Huta im. Lenina w Nowej Hucie, a 29 kwietnia – huta w Stalowej Woli. Na Wybrzeżu strajkowała przez dziewięć dni (2-11 maja) Stocznia Gdańska oraz kilka dni studenci z Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Wspomagali ich działacze FMW, WiP oraz wielu innych niezależnych organizacji. To właśnie przedstawiciele młodego pokolenia, któremu była obca obojętność starszych działaczy „Solidarności”, jak i strach przed reżimem komunistycznym, zorganizowali te strajki.

darmowy hosting obrazków
To młodzieżowe parcie na strajk uwidoczniło się już podczas wiecu przy plebani kościoła św. Brygidy w niedzielę 1 maja. Na wiecu przemawiał m.in. Wałęsa. Nawoływał do spokoju, przekonywał, że wszystko odbywa się pod kontrolą podziemia „Solidarności”. Odpowiedziało mu gromkie: „Jutro strajk!” wykrzyczane przez młodych stoczniowców i działaczy młodzieżowych z organizacji opozycyjnych. Jak się rzekło, tak się stało. W poniedziałek 2 maja wybuchł strajk w Stoczni Gdańskiej. Zorganizowali go młodzi robotnicy, którzy obok żądań płacowych podnieśli również postulat reaktywowania NSZZ „Solidarność”.
Wsparcie niezależnej młodzieży
Młodzież m.in. z Federacji Młodzieży Walczącej włączyła się w strajk w stoczni i wydatnie wsparła protest majowy na wielu płaszczyznach. Mariusz Wilczyński pojawił się w stoczni w pierwszym dniu strajku razem z Jarkiem Rybickim i Jackiem Kurskim. Później Wilczyński wrócił na miasto, aby sprowadzić do stoczni Dariusza Krawczyka, który miał zorganizować w stoczni poligrafię. Pojechał po Darka do szkoły na Przymorzu. Ten akurat prowadził lekcję. Kiedy dowiedział się o strajku zwolnił się z zajęć w klasie i tak jak stał ruszył organizować strajkową drukarnię. Na teren stoczni przedarł się biegnąc między kordonami ZOMO z plecakiem wypełnionym „domowej roboty” sprzętem poligraficznym. Parę godzin później światło dzienne ujrzały stoczniowy biuletyn „Rozwaga i Solidarność”, komunikaty Komitetu Strajkowego, liczne plakaty oraz pamiątkowe znaczki pocztowe powielane metodą sitodruku. Farbę zorganizowano według „kultowej” receptury, uzyskując ją z mieszaniny pasty komfort z tuszem. Po pewnym czasie do grona drukarzy z FMW przyłączyło się kilku młodych stoczniowców oraz członkowie Ruchu „Wolność i Pokój”. Powstała w ten sposób ekipa była m.in. organizatorem dwóch audycji nadanych ze stoczni na fonii telewizyjnej.

darmowy hosting obrazków
Federacja wspierała stoczniowe protesty także drukując ulotki i prasę strajkową poza stocznią. „Monit” - pismo FMW Gdańsk i Gdynia wydanie specjalne, stał się w tych dniach dziennikiem. Oprócz codziennej pracy przy druku „Monitu” młodzież z FMW uczestniczyła także w kolportażu i druku codziennej ulotki, sygnowanej przez Komitet Strajkowy w Stoczni, która była kolportowana w bardzo dużym nakładzie w Trójmieście. Ulotka powstawała w stoczni, ale diapozytywy szły na wszystkie zakonspirowane drukarnie w Trójmieście.
Dokonywano akcji ulotkowych, malowania murów, pojawiały się także inicjatywy na rzecz strajkujących robotników i studentów w szkołach, jak przerwy milczenia (główna akcja tego typu odbyła się w trójmiejskich szkołach ponadpodstawowych 5 maja), niezależne apele, śpiewy pieśni patriotycznych. Uczniowie z Liceum Plastycznego w Gdyni ogłosili spontanicznie w dniu 4 maja pogotowie strajkowe. Wielu działaczy FMW codziennie angażowało się w pracę kurierów, podtrzymując łączność i donosząc wsparcie dla strajkujących. Olgierd Buchocki jako oficjalny przedstawiciel FMW dołączył do strajkujących studentów na UG i PG.
„- (...) Nadzieję podtrzymał strajk studencki. Na wezwanie Jana Pastwy, drużynowego naszej „Czarnej Czwórki” wieziemy kuchnię polową na „Humanę”. Taka była widać nasza rola, żeby zapewnić logistykę, dla tych, którzy mieli wtedy przywilej strajkować. Z tego przywileju niewielu odważyło się skorzystać. Tym większa chwała tym, co dali świadectwo, zwłaszcza młodemu pokoleniu stoczniowców (...)” – wspomina Grzegorz Bonk, działacz FMW i członek Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej.

darmowy hosting obrazków
Warto przypomnieć, że w strajku w stoczni uczestniczyła także mocna ekipa FMW związana z kibicami Lechii Gdańsk ze śp. Tadeuszem Duffekiem na czele W maju strajkująca stocznia otrzymała od „biało – zielonych” kibiców potężne wsparcie w dniu 7 maja podczas meczu z Górnikiem Wałbrzych. Najpierw fani Lechii na stadionie przez 90 min. skandowali „Stocznia Gdańska!” i inne solidarnościowe okrzyki. Następnie kibice z tzw. młyna, pod hasłem „Bić gestapo!” wykrzykiwanym przez cały stadion, prowadzili na trybunach regularną bitwę z ZOMO. Po meczu zaś cały ten tłum ruszył pod stocznię tocząc po drodze wielogodzinne walki z milicją. Lechistom udało się dotrzeć do stoczni i wspólnie ze strajkującymi robotnikami skandowali do późnych godzin wieczornych wolnościowe hasła.
Grupy Pomocy Strajkowej
Działacze WiP byli pomysłodawcami powstania zorganizowanej pomocy i wsparcia dla strajkujących, na bazie salki katechetycznej kościoła św. Brygidy w Gdańsku.
„- W ten sposób ruszyły Grupy Pomocy Strajkowej, jak nazwaliśmy naszą akcję wspomagającą. Zaraz dołączyli do nas koledzy z FMW. Część z nich już wcześniej wylądowała w stoczni, gdzie uruchomili mini-drukarnię. Wkrótce druga mała drukarnia ruszyła w "Brygidzie". Rozpoczęliśmy też zbiórkę żywności i innych potrzebnych rzeczy dla stoczniowców. Starsi ludzie okazali się bardzo hojni. Ale wręcz zadziwiające było zaangażowanie młodych ludzi w przenoszenie pomocy na teren stoczni. Stocznia była otoczona kordonem ZOMO, ale młodzi ludzie zawsze znaleźli sposób, aby się tam dostać. Na początku w akcji brała młodzież z WiP i FMW oraz innych organizacji opozycyjnych. Później pojawiało się coraz więcej młodych ludzi, nigdzie dotąd nie zaangażowanych” – mówi Klaudiusz Wesołek, działacz WiP.

darmowy hosting obrazków
W tych strajkowych dniach około 200 dzieciaków i młodzieży przedzierało się codziennie przez kordony ZOMO. Kilkunastoletni łącznicy - chłopcy i dziewczęta ze szkół podstawowych i średnich zapewniali strajkującym komunikację ze światem. Przez dziury w płocie przynosili na teren stoczni pocztę i żywność, materiały poligraficzne, koce i śpiwory, skarpety i inne potrzebne rzeczy, które mieszkańcy Trójmiasta ofiarowywali w darze dla strajkujących i składali przy kościele św. Brygidy. Młodzi kurierzy wprowadzali także na teren strajkującego zakładu tzw. doradców i gości. Niestety czasem wpadali w ręce ZOMO, co w trzech przypadkach skończyło się poważnym pobiciem. Większa część z tych młodych ludzi nie była związana z żadnymi organizacjami. Pomagali strajkującej stoczni z potrzeby serca. To byli bohaterowie tamtych dni, o których nikt nie pamięta.
Generacja 1988
Maj 1988 wpisuje się w tradycję polskich zrywów niepodległościowych, za jakimi zawsze w naszej historii stała młodzież. 21 lat temu młodzi robotnicy, studenci i uczniowie, podjęli walkę z reżimem komunistycznym, jako spadkobiercy ideałów Kolumbów – nazywając siebie generacją 1988. Ich działania wymykały się wówczas nie tylko spod kontroli komunistycznych władz, ale i podziemnej „Solidarności”. I tego się pewnie jedni i drudzy wystraszyli. Przyspieszając proces przemian systemowych w Polsce, ale i łagodząc zarazem proces transformacji wobec nomenklatury i agentury sowieckiej.
Mariusz A. Roman
Na załączonych zdjęciach: Brama nr 2 w Stoczni Gdańskiej podczas pierwszego dnia majowego strajku; Jeden z plakatów FMW drukowanych na paście komfort z tuszem; Codzienne wydanie strajkowe pisma „Monit”, FMW Gdańsk-Gdynia; Mapa z zaznaczoną skalą protestów na przełomie kwietnia i maja 1988.
Patrz również:

Zapomniana rocznica (strajki 1988 r)



Historia majowych strajków (1988 r)

2 komentarze:

  1. Dwa strajki:

    Historia dwóch strajków w roku 1988 nie jest do końca wyjaśniona. Można znaleźć materiały wskazujące na zasadnicze różnice w kwestii celów i organizatorów obu wydarzeń.

    W skrócie przedstawię to, co mi pozostało w pamięci z tych materiałów, jako podstawę do ew. dalszej dyskusji.

    W roku 1988 widać już było, że próby reformy socjalizmu wdrażane przez ekipę Jaruzelskiego nie dają efektów. Narasta niezadowolenie z rządów komunistycznych, pojawiają się organizacje stworzone przez tych, którzy byli za młodzi w roku 1980.

    W środowiskach opozycji rysuje się podział na zwolenników dogadania się z komuną oraz ostrej z nią walki. Z drugiej strony, prawdopodobnie już wczesną wiosną 1988 roku ugodowy odłam opozycji oraz partyjni reformatorzy rozważali przystąpienie do negocjacji, potrzeba tylko było pretekstu.

    Strajk majowy został wykorzystany przez obie grupy ugodowe. Partia wykorzystała go do demonstracji siły władzy (nie tępiła przy tym przyszłych swoich partnerów, tylko niezależną inicjatywę), opozycyjni ugodowcy - do osłabienia radykalnych ugrupowań.

    Strajk sierpniowy za to wygląda na widowisko przygotowane jako pretekst do rozpoczęcia rozmów. Partia daje tu sygnał "wprawdzie jesteśmy silni, ale nie chcemy już stosować rozwiązań siłowych", a opozycja "wprawdzie jesteście silni, ale będziemy wam wciąż przeszkadzać".

    Ponieważ ruchy masowe mają swoją własną dynamikę, zapewne w obu falach strajkowych da się wskazać zarówno inspiracje radykalne, jak i ugodowe. Czy da się jednak udowodnić, że w pierwszej fali dominowały środowiska radykalne, a w drugiej - ugodowe?

    Jazzek

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Panie Mariuszu z calego serca za ten material.
    Lezka mi sie zakrecila w oku, gdy przeczytalem, ze " Parę godzin później światło dzienne ujrzały stoczniowy biuletyn „Rozwaga i Solidarność”...", ktory za czasow tzw. Pierwszej Solidarnosci dane mi bylo redagowac. Tego faktu ze strajku stoczniowego nie znalem.
    Mysle, ze ta fala strajkow byla dla komuny ostatnim sygnalem, ze trzeba zorganizowac Okragly Stol, bowiem strajki, ktore jeszcze tym razem powstrzymane brutalna sila, beda sie w przyszlosci nasilac coraz bardziej i kompromitowac rzadzacych.
    Mysle, ze racje mial rzecznik rzadu J. Urban twierdzac 26 lipca, ze Solidarnosc jest na trwale reliktem przeszlosci, bo juz byl opracowany plan powstania/ utworzenia Drugiej Solidarnosci, bez tzw. ekstremy, czyli bez ludzi niesprzedajnych.
    Strajki z 1988 roku wymusily Okragly Stol i w czesci zadaja klam ostatnim twierdzeniom Kiszczaka w sadzie, ze on podal Solidarnosci wszystko na tacy kierujac sie patriotyzmem, dobra wola i miloscia. Komuna zostala ZMUSZONA do "podzielenia sie wladza" przez protesty spoleczne. Natomiast sposob, w jaki "ta wladza sie podzielono" [reaktywowanie Pseudosolidarnosci, wyselekcjonowanie lewicowo/ ubeckiej -poza nielicznymi wyjatkami- opozycji do negocjacji, ustalenie wspolnego uwlaszczenia, utworzenie "pierwszego naszego rzadu" i systemu politycznego oraz ordynacji wyborczej gwarantujacych komunistom byt polityczny, zachowanie kontroli nad mediami , ect.] rzeczywiscie bylo pod kontrola kiszczakowszczyzny, zaakceptowanej przez "wybrana opozycje" w zamian za partycypacje w uwlaszczeniu i apanaze.

    Jako ilustracja tego, co napisalem nasuwa mi sie jako przyklad, przypadek Jacka Merkela, mojego kolegi ze stoczni [pracowalismy obydwaj w Biurze Konstrukcyjnym Stoczni Gdanskiej].
    Tak sie zlozylo, ze za nasza dzialalnosc solidarnosciowa [Jacek byl b. blisko Walesy, czlonek Komisji Krajowej, ja tylko "robilem" ten biuletyn RiS w SG] wyladowalismy w jednej celi "internatu" w Strzebielinku. Siedzielismy razem od tzw. poczatku do konca, czyli likwidacji instytucji internowania. W tym czasie on i ja mielismy po jednej rozmowie z ubecja, mniej wiecej w tym samym czasie mniej wiecej w srodku lata. Po jakims czasie Jacek zaczal sie ostro uczyc prawa bankowego i teorii bankowosci. Byc moze zamilowanie do prawa bankowego tkwilo w Jacku, absolwencie Wydz. Budowy Okretow Politechniki Gdanskiej, od dziecka i wtedy znalazlo ono ujscie w warunkach nadmiaru wolnego czasu. Ale - jak mowi St. Michalkiewicz- wszystko to tylko byc moze, bo nieublagalna prawda kaze domyslac sie jednak najgorszego.
    Jacek bowiem - uczestnik OS- nie tylko okazal sie TW [bylem w szoku], ale potem zostal bardzo bogatym czlowiekiem stajac sie "szycha" w bankowosci , dorywczo rowniez zajmujac sie poslowaniem w Sejmie z ramienia UW.
    Serdeczne pozdrowienia dla Autora
    RP
    PS. Nie wiem, kiedy Jacek Merkel poszedl na wspolprace z SB, ale sadze, ze juz w okresie pierwszej S byl agentem. Podsylal mi wielokrotnie do redakcji niejakiego Jerzego Milewskiego, szefa Solidarnosci z Gdanskiego PANu, ktory koniecznie chcial zalozyc Polska Partie Pracy [jako konkurencje dla PZPR] i stanowczo domagal sie, by wydrukowac jej statut w naszej RiS. Traktowalem go intuicyjnie jako prowokatora, bo komuna tylko czekala na pretekst zorganizowanego ruchu politycznego zrodzonego ze Zwiazku. Jerzy Milewski potem otworzyl w stanie wojennym Biuro Solidarnosci i tez okazal sie TW.

    Roman Pienkowski

    OdpowiedzUsuń