Stowarzyszenie Federacji Młodzieży Walczącej zaprasza na II Zimowy Turniej Piłki Nożnej im. Adama Dydzińskiego o Puchar Burmistrza Kętrzyna. Spotkania będą odbywać się w niedzielę na boisku Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji (boisko ze sztuczną nawierzchnią), ulica Kazimierza Wielkiego 12 A, Kętrzyn.
Termin turnieju i czas rozgrywania meczów: niedziela 18.01.2009 rok, początek godzina: 15.00.
Termin turnieju i czas rozgrywania meczów: niedziela 18.01.2009 rok, początek godzina: 15.00.
W Turnieju udział wezmą: MKS Mrągowia - Mrągowo, KKS Granica - Kętrzyn oraz OSP Lechia - Gdańsk. Obowiązuje system gry każdy z każdym.
Adam Dydziński „Dudi” - był człowiekiem wielkiego serca, patriotą walczącym o wolną i niepodległą Polskę m.in. w strukturach Polskiej Partii Niepodległościowej oraz Federacji Młodzieży Walczącej. Był założycielem FMW Region Warmia i Mazury, wydawcą pism bezdebitowych m.in.: „Larwa” i „Sąd Kapturowy”. Cichy i skromny, odważny, aktywny i twórczy, pozostał za życia mało doceniony. Odszedł do Pana - 28 lutego 2007, będąc w sile wieku, nie doczekawszy swoich 40 urodzin. Osierocił żonę i dwie wspaniałe córeczki. Pozostał w pamięci swoich przyjaciół jako jeden z najbardziej aktywnych działaczy niepodległościowych, do końca swoich dni zaangażowany w służbę Ojczyźnie.
W kilka dni po śmierci Adama, pisaliśmy wspomnienia na Jego temat dla portalu internetowego FMW, patrz: "Pożegnanie Dudiego"
Na załączonych zdjęciach: Statuetka Króla Strzelców z zeszłorocznego Memoriału, portret Adama Dydzińskiego.
Moje wspomnienie o Adamie Dydzińskim - 28 lutego 2008.
OdpowiedzUsuńWieczorem we wtorek, otrzymałem telefon od Grzegorza Czujaka ze Szczytna, w pierwszych słowach zakomunikował, że dzwoni ze złą wiadomością. – Z „Dudim” jest źle, leży w szpitalu w Biskupcu, oddycha za niego respirator – mówił Grzegorz. Do mnie ta informacja nie dotarła, nie wierzyłem, że może być aż tak źle... Kto, jak kto, ale „Dudi” najtwardszy Facet, jakiego poznałem w życiu, najbardziej wierny wszelkim możliwym zasadom, bezkompromisowy zarówno dla siebie jak i innych. Jemu przecież nie mogło się stać nic poważnego, On przecież zawsze kpił ze wszystkich trudności, nigdy nie cofał się przed żadnymi problemami, szedł naprzeciw wszelkim nawałom, jakie spotykały go w życiu z „otwartą przyłbicą” i teraz miałaby go zmóc zwykła ludzka słabość, jakaś niedyspozycja... to
nieprawdopodobne, to nie pasowało mi w żaden sposób do Adasia. Grzegorz miał jechać do Kętrzyna, liczyłem, że wtedy dowie się czegoś więcej i na pewno będą to bardziej pozytywne wiadomości o zdrowiu Adama. W między czasie zacząłem dzwonić do Przyjaciół, Dariusza Krawczyka, Ryszarda Andersa, Roberta Kwiatka, Jarosława Kiepury i wielu innych, zastanawialiśmy się jak można pomóc „Dudiemu”, jak zorganizować mu jak najlepszą opiekę medyczną. Niestety, informacje docierały coraz gorsze, Adama mógł uratować jedynie cud. Pozostawała jednak wciąż nadzieja, docierały wszak lepsze informacje o tym chociażby, że na Adama czeka już łóżko w szpitalu w Olsztynie, tam będzie miał lepszą opiekę, lepszy sprzęt... Stan Adama był jednak coraz bardziej tragiczny i względy medyczne nie pozwalały na transport chorego. Zanikały funkcje życiowe, jednak podawane mu leki mogły jeszcze ożywić niedotleniony i niedokrwiony mózg. Szanse oceniano bardzo mizernie, około godziny 22.20 Grzegorz wraca do Szczytna, przekazując informację o agonalnym stanie Adama, przestały pracować już jego nerki. Rano w środę, kolejny telefon – „Dudi” zmarł przed 15 minutami, jego serce przestało bić – zakomunikował Grzegorz Czujak.
Szok, desperacja, apatia, przygnębienie, wreszcie nostalgia cały dzień na zmianę miotały moimi zmysłami. Adam Dydziński nie żyje! Ten najtwardszy z twardych, najwierniejszy z wiernych odszedł do Pana. Niedoceniony za życia, został odwołany z posterunku, na którym do ostatniej chwili tropił wszelką niesprawiedliwość, nieuczciwość, zakłamanie i obłudę(...). Czy właśnie Jego to musiało spotkać? Miał jeszcze tyle pomysłów, tyle zapału, niedokończonych spraw i postanowień. Pojawiały się wciąż, w ciągu dnia, nowe wątpliwości. Wreszcie olśnienie i zaufanie wyrokom Opatrzności. Adam był tak nieskazitelny, że nie był w stanie się przystosować, odszedł do lepszego świata, gdyż tutaj nie potrafiono należycie wykorzystać takiego Człowieka, jakim był „Dudi”. Wreszcie pomógł tak wielu, dodawał otuchy, pokrzepienia i wiary każdemu z Nas, którzy mogli zaliczyć się do grona Jego Przyjaciół, że mając na utrzymaniu Rodzinę, mógł po prostu sobie na to pozwolić... Teraz drodzy Koledzy wielki egzamin przed nami. Czy sprostamy wyzwaniu?
Adam był bezkompromisowy zarówno dla siebie jak i innych, w Jego życiu nie było żadnych odcieni, wszystko musiało być, albo czarne, albo białe. Takiego Człowieka można było albo od razu pokochać albo znienawidzić. I dlatego miał w swoim życiu, albo oddanych Przyjaciół, albo nieposkromionych wrogów. Nigdy na zewnątrz nie okazał najmniejszej słabości i dlatego wśród wielu wzbudzał strach, ale też często zdarzało się mu coraz częściej żalić wśród Przyjaciół. Zastanówmy się dzisiaj wspólnie czy mogliśmy dla niego zrobić coś więcej? Czy należycie pochyliliśmy się nad problemami, z jakimi borykał się, na co dzień? Do rozliczenia tych spraw, pewnie jeszcze będziemy wracać nie raz, ale nie powinny one zostać odłożone ad akta. Cóż, bowiem warta będzie nasza solidarność, nasze wspólne ideały, za które poświęciliśmy naszą młodość, jeżeli dzisiaj rozbiegani w różne strony nie znajdziemy czasu na refleksję?
Przed rokiem, byliśmy razem z „Dudim” w Piotrkowie Trybunalskim na uroczystej Mszy za duszę, św. pamięci Roberta Bodnara, jednego z najważniejszych działaczy FMW, który jeszcze kilka lat temu w Krakowie nadal działał pod wspólnym sztandarem, nie zważając na to, że sytuacja już dawno się bardzo zmieniła. Miało nas tam pojechać tak wielu, do tylu dzwoniliśmy, a było nas tam zaledwie tylu, że zmieściliśmy się do jednego auta. Był z nami jednak Adam, któremu w życiu wiodło się ostatnio nienajlepiej, ale dla Niego nie było nic ważniejszego w życiu niż Kolega i Przyjaciel!
Pomyślałby kto, że jesteśmy przegranym pokoleniem, że rozminęliśmy się z rzeczywistością, że zostaliśmy oszukani (...). Wszak tak wielu z Nas, nawet po latach nie potrafimy skutecznie zlokalizować. Wielu z dawnych działaczy FMW, tak zraziło się do otaczającego Nas świata, że nie chce nawet wracać do tego, co Nas wtedy łączyło. Jednak nie bójmy się stwierdzić tego, co się nam po prostu należy, że byliśmy wielcy duchem i hartem woli. Wszak w żadnym z Nas przed laty, nie było nawet cienia kalkulacji i wyrachowania. Nikt z Nas, nie mógł wtedy zakładać, że nasza walka tak szybko się skończy, że zmieni się jakiś „układ”. Nasze cele, jakie nam wtedy przyświecały były czyste jak łza. Byliśmy spadkobiercami tych, którzy rozpoczęli walkę w 1939 roku w obronie honoru, niepodległości wreszcie całości Rzeczpospolitej i dlatego, tak wielu z nas nie potrafi się nawet do dzisiaj pozbierać. Na pewno jedną z takich osób był Adam Dydziński, dla przyjaciół po prostu „Dudi”, który nadal walczył o nasze ideały. Walka ta była jednak coraz bardziej beznadziejna, odbywała się kosztem wielu wyrzeczeń i kosztem Jego własnej Rodziny, dlatego łaska Pana odwołała go z tego ziemskiego padołu!
Zatrzymajmy się, chociaż na chwilę, włączmy wsteczny bieg! Od kilku lat trwa, bowiem nieprzerwanie w naszym środowisku zła passa. Dariusz Stolarski, Wiesław Gęsicki, Tadeusz Duffo, Robert Bodnar, Adam Dydziński (...). Kto następny dołączy do niebiańskiej grupy działaczy FMW?
PS.
Do drużyny niebiańskiej FMW dołączyli w ostatnich dwóch latach, także: Mieczysław Brzezicki, Andrzej Kuczyński, Krzysztof Kornaś...
„DB” o turnieju
OdpowiedzUsuńPiłkarze Lechii Gdańsk wygrali turniej im. Adama Dydzińskiego o Puchar Burmistrza Kętrzyna. Rywalizacja z udziałem trzech drużyn toczyła się na boisku ze sztuczną nawierzchnią w Kętrzynie, gdzie biało-zieloni od tygodnia są na pierwszym zimowym zgrupowaniu.
W pierwszym swoim meczu Lechia wygrała z Mrągowią 1:O, a zwycięskiego gola strzelił Paweł Piotrowski. Z Granicą Kętrzyn drużyna z Gdańska także zwyciężyła 1:0, a tym razem do siatki trafił nowy nabytek biało-zielonych, Piotr Trafalski. W ostatnim spotkaniu Mrągowia wygrała z Granicą 1:0. Biało-zieloni otrzymali puchar w nagrodę za zwycięstwo. (...).
za: Dziennik Bałtycki – Polska, 19 stycznia 2009, str. 37, patrz link: http://gdynia.naszemiasto.pl/sport/948945.html