W ostatnią przedwyborczą niedzielę proboszcz w parafii w Kolbudach koło Gdańska z ambony namawiał wprost do głosowania na Platformę Obywatelską. Po fali protestów parafian oraz czytelników portalu niezależna.pl, ostatecznie przeprosił za promowanie „organizacji prezentującej treści wrogie Kościołowi oraz antychrześcijański styl życia”. Warto przy okazji tej niefrasobliwości proboszcza zastanowić się nad stanem polskiego katolicyzmu jako takiego.
Z jednaj strony dość powszechnie znane są wskazówki, jakimi powinien kierować się katolik w czasie wyborów. Episkopat Polski przypomina o nich przed każdymi wyborami. Jan Paweł II wręcz apelował o roztropną troskę o dobro wspólne i nie akceptował postawy wycofywania się z życia publicznego katolików. Namawiał do obrony wartości chrześcijańskich także w wymiarze publicznym. Z drugiej strony coraz częściej możemy zaobserwować prawdziwą wolną amerykankę w wyborach, jakich dokonują polscy katolicy. Często na myśl przychodzi wtedy, stare polskie przysłowie: „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”.
Protest w Kolbudach
W ostatnią niedzielę (2 października br.) ks. Prałat Józef Nowak, proboszcz parafii w Kolbudach, z ambony podczas ogłoszeń czytanych na zakończenie mszy świętej poinformował o swoim poparciu dla akcji wyborczej prowadzonej tuż pod drzwiami do kościoła przez jednego z gdańskich kandydatów Platformy Obywatelskiej. Zwolennicy kandydata PO korzystali także z salki katechetycznej przy kościele, gdzie mieli zgromadzone materiały wyborcze: baloniki oraz ulotki.
Po interwencji Pawła Wąsowicza, brata ks. Jarosława Wąsowicza, salezjanina (znanego w Polsce publicysty i historyka, który rokrocznie organizuje m.in. pielgrzymkę kibiców do Częstochowy), młodzi ludzie rozdający materiały wyborcze PO przenieśli się w pobliże schodów prowadzących do świątyni, co zostało uwidocznione na załączonych zdjęciach.
Poniżej protest zredagowany przez Pawła Wąsowicza:
Wyrażam głęboki sprzeciw wobec wykorzystania w celach wyborczych świątyni oraz zgromadzenia wiernych na mszy św. w kościele parafialnym w Kolbudach k/Gdańska. Agituje młodzież związana z Platformą Obywatelską za przyzwoleniem i oficjalnym poparciem w ogłoszeniach parafialnych przez proboszcza parafii Ks. Prałata Józefa Nowaka. Wobec jawnego i oficjalnie wyrażonego sprzeciwu wobec takich praktyk antykościelnych wyraził On opinię, że promocja zachowań antychrześcijańskich oraz przyzwolenie na niszczenie najświętszych symboli wiary, nie stoi w jego przekonaniu w sprzeczności z nauczaniem Kościoła Katolickiego. Wobec powyższego uważam, że parafialna wspólnota p.w. św. Floriana w Kolbudach powinna poprosić biskupa Archidiecezji Gdańskiej Ks. Abp Sławoja Leszka Głódzia o interwencję i zapobieżenie dalszemu niszczeniu Kościoła.
Wszystkich wiernych Kościoła Katolickiego, którym droga jest czystość naszej wiary proszę o wsparcie modlitewne dla naszej wspólnoty parafialnej. Jednocześnie zwracam się również z prośbą o wyrażanie sprzeciwu bezpośrednio w kurii Archidiecezji Gdańskiej oraz w kancelarii Parafii św. Floriana w Kolbudach.
Treść protestu Pawła Wąsowicza, ukazała się jeszcze w niedzielę na portalu niezależna.pl. W konsekwencji na stronie parafialnej (w dziale: księga gości), pojawiło się sporo negatywnych opinii pod adresem proboszcza, patrz tutaj.
Na reakcję ks. Prałata Józefa Nowaka, na szczęście nie trzeba było długo czekać. W poniedziałek (3 października br.) na portalu parafialnym okazało się następujące oświadczenie:
Przepraszam wszystkich wiernych parafii Św. Floriana w Kolbudach, za promowanie w Niedzielę, 2 X 2011 r., o godz. 9, organizacji prezentującej treści wrogie Kościołowi oraz antychrześcijański styl życia.
I choć jak napisał następnie na swoim Blogu Paweł Wąsowicz:
(...) uważam akcję protestacyjną wiernych za zakończoną. Ksiądz Prałat zobowiązał się do przeproszenia parafian bezpośrednio w ogłoszeniach parafialnych na mszach św. w niedzielę 9 października 2011 r.
To jednak nie sposób wyzbyć się pewnych wątpliwości, co do finału całej sprawy, w sytuacji gdyby całe zdarzenie nie nabrało wydźwięku medialnego i gdyby osoba organizująca protest nie była spokrewniona ze znanym salezjaninem. Zastanówmy się we własnych sumieniach czy z podobną do opisanej niefrasobliwością nie mieliśmy już sami do czynienia? I jaka była nasza reakcja – czy podobna do tej, na jaką zdecydował się Paweł Wąsowicz?
Wielki milczący?
Kościół nie będzie wielkim milczącym w czasie kampanii wyborczej – przypomnieli biskupi diecezjalni w sierpniowym komunikacie wydanym przez Episkopat Polski. W dokumencie tym zawarte są również wskazówki, jakimi powinien kierować się katolik w czasie wyborów:
„Obowiązkiem katolika jest jednak wybieranie ludzi i środowisk, którzy gwarantują obronę godności człowieka i życia od poczęcia do naturalnej śmierci; wybieranie osób, które będą prowadzić sprawy Państwa tak, by troska o rodziny była na pierwszym miejscu; głosowanie na ludzi zdolnych podjąć trudne sprawy i reformy, konieczne dla dobra Ojczyzny. Polska potrzebuje ludzi sumienia, sprawdzonych i gotowych jej służyć, zarówno w trosce o jej historię, o jej dziś, a szczególnie o jej przyszłość” – napisali w dokumencie biskupi.
Czy jednak, aby na pewno katolicy polscy biorą sobie powszechnie do serca, wskazówki własnych pasterzy? Pytanie dość retoryczne. Może lepiej zastanowić się czy katolicyzm w Polsce jest tożsamy jedynie z chrztem, przyjęciem I komunii świętej i bierzmowaniem, do których to sakramentów przyznaje się znakomita większość polskiego społeczeństwa? A co zrobić z Ewangelią i nauką społeczną kościoła? Dobre, ewentualnie dla dzieci w szkołach i przedszkolach, chociaż coraz częściej i to już nie dla wszystkich.
W nasze życie publiczne, ale jakże często także prywatne coraz częściej wkrada się relatywizm... Poprawność polityczna nie pozwala na odwołanie się do Boga w konstytucji. Brakuje większości dla obrony życia w polskim parlamencie. Od lat istnieje również dość powszechna akceptacja dla aborcji.
Powie ktoś: relikt komunistycznej przeszłości, zdziczenie obyczajów. A może po prostu wystarczy stwierdzić, jak działacze Ruchu Palikota: czas na nowoczesne państwo. Państwo, w którym partie oficjalnie chrześcijańskie, nie widzą żadnych sprzeczności w promowaniu zabiegów in vitro, tzw. związków partnerskich czy braku poszanowania dla życia od jego początku aż do naturalnej śmierci.
Pozostaje już tylko każdemu z nas, zadać sobie pytanie: Quo Vadis Polsko?
Mariusz A. Roman
[Fot. Archiwum oraz P. Wąsowicz]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz